Kasiu, moja decyzja.
Jak siedzialam w domu to bylo jeszcze gorzej, przyplacilam to depresja. I kryzysem malzenstwa.
a teraz studia mam tylko 2 razy w tygodniu wiec jeszcze nie jest tak tragicznie. ale i tak czuje sie w tym wszystkim jak bohater romantyczny
i weekendy mam calutkie wolne na szczescie.
Lil kate u mnie było podobnie. Jak siedziałam w domu to kryzs za kryzysem, wieczne kłótnie i nieporozumienia.
Nie wiem co by się stało, gdybym nie wróciła do pracy. Nie wiem jak bym sobie poradziła po starcie dzidziusia, ale intuicja mi mówi, że byłoby tylko gorzej :-(