reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Kto po in vitro?

Jak do tej pory miałam ochotę jeść non stop to teraz już mi się nie chce. A dziś to już w ogóle bez noża nie podchodź :D Humor gorszy niż przed @
 
reklama
Jak do tej pory miałam ochotę jeść non stop to teraz już mi się nie chce. A dziś to już w ogóle bez noża nie podchodź :D Humor gorszy niż przed @
Póki nie odbierzemy wyniku bety to będziemy miały niezła huśtawkę nastrojów. Będzie się działo. Ja to chyba oszaleje jak wszystkie zaczniecie robić betę w tym tygodniu a ja będę na swoją jeszcze kilka dni czekać
 
Póki nie odbierzemy wyniku bety to będziemy miały niezła huśtawkę nastrojów. Będzie się działo. Ja to chyba oszaleje jak wszystkie zaczniecie robić betę w tym tygodniu a ja będę na swoją jeszcze kilka dni czekać

Bety po becie wcale nie jest lepiej ;)

Wszystkie sie doczekacie! :)
 
Chyba masz rację - nie zrozumie nas nikt,kto sam przez to nie przechodził, nie walczył ze strachem, obawami i własnymi demonami. Teoretyzować jest łatwo.
Jak to dobrze, że na Was trafiłam! :-)
Powiem Ci, że walczę od siedmiu lat o dzidziusia. I tak naprawdę dopiero psychoterapia pozwoliła mi spojrzeć na siebie mniej krytycznym okiem. Dowiedziałam się, że mam prawo mieć obawy, kiepski humor, mam prawo wyć w poduszkę i mówić, że czuje się po prostu źle. mąż po pewnym czasie zrozumiał i od pewnego czasu jest dla mnie najlepszym wsparciem :*
I też się baaaardzo cieszę ze was mam ! Jakoś tak łatwiej przez to wszystko przechodzić. :)
 
Bety po becie wcale nie jest lepiej ;)

Wszystkie sie doczekacie! :)
Wiem kochana. Przechodziłam to 6 razy ale jest inaczej i bardziej krotkotrwale. Przynajmniej ja tak miałam. Przy pozytywnej euforia a później strach. Przy negatywnej rozgoryczenie ale później plan B. Ale te kilka-kilkanaście dni oczekiwania to wieczność i huśtawka emocjonalna po maksie
 
Madzionga trzymam kciuki za dzisiajsze widoki.

Wtorkowo-zatranaferowane dziewczyny ,dzisiaj półmetek- 5dpt :) jakoś tym razem czas płynie mi szybko, pomimo l4 .
Mnie wczoraj tez naszło przeczucie, ze sie nie udało, zupełnie nic nie czuje, tak jak przy wszystkich nieudanych transferach. Po ostatnim wiedziałam, ze coś się dzieje i beta potwierdziła, a tym razem znowu nic :(
Prześlijcie troche pozytywnej energii albo kopa w tyłek stawiającego do pionu

Przesylam kopa:)

Martka u mnie dziś 7dpt, nic nie czuje, żadnych objawów. Tylko tak mnie nosi, że nie wiem co mam ze sobą zrobić. W wszystko mnie denerwuje i to strasznie. Mam w sobie taki niepokój, że aż mi się w środku wszystko trzęsie.
Wczoraj piłam melise, ale nie bardzo pomogło:| Mój M stwierdził, że zachowuje się gorzej jak na okres :(

Ja Cię akurat doskonale rozumiem, dla mnie czas po transferze jest najgorszy, to oczekiwanie mnie wykańcza. Brakiem objawów sie nie martw, każdy ma inaczej.

Cześć dziewczyny!
Pierwszy gonapeptyl za mną. Nie dałam rady sama. I chyba już nie dam. Dziś przyszła kobieta,która mi to zrobiła. Nie wiem jeszcze, co z kolejnymi dniami. Bolało tak strasznie, że mężowi raczej na to nie pozwolę. Czy Was też tak bolą te zastrzyki? Czy u mnie jest coś nie tak?
Wczoraj pierwszy raz pożałowałam, że powiedziałam teściom o in vitro. Byli u nas razem z moimi rodzicami i wywiązała się rozmowa o zastrzykach. Spanikowałam, powiedziałam,że nie dam rady sama,że za bardzo się boję, a na końcu się rozpłakałam. Usłyszałam od teścia, że jestem słaba i wszystkiego się boję, a potem ryczę(ja zawsze myślałam o sobie odwrotnie, ale zostałam uświadomiona,że się mylę) . Nie mam jego zdaniem prawa do strachu, igiełka jest mała i co to w ogóle za problem... I nikomu nie wolno pokazywać łez. Zrobiło się bardzo nieprzyjemnie. Moi rodzice dyplomatycznie próbowali stanąć w mojej obronie, ale to nie pomogło. Myślę, że nieprędko będę miała ochotę go oglądać :-/
Od męża na koniec usłyszałam, że jestem niedojrzała i rozkapryszona, bo on chciał mi te zastrzyki robić.
Nie ma to jak wsparcie i zrozumienie mojej traumy...
Przepraszam, że zawracam Wam głowę,ale musiałam to z siebie wyrzucić :-(

Głupio sie zachował, nie da sie ukryć. Nie martw sie, mnie zastrzyki nie bolą ale bonę sie sama sobie robic.

18-22 to idealne jajeczka. Wydaje mi się ze rosną do punkcji no i usg może nie widzieć ich wszystkich i nie koniecznie widzieć dokładny rozmiar.

Mam nadzieje ze takie wystarczające bo moje chyba nie urosną 22-25 jak tak liczę. A miałam jakiej 11 to moze w cztery dni tez uda im sie dobić do takiego rozkiaru, chociaż raczej watpię.
 
Powiem Ci, że walczę od siedmiu lat o dzidziusia. I tak naprawdę dopiero psychoterapia pozwoliła mi spojrzeć na siebie mniej krytycznym okiem. Dowiedziałam się, że mam prawo mieć obawy, kiepski humor, mam prawo wyć w poduszkę i mówić, że czuje się po prostu źle. mąż po pewnym czasie zrozumiał i od pewnego czasu jest dla mnie najlepszym wsparciem :*
I też się baaaardzo cieszę ze was mam ! Jakoś tak łatwiej przez to wszystko przechodzić. :)
Miałaś już dzisiaj wizytę?
 
Wiem kochana. Przechodziłam to 6 razy ale jest inaczej i bardziej krotkotrwale. Przynajmniej ja tak miałam. Przy pozytywnej euforia a później strach. Przy negatywnej rozgoryczenie ale później plan B. Ale te kilka-kilkanaście dni oczekiwania to wieczność i huśtawka emocjonalna po maksie

każdy etap jest trudny i nie ma co mówic, że zareagujemy tak a nie inaczej. Ja po kazdej iui czy ivf miałam nadzieję, a jak beta była negatywna, to następowało chwilowe załamanie, a potem szybki plan B. a jak pierwszy raz beta mnie zaskoczyłą, to żyłam w takiej euforii i naprawdę wierzyłam, że teraz to już górki. niestety:( teraz już byłam o wiele ostrożniejsza.

nie ma co czarnowidztwa uprawiać, dopóki nie ma wyniku albo @ to nadzieje mają być:) takie zarządzenie ;)
 
każdy etap jest trudny i nie ma co mówic, że zareagujemy tak a nie inaczej. Ja po kazdej iui czy ivf miałam nadzieję, a jak beta była negatywna, to następowało chwilowe załamanie, a potem szybki plan B. a jak pierwszy raz beta mnie zaskoczyłą, to żyłam w takiej euforii i naprawdę wierzyłam, że teraz to już górki. niestety:( teraz już byłam o wiele ostrożniejsza.

nie ma co czarnowidztwa uprawiać, dopóki nie ma wyniku albo @ to nadzieje mają być:) takie zarządzenie ;)
Tak jest proszę Pani :) i od teraz tego się trzymam :*
 
reklama
Hej laski!

Butterfly- nie przejmuj sie, kazda z nas boi sie zastrzykow, nie znam osoby, ktora by to lubila, to nierealne, nikt o zdrowych zmyslach nie lubi zadawac sobie bolu.
Tesciem sie nie przejmuj, jakis wariat, ze Ci tak powiedzial, a na meza to bym focha miala, zamist Cie wspierac to jakies krzywe jazdy robi...
Moj M mnie wspiera/wspieral, pomaga, robil mi zastrzyki, dla niego to tez byl stres, bo musial mi zadac bol, ale przeszlismy przez to oboje. W pierwszej stymulce to poki zrobil mi zastrzyk to ja lazilam w to i wewto z pol godz, potem niby bylam juz gotowa a i tak potrafilam zlapac go za reke i jeszcze pomarudzic. Cierpliwie czekal.
W tej stymulacji to na pierwszy zastrzyk poszlismy po pielegniarki, bo sie balam, zapomnialam jak to jest. Potem juz maz mi robil, ale teraz to byla szybka pilka bo mielismy zaciekawiona widownie w postaci naszego synka, więc sie spieszylismy. Jakos poszlo... :-)
 
Do góry