Cześć Agula
Ja osobioście nie chodziłam do szkoły rodzenia a to z trzech przyczyn.
Po pierwsze mieszkam w Gdańsku a rodzić chciałam w Gdyni bo tam miałam lekarza prowadzącego. No ale nie wiedziałam co i jak.
Po drugie długo sie decydowałam, stwierdziałam ze ciąża jest OKi wiec mi szkoła rodzenia nie potrzebna
A po trzecie lenistwo
chodziałm do pracy do końca ciąży praktycznie (potem zrobiłam sobie już wolne od pracy ale dalej gdzieś latałam i załatwiałam) no i nie chciało mi sie jeszcze łazić do szkoły rodzenia.
Co mogę powiedzieć z perspektywy czasu ???
Nie wiem czy przy drugiej ciązy będe chciała pójść do szkoły rodzenia.
Koleżanka chodzi i jest zadowolona.
Przy porodzie i tak większość kobiet nie robi tego czego uczą w szkole
Działa instynkt
Napewno szkoła przydaje sie jeżeli chodzi o pielegnacje noworodków bo z tego co słyszałam z opowiadań podają dużo ciekawych i istotnych informacji co robić a czego nie robić z bobasem.
Wydaje mi sie że pójść czy nie pójść zależy tylko i wyłącznie od nas samych i od tego jakie mamy nastawienie do porodu, tym które się boją napewno pomoże myśł że nie są same w takiej sytuacji i że inne babeczki tez sie tego boją. NIe chce żeby to zabrzmiało jakoś dziwnie ale na szczęście miałam cudowną ciążę, praktycznie tylko trzy razy miałam mdłości. Cały czas pracowałam. Dużo spałam (oj dużo) i ogólnie nie myślałam o tym jaki będzie poród. Stwierdziałam że nie ja pierwsza i nie ostatnia rodzę dziecko, bede się martwić na porodówce. W szpitalu wylądowałam 19 grudnia około 19:00 zostawili mnie już ponieważ był wieczór, mimo tego że nie było rozwarcia. Przebadali mnie (to jest chyba najmniej przyjemna rzecz z wszystkiego ;( ) dali jakieś lekarstwo na skurcze żeby tak nie bolało około 24:00 podłączyli mnie do aparatury. O 1:00 zadzwoniłam po mżęż przyjechał około 2:00 no i nudził się
Ja urodziłam o 9:12 - a do tego czasu troche przysypiałam a maż pilnował mnie i moich skurczy
. Jak już się zaczęło na dobre to poszło z górki, nawet nie wiem kiedy mnie nacieli
, Szybko i sprawnie.
Także uszy do góry
Poród nie jest wcale taki zły