reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

kobiety brylanty z Trójmiasta ; ))

reklama
Witam po świętach.

Minka, przyjmij moje szczere kondolencje... Jak się czuje Julcia? Mam nadzieję, że wykurowała się już?

Cris, Pat fatalnie.... Cała rodzinka fatalnie, smarczą, kaszlą jak gruźlicy, bóle głowy, gardła, wymioty, zaleganie w łóżkach, inhalacje, smarowanie, tabletkik, syropy, normalnie kolorowy zawrót głowy i ja muszę to wszystko ogarnąć bo na razie jestem zdrowa. Mam nadzieję, że zdarzy się cud i jednak nie zachoruję.

Mimo jednak tego ciągu choróbstw święta minęły miło i rodzinnie dzięki rodzince która nas odwiedzała. Szkoda tylko tego pięknego słoneczka i ciepełka bo w domu gnijemy....

Ale nic to, jutro musi być lepiej.
Mam nadzieję, że Wy miałyście lepsze święta. Pozdrawiam gorąco i znikam bo Pat się obudziła i wzywa :-D.
 
Oj Iza a ja juz myslałam , że po...:-(
Minka bardzo i przykro:-(, trzymaj sie dzielnie...
Cris fajnie z tym wypadem:tak:, ja świeta spedzilam na wsi kolo KOścierzyny , troche zmaiana otoczenia i Czaruś szczęśliwszy, a ja naładowałam baterię:happy:, niestety eksresik poszedl w odstawke , zawsze cos mam do załatwienia i coś się dzieje... dzisiaj walczyłam Z przedszkolami , jutro jade złożyc podania , ale podobo ciezko z miejscami , 4 osoby na jedno miejsce:eek:, szok!!!:szok:na dodatek cos mnie nawiedzilo i wsiadlam do autka a rzadko to robie i przejechałam troche po spacerówce Czarusia:-D i mam po kółku , teraz sie pieszujemy albo na rekach , ale plus tego , że może koniec z wózkiem:confused2:, boje sie przyznac bo dostne opr.jak meŻuś przyjedzie...:baffled:

zapomialam wam wkleic ..bo w koncu kurier przyniósl projekt:
LK&130 - Projekt domu, Kup w Twojprojekt
 
Ostatnia edycja:
No niestety Aniu, jeszcze nie po... W nocy całe szczęście dzieciaki nie kasłały, za to mąż aż łóżko podskakiwało.
DD jednak najlepiej się już czuje, jak tak dalej pójdzie to jutro do szkoły go puszczę. Za to Pat brzydko kaszle i non stop świeczki jej wiszą pod noskiem. Biedna, patrzeć nie mogę jak się męczy...

Fajny ten projekcik, zwłaszcza parter ma ciekawy rozkład, można będzie pokombinować przy urządzaniu :-)
Co do spacerówki to chyba już zbyt dużo i tak z niej nie korzystaliście? Tylko uważaj z tym dźwiganiem kochana, żebyś też sobie nie popsuła rączki. Ja wczoraj byłam z tym moim nadgarstkiem u chirurga, dużo to nie wymyślił. Tyle to i ja wiem że smarować mam, opaskę nosić i nie przesilać, tylko jakieś tablety przeciwbólowe zapisał. Dobrze że Pat już praktycznie sama chodzi, przy meblach albo skraca sobie na przełaj przez pokój, dźwigam ją tylko przy wkładaniu do krzesełka, łóżeczka albo przy myciu.

Dziewczynki, pisać co tam u Was!? :confused: Żyjecie?
 
jesteśmy :)
my też nadal sie leczymy... Mała już oczka ma zaleczone ale słychac że katarek jest ale nie ma na zewnątrz a po gardle...wczoraj bylam z nia na kontroli nic nie slychac osłuchowo zyrtec kropelki... Kurczę Wiktor kaszle i nic mu nie pamaga... kaszel mokry odrywający:baffled::baffled::baffled: prosze o podpowiedzi moim zdaniem to alergia znowu daje zanać!!! jak sie tego pozbyc lekarka znowu eurespal zapisala...ale nie pomaga:baffled: no i zyrtec:eek:
 
Minka - u nas też eurespal i zyrtec zapisany, ale tak szczerze to polepszyło mu się po zwykłym syropie z cebuli :sorry: Może i Wam pomoże, chociaż jeśli to alergia to nie wiem... ale na pewno nie zaszkodzi bo to full natural.
Zdrówka!
 
Witajcie Kochane po mojej dość długiej niobecności.
Baaardzo Wam dziękujemy za gratulacje z okazji narodzin naszego synka Alexa.
To i ja postaram się opisać nasz poród.
31 marca- dzień jak codzień, rano śniadanko, kawka zbożowa i oczywiście BB, potem przejażdżka na zakupy gdzie pani w sklepie powiedziała mi że ma nadzieję że już jestem ostatni raz z brzuszkiem, powrót do domku i znów siedzę sobie przy BB, nagle poczułam jak coś mi pyknęło w środku i po chwili zalałam się wodami, ciekło ciurkiem ze mnie a ja niewiele myśląc chwyciłam tylko torbę z dokumentacją ciążową, telefon i kluczyki do samochodu, mąż w swoim aucie woził już od jakiegoś czasu spakowane torby do szpitala.
Idąc do auta zadzwoniłam do męża że rodzę, że odwszły mi wody ale nie mam jeszcze skurczy i żeby jechał z pracy w moją stronę a ja będę jechała w Jego i że spotkamy się gdzieś.
Po 20 minutach drogi, przejeżdżaniu na czerwonym świetle, spotkaliśmy się i przesiadłam się do męża auta i pojechaliśmy do Gdańska do szpitala, masakra, godzina była ok 15, największe korki, mój mąż na klaksonie z CB radiem ciągle krzyczał że wiezie żonę do porodu i jakoś dojechaliśmy na czas.
Po biurokracji i badaniach na izbie przyjęć, ok godz 16 byliśmy na sali porodowej gdzie czekała już na nas nasza położna do której też zadzwoniłam jadąc jeszcze sama i uprzedziłąm Ją że rodzę i proszę aby przyjechała.
Najpierw było rozwarcie na1,5 palca i wciąż cieknące wody a skurcze lekkie i mało bolesne, po ok godzinie skurcze się mocno nasiliły i było już ciężko, mąż wciąż liczył czas trwania skurczy i odstępy między nimi, i pytał się mnie jak może mi pomóc.
Skurcze były strasznie bolesne i częste ale za krótkie aby podano mi znieczulenie ( ponoć mogłaby się zatrzymać akcja porodowa albo mocno się wydłużyć w czasie) musiałam dostać oksytocynę i dopiero wtedy zaczął się horror, nic nie pomagało, ani prysznic, ani kręcenie się na piłce, nic, chciałam tylko leżeć i się nie ruszać, mąz wciskał mi maskę z tlenem i krzyczał żebym oddychała głęboko, położna sprawdziła długość skurczy i zapadła decyzja że można mi podać znieczulenie, dostałam zastrzyk w kręgosłup i nagle zrobiło mi się ciepło w pupę potem w nogi i ból minął ( było to znieczulenie podpajęczynówkowe- polecam), rozwarcie na 10cm zrobiło się nawet niewiem kiedy, no i przyszła kolej na parcie, położna naszykowała sobie swoje sprzęty, przyszedł mój lekarz i neonatolog, mąż dzielnie siedział obok i podawał mi tlen, skurczy partych miałam może ze 3, po pierwszym mogłam dotknąć wychodzącą główkę, po drugim główka wyszła a po trzecim Alex był już cały z nami, tej chwili nie da się opisać żadnymi słowami, były łzy moje i męża, był śmiech i wzruszenie, radość nie do opisania.
Mojej położnej udało się ochronić krocze, miałam tylko obtarcie które lekarz mi zszył.
Potem mieliśmy 2 godziny dla nas, położna zrobiła nam herbatkę i kanapki a my cieszyliśmy się sobą i podziwialiśmy synka.

W szpitalu spędziliśmy aż 10 dni ze względu na żółtaczkę Alexa i podwyższony wynik CRP w krwi co wskazywało na toczącą się w Jego organizmie jakąś infekcję, na szczęście po podaniu antybiotyku po dobie już wynik był dobry ale kurację antybiotykiem trzeba było kontynuować przez tydzień.
Wyszliśmy w czwartek przed Świętami i do tej pory jakoś nie możemy się otrząsnąć z euforii mimo nieprzespanych nocy, zmęczenia, niedojadania z braku czasu jestem szczęśliwa jak nigdy dotąd.
Mój mąż to już w ogóle oszalał, a dziewczynki najchętniej rzuciłyby szkołę i zajmowałyby się braciszkiem, jednym słowem panuje u nas radość nie do opisania.

A oto i mój Alex
 
reklama
Do góry