reklama
agula
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Styczeń 2005
- Postów
- 991
No i zgadnijcie co? ;D Jestem ciągle 2 w 1 :
Ale historii mam co nie miara! Przede wszystkim wazna infonracja dla brzuchatek średnio i małozaawansowanych, czyli o stanie aparatów USG w 3mieście. Wszystkie info dzięki lekarce, z którą byłam w pokoju (alez ją męczyłyśmy ) Więc na pewno są 3 dobre: w Akademii, w Invikcie, czy jakoś - w Madisonie u góry, no i chyba na Zaspie. Doering super diagnosta. Ogólnie bardzo polecana ta przychodnia w Ivikcie, mają też podpisane umowy z NFZ.
Lekarze: omijać Olszewskiego - ten oszust od "3d", Doering zdziera kasę, ale jedno USG opłaca się zrobić.
Pytać zawsze o dodatkowo płatne badania w ciąży.
Co najważnijesze - nie łazić do szpitla jak nie ma wystarczających powodów!! Powodem są: odejście wód, krwawienie i skurcze takie, że ach ach... Żadne inne, zwłaszcza pod koniec ciąży, bo jak was położą, to nie wypuszczą i w dodatku zestresują, pokłują i popsuja wyniki krwi
Chirurgia dziecięca - tylko w szpitalu wojewódzkim.
OIOM noworodków - Zaspa.
A teraz moja historyjka: w poniedziałek znowu kazali mi przyjść na Izbę, więc poszłam. Dostałam 3 zastrzyki na test oksytocynowy, czyli czy macica reaguje. No i reagowała. Ale nie aż tak do porodu. No to na patologię. Drugi dzień "obserwcaja", czyli samoobsługowo ktg 4 razy dziennie. Na 3 dzień Szeleziński wyraził chęć wsadzenia mi wziernika i sprawdzenia jakości wód płodowych, bo przecież 42 tydzień to nie przelewki. (Nie)stety znowu nic z tego nie wyszło, bo wszystko pozamykane. Więc co? Obserwcja i kolejny test. Znudzona już wysoce na kolejny dzień zmierzam na porodówkę, a tu połozna mi mówi, ze kroplówkę ma dla mnie zapisaną. To się zdziwiłam! Nie zgodzilam się od razu i poprosiłam o konsultację z lekarzem - nawet nie pytajcie, na jakim fochu była położna! Chyba jedyna niemiła osoba tam, prawie się rozpłakałam jak zaczęła mi fukać, że najpierw sama przychodzę do szpitala, a potem mam pretensje do wszystkich, i jak nie chce rodzić i mam "swój termin" - to po tym, jak wspomniałam, ze z usg wychodzi co innego i moze mam po prostu jeszcze czas - to po co tu przyłażę.. No tak z rana taka miła pani, to nie bardzo wróży.. Jak sobie jescze pomyślałam, że ona może towarzyszyć przy ewentualnym porodzie, to mi się słabo zrobiło. Podziałała na mnie lepiej niż oksytocyna Powpisywała do karty nie wiem co, bo już się do mnie nie odzywała.. Po godzince przyszedł bardo sympatyczny lekarz, taki wysoki, czarny - typ urody południowca - nie wiem, jak się nazywa i z nim juz sobie pogadałam normalnie: o regularnych miesiączkach, ale dzięki antykoncepcji, o wynikach pierwszego badania usg i możliwościach zapłodnienia.. śmieszny gość.. Potem przyszła jeszcze zwarta grupa lekarzy, którzy debatowali nad moimi badaniami usg. Z debaty wynikło, że pierwsze badanie jest najbardziej obiektywne, a liczenie z miesiączki mniej. Ale i tak decyzję musiał podjąć ordynator. No i podjąl o kolejnych zastrzykach z zapewnieniem, że dziś urodzę. Skurczyki były, bo czemu mialo nie być, ale znowu nie do porodu. No to na patologię.. Tu się wkurzyłam. Skoro mam jeszcze czas do TP, to po jaką cholerę chcieli na siłę wywoływac poród tak wcześnie? Według USG to dopiero 39 tydzień, więc oni chcieli "wyciagać " dzidzie już w 37 tygodniu. I jeszcze się dziwili, ze taka malutka.. : No i przy okazji wieczornego obchodu poprosiłam o wypis na własną prośbę, przy czym po raz kolejny zostałam poinformowana o możliwośći zgonu dziecka. Urocze. Jaki z tego morał? Co lekarz to obyczaj. Jeden sobie liczy tak, inny siak, ale jakby co to na wywołanie. A moim zdaniem to nie tak. Cała ciąża przebiegała bez problemów, dlaczego na sam koniec siłą - no bo trochę tak - chcieli wyciagać dziecko, skoro nie było ku temu żadnych wskazań? Zadnych nieprawidlowości, łozysko ok, wody w normie, tętno, krew, mocz etc. Może dlatego, że wydaje im się, ze są nieomylni i lubią sobie panowac na życiem i śmiercią - mówiąz patetycznie. A przecież ciąża to nie choroba. Nie trzeba jej leczyć lekami..
Więc czekam sobie spokojnie teraz na dzidzię w domku, popijam Karmi kawowe i wcinam tosta z anasem. Pani dokotr kaząc mi podpisać oświadcznie, ze wychodzę wbrew zaleceniom lekarzy jeszcze raz przypomniała mi o odpowiedzialności za ewentualną śmierć dziecka.. Myślę, że to dopiero początek długiej batalii z lekarzami w sprawie dzidzka..
A tak w ogóle, to cieszę się, ze znowu moge sobie z Wami pobyć
Ola, patolgię mam obcykaną, polecam się :laugh:
Ale historii mam co nie miara! Przede wszystkim wazna infonracja dla brzuchatek średnio i małozaawansowanych, czyli o stanie aparatów USG w 3mieście. Wszystkie info dzięki lekarce, z którą byłam w pokoju (alez ją męczyłyśmy ) Więc na pewno są 3 dobre: w Akademii, w Invikcie, czy jakoś - w Madisonie u góry, no i chyba na Zaspie. Doering super diagnosta. Ogólnie bardzo polecana ta przychodnia w Ivikcie, mają też podpisane umowy z NFZ.
Lekarze: omijać Olszewskiego - ten oszust od "3d", Doering zdziera kasę, ale jedno USG opłaca się zrobić.
Pytać zawsze o dodatkowo płatne badania w ciąży.
Co najważnijesze - nie łazić do szpitla jak nie ma wystarczających powodów!! Powodem są: odejście wód, krwawienie i skurcze takie, że ach ach... Żadne inne, zwłaszcza pod koniec ciąży, bo jak was położą, to nie wypuszczą i w dodatku zestresują, pokłują i popsuja wyniki krwi
Chirurgia dziecięca - tylko w szpitalu wojewódzkim.
OIOM noworodków - Zaspa.
A teraz moja historyjka: w poniedziałek znowu kazali mi przyjść na Izbę, więc poszłam. Dostałam 3 zastrzyki na test oksytocynowy, czyli czy macica reaguje. No i reagowała. Ale nie aż tak do porodu. No to na patologię. Drugi dzień "obserwcaja", czyli samoobsługowo ktg 4 razy dziennie. Na 3 dzień Szeleziński wyraził chęć wsadzenia mi wziernika i sprawdzenia jakości wód płodowych, bo przecież 42 tydzień to nie przelewki. (Nie)stety znowu nic z tego nie wyszło, bo wszystko pozamykane. Więc co? Obserwcja i kolejny test. Znudzona już wysoce na kolejny dzień zmierzam na porodówkę, a tu połozna mi mówi, ze kroplówkę ma dla mnie zapisaną. To się zdziwiłam! Nie zgodzilam się od razu i poprosiłam o konsultację z lekarzem - nawet nie pytajcie, na jakim fochu była położna! Chyba jedyna niemiła osoba tam, prawie się rozpłakałam jak zaczęła mi fukać, że najpierw sama przychodzę do szpitala, a potem mam pretensje do wszystkich, i jak nie chce rodzić i mam "swój termin" - to po tym, jak wspomniałam, ze z usg wychodzi co innego i moze mam po prostu jeszcze czas - to po co tu przyłażę.. No tak z rana taka miła pani, to nie bardzo wróży.. Jak sobie jescze pomyślałam, że ona może towarzyszyć przy ewentualnym porodzie, to mi się słabo zrobiło. Podziałała na mnie lepiej niż oksytocyna Powpisywała do karty nie wiem co, bo już się do mnie nie odzywała.. Po godzince przyszedł bardo sympatyczny lekarz, taki wysoki, czarny - typ urody południowca - nie wiem, jak się nazywa i z nim juz sobie pogadałam normalnie: o regularnych miesiączkach, ale dzięki antykoncepcji, o wynikach pierwszego badania usg i możliwościach zapłodnienia.. śmieszny gość.. Potem przyszła jeszcze zwarta grupa lekarzy, którzy debatowali nad moimi badaniami usg. Z debaty wynikło, że pierwsze badanie jest najbardziej obiektywne, a liczenie z miesiączki mniej. Ale i tak decyzję musiał podjąć ordynator. No i podjąl o kolejnych zastrzykach z zapewnieniem, że dziś urodzę. Skurczyki były, bo czemu mialo nie być, ale znowu nie do porodu. No to na patologię.. Tu się wkurzyłam. Skoro mam jeszcze czas do TP, to po jaką cholerę chcieli na siłę wywoływac poród tak wcześnie? Według USG to dopiero 39 tydzień, więc oni chcieli "wyciagać " dzidzie już w 37 tygodniu. I jeszcze się dziwili, ze taka malutka.. : No i przy okazji wieczornego obchodu poprosiłam o wypis na własną prośbę, przy czym po raz kolejny zostałam poinformowana o możliwośći zgonu dziecka. Urocze. Jaki z tego morał? Co lekarz to obyczaj. Jeden sobie liczy tak, inny siak, ale jakby co to na wywołanie. A moim zdaniem to nie tak. Cała ciąża przebiegała bez problemów, dlaczego na sam koniec siłą - no bo trochę tak - chcieli wyciagać dziecko, skoro nie było ku temu żadnych wskazań? Zadnych nieprawidlowości, łozysko ok, wody w normie, tętno, krew, mocz etc. Może dlatego, że wydaje im się, ze są nieomylni i lubią sobie panowac na życiem i śmiercią - mówiąz patetycznie. A przecież ciąża to nie choroba. Nie trzeba jej leczyć lekami..
Więc czekam sobie spokojnie teraz na dzidzię w domku, popijam Karmi kawowe i wcinam tosta z anasem. Pani dokotr kaząc mi podpisać oświadcznie, ze wychodzę wbrew zaleceniom lekarzy jeszcze raz przypomniała mi o odpowiedzialności za ewentualną śmierć dziecka.. Myślę, że to dopiero początek długiej batalii z lekarzami w sprawie dzidzka..
A tak w ogóle, to cieszę się, ze znowu moge sobie z Wami pobyć
Ola, patolgię mam obcykaną, polecam się :laugh:
Kurka Agula, Twoje posty to ostatnio niezła beczka. Chciałabym widzieć minę tych lekarzy. POdziwiam Cię za odwagę!!!!!!!
Mam nadzieję, że już niedługo będziesz tuliła swoją kruszynkę w ramionach i, że poród minie szybciutko!!!
Tak samo u Olki- mam nadzieję, że podzie szybciutko i łatwo.
Pamietajcie,że trzymamy kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!
Mój maluszek jest coraz mądrzejszy, i zaczyna mi się tak fajnie przyglądać, z taką ciekawością, lekkim usmieszkiem. Naprawdę niesamowite uczucie!!!!
Mam nadzieję, że już niedługo będziesz tuliła swoją kruszynkę w ramionach i, że poród minie szybciutko!!!
Tak samo u Olki- mam nadzieję, że podzie szybciutko i łatwo.
Pamietajcie,że trzymamy kciuki!!!!!!!!!!!!!!!!
Mój maluszek jest coraz mądrzejszy, i zaczyna mi się tak fajnie przyglądać, z taką ciekawością, lekkim usmieszkiem. Naprawdę niesamowite uczucie!!!!
Dawidowa! Mnie nic nie bolała i gdyby nie mój mąż który na wieść o pierwszych skurczach zaczął robić kanapki i pakować mnie do szpitala, pewnie trafiłabym od razu na porodówkę a nie na patologie.
Agula! masz podejście! Ale masz racje z tymi konsultacjami bo ja tez w pierwszym dniu 42 tygodnia usłyszałam mylną diagnozę. Pojechaliśmy posłuchać serduszka naszej córeczki na izbę przyjęć do wejherowa. Jak juz odczekaliśmy swoje pojawił się dr. Foltman z długonoga praktykantką. Kazał jej sprawdzić czy z moją Milusią jest wszystko ok i ku mojemu zaskoczeniu powiedziała, że ... mamy tu spora grzybicę ! Mąż w szoku, ja w jeszcze większym! Potem dopiero lekarz mnie dokładnie obejrzał i powiedział że to czop śluzowy!!!!!!!! Odszedł dopiero 2 dni póżniej po tym badaniu! Babka zrobiła się czerwona i przeprosiła za pomyłkę! A co by było gdyby lekarz nie spojrzał tam gdzie trzeba z łaski swojej? W ostatnim tygodnu ciąży leczyłabym sie na grzyka??????!!!!!!
Emilka wygryzła sobie dziurki w sutkach- chyba miała nadzieję że tak mleczko będzie szybciej leciała. Znowu jestem zasmarowana bepanthenem i dla większej skuteczności wycięłam otworki w bluzce by non stop sie wietrzyć a przy tym nie marznąć. Ciekawe co powie mój kochany mąż jak go przywitam w takiej kreacji. Nasi mężczyźni musza nas naprawde kochać! Po wspólnym porodzie, płaczu na widok wychodzącej główki... wystające przez dziurki sutki nie powinny być zbyt szokującym widokiem. Dowiem sie po 16:00
Trzymajcie sie koleżanki!
Agula! masz podejście! Ale masz racje z tymi konsultacjami bo ja tez w pierwszym dniu 42 tygodnia usłyszałam mylną diagnozę. Pojechaliśmy posłuchać serduszka naszej córeczki na izbę przyjęć do wejherowa. Jak juz odczekaliśmy swoje pojawił się dr. Foltman z długonoga praktykantką. Kazał jej sprawdzić czy z moją Milusią jest wszystko ok i ku mojemu zaskoczeniu powiedziała, że ... mamy tu spora grzybicę ! Mąż w szoku, ja w jeszcze większym! Potem dopiero lekarz mnie dokładnie obejrzał i powiedział że to czop śluzowy!!!!!!!! Odszedł dopiero 2 dni póżniej po tym badaniu! Babka zrobiła się czerwona i przeprosiła za pomyłkę! A co by było gdyby lekarz nie spojrzał tam gdzie trzeba z łaski swojej? W ostatnim tygodnu ciąży leczyłabym sie na grzyka??????!!!!!!
Emilka wygryzła sobie dziurki w sutkach- chyba miała nadzieję że tak mleczko będzie szybciej leciała. Znowu jestem zasmarowana bepanthenem i dla większej skuteczności wycięłam otworki w bluzce by non stop sie wietrzyć a przy tym nie marznąć. Ciekawe co powie mój kochany mąż jak go przywitam w takiej kreacji. Nasi mężczyźni musza nas naprawde kochać! Po wspólnym porodzie, płaczu na widok wychodzącej główki... wystające przez dziurki sutki nie powinny być zbyt szokującym widokiem. Dowiem sie po 16:00
Trzymajcie sie koleżanki!
agula
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Styczeń 2005
- Postów
- 991
Przygody przygodami, a mi tu coraz ciężej się robi... Zaczęłam sprzątać, myć podłogi, bo chyba lepiej to niż oksytocyna no i potem leżałam połamana 2 godziny Boli mnie krzyż i gramolę się strasznie, normalnie jakbym w ciązy była ;D
Ola, tak właśnie myślałam, że to moze być ten lekarz. Maciej ma chyba na imię.. Fajny koleś
Tak sobie myślę, ze rozsypię w przyszłym tygodniu - możliwość naszego spotkania na porodówce robi się coraz bardziej prawdopodobna.. Tylko kto wtedy dostanie wannę?! I nie popędzaj maluszka, on sam na pewno wie, keidy będzie gotowy - da znać
Żółwiku, to musi być widok z tymi dziurkami :laugh: Męzowi na pewno się spodoba taka ekstrawagancja :laugh:
Ewcia, zazdroszczę Ci bardzo: fajnie, jak dzidzia już się oswaja ze światem..
A taka pochmurna pogoda podobno sprzyja porodom
Ola, tak właśnie myślałam, że to moze być ten lekarz. Maciej ma chyba na imię.. Fajny koleś
Tak sobie myślę, ze rozsypię w przyszłym tygodniu - możliwość naszego spotkania na porodówce robi się coraz bardziej prawdopodobna.. Tylko kto wtedy dostanie wannę?! I nie popędzaj maluszka, on sam na pewno wie, keidy będzie gotowy - da znać
Żółwiku, to musi być widok z tymi dziurkami :laugh: Męzowi na pewno się spodoba taka ekstrawagancja :laugh:
Ewcia, zazdroszczę Ci bardzo: fajnie, jak dzidzia już się oswaja ze światem..
A taka pochmurna pogoda podobno sprzyja porodom
Żółwik jak ja Ci zazdroszczę tego Foltmana na porodzie. To jest mój lekarz od lat, niestety jak ja jechałam rodzić, to on był w Częstochowie.
Agula i Ola mi już bark cierpliwości do Was ;D Jak pójdziecie obydie naraz rodzić, to my nie bedziemy nic wiedziały. Ja bym wam seksik zasugerowała i masowanie brodawek, wpływaja na wytwarzanie oksytocyny w organiźmie.
Dziewczyny do dzieła
Agula i Ola mi już bark cierpliwości do Was ;D Jak pójdziecie obydie naraz rodzić, to my nie bedziemy nic wiedziały. Ja bym wam seksik zasugerowała i masowanie brodawek, wpływaja na wytwarzanie oksytocyny w organiźmie.
Dziewczyny do dzieła
Ewka! Nie masz czego zazdrościć bo Foltman przyjmował mnie na izbie przyjęć i to w pierwszym dniu 42 tc na kontroli serduszka. Nie było go przy porodzie. Przy samej akcji poza mężem było przy mnie 5 osób bo coś chyba ilość krewki była nieoczekiwanie za duża. Przy porodzie była młoda babeczka, niziutka i miała czarne włosy- chba Agnieszka Kubicka. Bardzo sympatyczne i nawet przyszła do mnie na salę sprawdzic czy to co pocerowała dobrze sie goi ( a było co cerować ). Ostatnie dni przed porodem spędziliśmy w redzie bo z gdyni moglibyśmy (w razie czego) nie dojechać. Koleżanka komentowała mi wszystkie nowe wpisy na BabyBoom i jeśli jeszcze pamiętasz swoją relację z porodu to moja była bardzo podobna. Dobę po porodzie spotkałam dziewczyne która leżała ze mną te pare godzin na patologii. W dniu mojego porodu ona miała mieć wywoływany poród. Rodziła w podobnym czasie co ja i jak mnie zobaczyła to podziękowała mi za miłą atmosfere na porodówce bo słyszał jakąś non stop drącą sie babę którą chciała w tamtym momencie zamordować. Potem jak sie okazało,że ta baba to ja zaczeła się śmiać i dodała że ona 30 min później tez tak sie darła bo urodziła dziewczynke 4700 i 63 cm długą!!!!!! SZok!
Ale za to pewnie ten sam pediatra odwiedzał nasze dzieciaczki- Jerzy Szelągowski.
Uciekam bo moja Milusią dalej chce robić dziurki w cycusiach mamusi!
Agula A kreacja z dziurkami "sie podobała" ale w przyszłości może działać jako odstraszacz na męża. Jeszcze tylko 4 tygodnie suszy!!!
Ale za to pewnie ten sam pediatra odwiedzał nasze dzieciaczki- Jerzy Szelągowski.
Uciekam bo moja Milusią dalej chce robić dziurki w cycusiach mamusi!
Agula A kreacja z dziurkami "sie podobała" ale w przyszłości może działać jako odstraszacz na męża. Jeszcze tylko 4 tygodnie suszy!!!
reklama
damayanti
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 3 Grudzień 2004
- Postów
- 429
Cześc dziewczyny, ale ja sierota jestem, że dopiero dziś na tę częśc forum weszłam... Zerkam na lipcówki, bo na lipiec mam termin, a przy kompie siedzę mało, bo mi dzidzia w brzuszku nie daje za dużo .
Jestem gdynianką z pochodzenia , ale mieszkam teraz w Nowym Dworze Gdańskim i w Gdańsku chcę rodzić. Termin zbliża się wielkimi krokami, a ja nie wiem, gdzie konkretnie... Ostatnio wymyśliłam, że w wodzie w wojewódzkim szpitalu. Czy któras z was tam rodziła? Możecie coś ciekawego napisac, jak tam jest i w ogóle? A jak jest na Zaspie? Lepiej na Klinicznej czy na Jana Pawła? Ja nie wiem, co robic, chyba będe ciągnąć losy w końcu... Tak to jest, jak człowiek może wybierać.
Pozdrowionka
Jestem gdynianką z pochodzenia , ale mieszkam teraz w Nowym Dworze Gdańskim i w Gdańsku chcę rodzić. Termin zbliża się wielkimi krokami, a ja nie wiem, gdzie konkretnie... Ostatnio wymyśliłam, że w wodzie w wojewódzkim szpitalu. Czy któras z was tam rodziła? Możecie coś ciekawego napisac, jak tam jest i w ogóle? A jak jest na Zaspie? Lepiej na Klinicznej czy na Jana Pawła? Ja nie wiem, co robic, chyba będe ciągnąć losy w końcu... Tak to jest, jak człowiek może wybierać.
Pozdrowionka
Podziel się: