a ja dla odmiany mam już dość świąt... bardzo nie lubię tłumu ludzi, hałasu i tego, że mi dziecko non stop rozdrażniają.Potarmoszą i idą i niech matka uspokaja... jakaś masakra...
Filonka, w czwartek przejeżdżałam obok Twojej miejscowości ;-) Jak samopoczucie? Pewnie już zaraz maluszek będzie z Wami :-)
hehehe i pewnie jeszcze mówią: na co ty narzekasz, przecież nic się nie dzieje? heheheheh- współczuję
na szczęście moja Ola jest podobno taka jak ja byłam- czym więcej ludzi tym dla niej lepiej, gada,śmieje się i jest ok, gorzej jak ja sama z nią w domu i nie mam czasu nad nią skakać i siedzieć przy niej...wrzask straszny,żeby choć posiedzieć przy niej...hehehe, moja to taka towarzyska bardzo, aż za bardzo ))