Dzięki dziewczyny. Ja w pierwszą ciążę zaszłam w pierwszym cyklu jak tylko podano mi bromergon.
Niestety lekarz mi go teraz odstawił - a ja dużo lepiej po nim sie czułam, regulował mi cykle. U mnie prolaktyna wzrasta dopiero po obciążeniu mtc - a część lekarzy traktuje to badanie jak gusła. Dla mnie ost. kilka dni prze @ było tragedią. Praktycznie od 14 dnia cyklu spałam po 3-4 godz. bo budziłam się o 3 nad ranem i nic - normalnie jak zombie. Do tego plamiłam dobre kilka dni przed @. Do tego rzeczywiście - raz potrafię góry przestawiać, urządzić imprezę dla 100 osób jak zawodowy wodzirej, a za chwilę wpadać w mega dół, rzucić szklankami o podłogę, nawymyślać klienta i rzucić słuchawką. Myślałam sobie, że mnie moja robota tak nerwy zszarpała, bo ja w stresie ciągle pracuję, a dziś się doczytałam, że objawy dwubiegunowości są charakterystyczne dla niedoczynności utajonej. Do tego doczytałam, że przy tej odmianie niedoczynności występuje hiperprolaktynemia ale właśnie wykrywalna dopiero po obciążeniu (np. wzrost z 21,38 do 543,56).
Objawy łagodziły się, gdy brałam bromergon. Jak pojechaliśmy na wakacje, zapodziałam gdzieś bromergon i natychmiast mi się cykl rozjechał. Teraz dr od In vitro odkrył, że mam za wysokie TSH i odstawił bromergon, a zapodał euthyrox. Myślę jednak, że powinnam tak jak Ty gieniek objadać się tymi dwoma lekami. No i rzeczywiście uzbroić się w coś, co nie pozwoliłoby na skurcze. Widzę, że większość z Was coś dostała an podtrzymanie. Ja niestety nic. Nie jestem zadowolona z mojego lekarza od invitro - niewiele mi wytłumaczył, muszę sama doczytywać w internecie, dopytywać Was. Już wkurzyłam się przy transferze i mu powiedziałam, że gdybym wiedziała, jak się robi in vitro, to bym sobie sama zrobiła. Trochę więcej zaczął tłumaczyć, ale myślę, że i tak pacjentki dla niego to jak tranzystory na taśmociągu.
Gieniek - ja niestety takie bóle miałam. Głównie przed południem.
Lola - spróbuję sie przejechać chyba do Gdańska, bo jakoś szukam w moim mieście i nikt z endokrynologów nie budzi mojego zaufania. Jak czytam opinie, to widzę głównie, ze leczą menopauzy a ja mam nadzieję, że jeszcze na to się nie łapię.
W poniedziałek ide do endokr. - ginekologa i zamierzam się rozryczeć na starcie albo zrobić coś równie spektakularnego, tak by mnie zapamiętała i nie pytała przy każdej wizycie czy aby nie spadłam z choinki, bo mnie n=pierwszy raz widzi. Ja w tym widzę gł. problem z lekarzami, że oni nie diagnozują na podstawie całościowego materiału. Mam już dzisiejsze wyniki - wszystko (Ft4, FT3, anti-TPO, antiTG)w normie, cholesterol w górnej w normie i podobno to charakterystyczne dla utajonej niedoczynności.
Bardzo Wa dziękuje - mam wrażenie, że zaczynam widzieć właściwą drogę.