Mam 30 lat. Jakby mnie teraz mąż zostawił, to mam sama zarobki na dobrym poziomie i mieszkanie. Nie potrzebuję kasy od rodziców. Jestem na tyle dobrze wykształcona, że w wypadku straty pracy, nową znajdę w max 2 miesiące. Potrafię dać sobie radę sama.
Serio porównujesz 18latkę do 30latki?
przecież to śmieszne. Mój mąż może jutro zejść na zawał, a Twój facet może wpaść pod auto. I różnica jest taka, że ja bym sobie sama poradziła, a Ty dalej byłabyś na utrzymaniu rodziców.
Odpowiedzialne myślenie o dziecku zakłada też scenariusz co się stanie, jak komuś coś się wydarzy. Ojciec mojego męża zmarł, jak jego młodszy brat miał 4 lata. I matka nagle musiała sobie radzić sama.
Odpowiedzialne myślenie o dziecku to zastanowienie się, co się z dzieckiem stanie, jeżeli TOBIE coś się stanie.
Odpowiedzialne myślenie o dziecku, to posiadanie zaplecza finansowego wystarczającego na to, żeby pokryć wszystkie wydatki na wypadek 6 miesięcy bez pracy, a najlepiej nawet roku.
Odpowiedzialne myślenie o dziecku, to zastanowienie się, skąd weźmiesz kasę na pampersy, łóżeczko, wózek, wanienkę, kosmetyki, ubranka, przewijak.
Odpowiedzialne myślenie o dziecku nie pokega na tym, że rodzice pomogą i jakoś to będzie.
Odpowiedzialne myślenie o dziecku zakłada, że jesteście rodziną. Więc jesteście osobno od Waszych rodziców. Utrzymujecie się sami w 100%. Macie warunki na to, żeby dziecko w domu było. Macie możliwości dostosowania mieszkania, żeby było dla dziecka bezpieczne.
Ja jestem po studiach. Po kursach i szkołach. I będąc teraz w połowie ciąży już zastanawiam się, na jakie zajęcia dodatkowe zapisać dziecko, żeby miało lepszy start w życiu. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której powiem kiedyś dziecku, że nie rozwijaliśmy jego zdolności, bo nie mieliśmy kasy, bo stwierdziliśmy, że jakoś to będzie.
Edit. Dla mnie takim przejawem odpowiedzialności jest przykładowo przepracowanie przez kobietę roku na umowie o pracę na czas nieokreślony. Bo to daje płatne zwolnienie i płatny macierzyński i rodzicielski, a w efekcie odciążenie partnera.