Dziewczyny
Udzielałam się tu trochę wcześniej. Miałam trzy podejścia do in vitro. Pierwszy raz w sierpniu- puste jajo, potem w listopadzie crio i lipa. Kolejna stymulacja, przełom grudnia i stycznia, dwie komórki, dwie podane i też nic.
I stał się cud- w 3 cyklu z letrozolem udało się( lametta). A żeby było jeszcze śmieszniej, to seks prawdopodobniej 2 dni przed owulką był, bo cykl był tak zakrecony ze przyszła ona wcześniej...dopiero na wizycie została potwierdzona.
Mało tego, na razie są dwa pęcherzyki
. Chciałam Wam to napisać, szczególnie tym, które mają niepłodność niezdiagnozowaną, a in vitro się nie udaje. Wszystko jest możliwe.
U mnie beta pięknie rośnie i wygląda na to, że tym razem wszystko będzie ok
Wszystkim Wam życzę takiego zakończenia, niezależnie od tego jakim sposobem.