reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Karmienie

Ja też gotuję kukurydzianą i płatki ryżowe ale nade wszystko wielbimy mannę :-) Miksuję z masłem i bananem, gęba w niebie :-)


Odnośnie karm racja, kupowałam już różne różniste (profesjonalne) i stanęło na wizycie w mięsnym, okazało się, że lokalny sprzedawca z odpadów robi kiełbaski dla psów. Kasza plus mięso, kości, odpady i marchew, dodatkowo podstawowe witaminy. Jedzonko mokre, suki za nim przepadają. Na suchej, niestety już to mogę potwierdzić, wątroba 10-letniej suni wysiadła :confused2:

Także wiedzieć i czytać to podstawa. Jedzenie jest podstawą zdrowia.
 
reklama
U nas też manna króluje:) gotujemy zwykłą, a zalewaną to zawsze mamy na wszelki wypadek jakiś wyjazd czy jak wcześnie rano chce butlę.
 
marzena Emma też ma w diecie przetwory mleczne , ale samego mleka wcale nie chce jeść , kaszek tez nie
raz na jakiś czas kaszkę podziubie i tyle
a mleka to już dawno nie piła tylko w nocy , ale gdzieś miesiąc temu jak nie ze 2 już jak robiłam jej mleczko to już nie piła tylko kładła sie spac bez a niekapek odkładała z boku więc przestałam robić ;-)


hope ja też gotuę dla wszystkich ale nie zawsze bo wiadomo ze jak mam chęć na kurczaka curry ;-) to nie dam dzieciom :-p

 
Jeszcze ja się wypowiem nt żywienia dzieci bo była zawzięta dyskusja jak czytam, a ja nie zdążyłam nic wtrącić:-D
Staram się przykładać jak mogę do gotowania mojej córki. Staram się, żeby jadła smacznie i zdrowo, sama jej gotuje. Je prawie wszystko to co my, z tym, że zmieniłam trochę nam nawyki żywieniowe, przestałam używać kostek rosołowych i vegety. Z soli głównie morską, zwykłą ograniczyłam, ewentualnie my już sobie potem dosalamy na talerzu.
Ale myślę, że nie należy też przeginać w drugą stronę. Mój mąż tez jest fanem parówek tych z większą zawartością mięsa oczywiście, nie krzyczę jakoś głośno jak widzę, że poczęstuje Marti.
Ostatnio gościłam u siebie dwie moje koleżanki jedna z LO, druga ze studiów, obie z córeczkami.
Pierwsza była z córeczką dwuletnią. Oczy wybałuszyłam jak zobaczyłam co to dziecko je. Otóż mama przyjechała z gotowym prowiantem a były to :czipsy<!>, batoniki, jakaś czeko, ciastka i oczywiście jakiś napój gazowany (sama chemia). Zrobiłam dla Marti i dla córeczki koleżanki zdrowe kanapeczki, córeczka koleżanki nawet na nie nie spojrzała tylko swoje przysmaki i częstuje Martynkę <:no:>. Powiedziałam jasno, że ja nie daję Marti takich rzeczy, pozwoliłam jej zjeść jakieś 1 ciastko bez polewy żadnej bo wiadomo, że mała zobaczyła i chciała.
Ale byłam zdziwiona , ze mama dziewczynki jej na to pozwala. Ale co nic nie powiedziałam, uznałam, ze nie mam prawa wtrącać się czym moja koleżanka karmi córkę. A jeszcze ta koleżanka była taka zdziwiona, że Marti pije zwykłą wodę, a nie słodkie napoje.
Druga koleżanka ze studiów była przeciwnością tej pierwszej. Zrobiłam kawę i podałam własnej roboty szarlotkę. Córeczka koleżanki nr 2 jak zobaczyła szarlotkę zrobiła wielkie oczy i mamusiu mogę zjeść choć kawałeczek. Widząc to powiedziałam koleżance, że sama zrobiłam tą szarlotkę, nie dałam nic chemicznego i malutko cukru, dodałam, że Martynce pozwalam zjeść kawałek oczywiście po obiedzie. Ale koleżanka kategorycznie zabroniła córci mówiąc, że ona nie dostaje słodyczy w ogóle, jedynie same zdrowe posiłki. Szkoda mi się zrobiło tego dziecka, bo zrobiła taką smutna minkę. Ale też nic nie powiedziałam, Marti też szarlotki przy nich nie dałam coby tamtej małej nie było smutno.
Ja słodyczy tych sklepowych też nie daje nic a nic, ale jak sama zrobię szarlotkę wiem co do niej dodałam i sama ją pałaszuje to moje dziecko ma się na to patrzeć? Też dostanie, a dlaczego nie?
Uważam, że nie należy popadać w skrajności i zabierać dziecku przyjemności z jedzenia. Bo przecież same często szukamy z tym przyjemności.
Dobra wypowiedziałam się
Koniec:-D



Edit: A jeszcze chciałam się zapytać Hope jaki to twarożek homogenizowany czekoladowy podajesz Purchawce?
 
Ostatnia edycja:
basiekk pomysł z jednym dniem na jedzenie słodyczy(bo pewnie tak druga koleżanka tak robi) jest fajny.
co do pierwszej koleżanki, to wiesz to jest prosty schemat-" ona nie chce nic innego- więc jej to daję- bo co ma umrzec z głodu- więc daję jej słodycze- a ona nie chce nic innego- więc dostaje słodycze itd" Zapytaj się czy ogląda bajki, pewnie siedzi non stop:-p Biedne takie dzieciaki, same muszą sobie wszystko wybierac bo rodzic jak dziecko w mgle, nie potrafi jasno pokazać innej, słusznej alternatywy.
 
zgadzam się że nie można popaść ze skrajności w skrajność... okropieństwo i żal dzieci.

My czytamy etykiety i wybieramy mniejsze zło bo niestety na samo bio i eko Nas nie stać ale i tak uważam że jemy bardzo dobrze.
a co Filip je oprócz obiadku, bądź kanapeczek - Filip je serki wiejskie mieszane z jogurtem jakimś owocowym , albo samymi owocami , kaszkę mannę -, serki homogenizowane , jogurty naturalne , parówkę jadł raz i mu smakowała więc jak coś to też dostanie, biszkopty, pije głównie wodę a czasami sok przecierowy .
 
ciągle zapominam napisac, że dzieciaki mają fajną ciekawość w sobie, tzn nie maja jeszcze uprzedzenia do smaków i np Olo lubi pikantny sok pomidorowy i malutkie placuszki a'la pizza z serem(to normalne) ale także z pesto_Ogolnie lubi bardzo próbować, oczywiście czasami okazuje się, że coś jest "fee":sorry2:
 
Basiek niestety nie wiem jakiej firmy, od dobrych dwóch tygodni w sklepie nie było tego serka, więc nawet nie mogę zerknąć :sorry: Ale jak będzie to oczywiście kupię i powiem.

A jak wiem jak zachowują się dzieci niejedzące łakoci w domu lub jedzące raz na tydzień. Zachowują się strasznie - poza domem, gdy mama nie widzi. Rzucają się na łakocie wszelkiej maści bez umiaru, jedzą łakomie, garściami, nie przebierają, a wiadomo, że są słodycze lepsze i gorsze.

Uważam, że dzieciom można dać codziennie deser po obiedzie ale ucząc przy okazji co to jest dobry, nieszkodliwy a czasem nawet zdrowy deser. Kisiel, budyń, kawałek ciasta, rogalik drożdżowy, babeczka, deser mleczny, lody, czekolada, ciastko itp.

Zawsze najbardziej kusi to co jest zakazane, najłatwiej też zamienić to w obsesję.
 
Jaipur druga koleżanka w ogóle nie uznaje słodyczy i nie daje jej swojej córeczce. Nie ma u nich czegoś takiego jak jeden dzień w tygodniu, jasno mi o tym powiedziała. Ja mam taki pomysł na swoją córcię, że jak będzie starsza i będzie miała ochotę na coś słodkiego zaproponuje wspólne pieczenie muffinek, babeczek, rogalików drożdżowych czy innych cudów. Pomysł jest fajny, zobaczymy jak z realizacją:-).
 
reklama

Podobne tematy

Do góry