Emenems nie denerwuj się

Ja miałam takie przygody z porodem, że od 3 tygodni teoretycznie rodziłam. Skurcze były, rozwarcie na 3 cm, z którym od miesiąca chodziłam. Lądowałam na porodówce, żeby zaraz wrócić do sali. 2 tygodnie w szpitalu, później tydzień "intensywnych" starań w domu. Jak ostatni raz meldowałam się na izbie przyjęć - dalej skurcze co 7 min, rozwarcie bez zmian,a babeczka po mnie na izbie - rewelacyjnie się czuła, rozmawiałyśmy sobie, a przy badaniu się okazuje, że 9 cm rozwarcia i w trakcie zbierania mojego wywiadu .. urodziła (pierworódka), no cholera z 30 minut to trwało, a ja znowu na łóżku, oksydocyna, masaż szyjki i dupa. Dlatego w końcu wzięli mnie na cesarkę, bo tak cierpiałam, męczyłam się i efektów nie było widać..