M@gda
Moderatorka
- Dołączył(a)
- 19 Luty 2017
- Postów
- 8 481
Kurczaczki, Kmeva, niestety są różni ludzie i różne podejścia. Współczuję... Skąd jesteś, gdzie pracowałaś (nie pytam o firmę, ale raczej rodzaj pracy/ stanowisko).Ja też zrezygnowalam z pracy.teraz jestem na zasiłku.Za 1 ICSI mialam dużo stresu związanego ze zwolnieniami, niestety tez dwa razy krwawilam(później niestety straciłam ciąże)W recepcji u mojego ginekologa-nie z kliniki, kobieta mi nawet raz powiedziala żebym wzięła sobie urlop.(No jasne bo w grudniu ma się przeważnie mnóstwo urlopu)Czulam się jak ptaszek w klatce, bo do pracy nie chciałam wracać-do łatwych nie należała...Bardzo źle to wszystko wspominam i staram się do tego nie wracać myślami.Teraz z mężem postanowilismy że zrezygnuje z pracy przed drugą procedurą.No i poproszę lekarza z kliniki zeby poprowadzil mi ciąże do 12 tyg, a potem zapiszę się prawdopodobnie do innego lekarza.P.S.Nie chce tu nikogo straszyć broń Boże, ale niestety w rzeczywistości można czasem spotkać bezdusznych ludzi którzy nie rozumieją jak ważna jest dla ciebie tak wywalczona,upragniona ciąża...i jeszcze dokładają stresu.
Ja pracuję w korpo w Wawie i o ile w większości spraw mnie wkurzają, a tyle mam super managera, któremu od razu powiedziałam co robię, że jeżdżę na badania i że przygotowuję się do ivf. Nie miał problemu jak wychodziłam w ciągu dnia (chyba, że mieliśmy jakieś spotkanie z klientami, ale ja sobie układałam tak wizyty, żeby nic nie kolidowało). Po ivf dogadałam się, że napiszę czy dostałam L4, jeśli nie zostawiłam mu podanie urlopowe, które miał mi wypisać na tyle na ile go poproszę. Więc jednak da się być po prostu przyzwoitym.