Chocolateri
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 20 Październik 2016
- Postów
- 654
Słońce ja też tak miałam. Usłyszałam nawet od lekarza, że moje poronienie po transferze to efekt stresu.Dziewczyny a ja jutro punkcja a siedzę i ryczę. Z bezsilności żalu strachu...za dużo emocji. Tak bardzo pragnę być chociaż albo aż po transferze
wszystko się może zdarzyć, gdy głowa pełna marzeń, gdy bardzo czegoś chcesz...wszystko może zdarzyć się
Nawet kolejny transfer został odłożony bo pomijając 2 krwotoki z nosa to w 16 dniu cyklu dostałam okres. Wyladowalam na badaniach, wyniki książkowe. Mam nawet opiekę psychologa po 2 IVF , który powiedział że to wszystko jest wynikiem stresu.
Bo IVF to walka nie tylko o ciążę ale na wszystkich innych płaszczyznach. Ja pracuje a oprócz tego mam własny ( duzy) biznes. Wszędzie presja [emoji21] a stres i depresja jest największym wrogiem IVF.
Dlatego teraz wiem , że dziecko bardzo chcę mieć ale NIE MUSZĘ. Mam cudownego ( glupkowatego [emoji13] ) męża , dwa psy i domek w lesie. Jak się uda będzie super jak nie... no cóż takie życie.
Walczę i będę walczyć , dopóki mi zdrowie i finanse na to pozwolą. Nie stanowi to jednak dla mnie celu mojego życia. O mały włos rozpadło się przez to moje małżeństwo.
Z każdym delikatnym skurczem z panika biegalam do toalety sprawdzić czy nie krwawie, fixowalam 500 x dziennie. Zadreczalam się myślami a to nic dobrego nie wnioslo. Z pomocą Boga będziemy mieć maleństwo, a może on chce byśmy adoptowali... wrzuciłam na luz.. Co ma być to będzie [emoji16]
38 lat, AMH <0.5 , I IVF pazdziernik, brak zarodkow. II IVF 2 zar podane , transfer 25.01-wczesne poronienie, 2 blastki czekaja