Dziewczyny, jestem zalamana
;( w srode mieslismy punkcje, w ktorej pobrano 14 komorek jajowych, z ktorych 12 nadawalo sie do zapłodnienia. Mamy po 26 lat, ale maz ma translokacje w chromosomach, wiec moglismy zaplodnic wszystkie komorki. Uzyskano 11 zarodkow, ktore dotrwaly do 3 doby. Wszystkie trzymali az do 6 doby i od 3 do 6 nikt sie z nami nie kontaktowal... dzisiaj dowiedzielismy sie, ze do pgs zakwalifikowali tylko 2 zarodki, reszta zostala zutylizowana. Koszt PGS to 7800 zl plus koszt mrozenia 900 zl... przy wysylce do Hiszpanii na to badanie 2 zarodkow tylko koszty sa ogromne a szanse zerowe. Chcialam tranferowac dzis 6dniowe zarodki, bez mrożenia. Lekarz napiasal mi sms ze nie na to się umawialiśmy i ze zarodki zostaly zamrozone, a na badanie pgs będziemy czekac nawet ponad miesiąc, wiec ewentualny transfer moze byc za 2 miesiące lub pozniej. Zero empatii. Nie wiem, co robic, jestem zalamana, jesli zrobimy pgs to nie mamy juz pieniedzy na kolejne iv, a wiadomo, ze szanse ze pgs wskaże ze zarodki sa zdrowe beda bliskie 0... czuje sie jakby umarło 11 moich dzieci w ciagu kilku dni.. moze to glupie, ale zdążyłam je juz pokochać... ;(