reklama
Hope
podwójna mama :-)
- Dołączył(a)
- 18 Lipiec 2010
- Postów
- 5 041
Lepi dziewczyny już powiedziały wszystko, mam nadzieję, że szybko znajdziecie przyczynę bo brzmi to niepokojąco
Z jedzeniem u tak małych dzieci jest cienka różnica między mądrością instynktu a błędami żywieniowymi, łatwo przesadzić w jedną lub drugą stronę. Niemowlęta czują instynktownie, że coś im szkodzi, jeśli uparcie odmawiają jakiejś konkretnej potrawy, często są na nią uczulone albo mają słabą tolerancję. Z drugiej strony nie są jeszcze w ogóle kulinarnie zepsute, nie mają porównania oprócz słodkawego smaku mleka i nie odmawiają jedzenia dlatego, że im nie smakuje, albo wolą słone czy kwaśne. Jeśli jednak daje się takim maluszkom możliwość wyboru, dosala lub dosładza, zaczynają się problemy.
Dzieciom może przeszkadzać nie tyle sam smak, co atmosfera przy jedzeniu, za duże porcje, za szybkie tempo, nieodpowiednia konsystencja, grudki albo jeden, konkretny składnik zupy. Selera czy pietruszki dajemy symbolicznie, nie bez powodu podstawą jest jabłko plus owoc i marchewka plus dodatki. Znany smak z nowym smakiem jest łatwiej akceptowalny.
Problemem jest jeszcze to, że dzieci nie mają jeszcze w pełni wykształconego układu pokarmowego, nie wytwarzają wszystkich enzymów, dlatego można uszkodzić im wątrobę, nerki a nawet zaburzyć pracę serca (np. nadmiarem białka).
W wieku 6 miesięcy dziecko powinno jeść 5-6 posiłków dziennie, nie jedząc w ogóle w nocy. Salsera może dziecko przekarmiasz niechcący? 5 minut to standardowy posiłek w tym wieku ;-) Trzeba próbować różnych rzeczy, może wydłużyć przerwy między posiłkami?
Ja rozumiem, że mamy chcą dla dzieci najlepiej... że jeśli w tv podali, że Danonki mają wapno a Nutella daje energię a cukierki witaminy a płatki do mleka są doskonałym śniadaniem, to tak jest i każda chce dla dziecka jak najlepiej. Tylko, że to wszystko reklama, marketing i kasa.
Nasze mamy piekły ciasta w domu i to był łakoć, na śniadanie jedliśmy płatki owsiane, otręby pszenne, kaszę mannę, lane kluski a nie bezwartościowe płatki z cukrem, na chleb (prawdziwy a nie dmuchany, często razowy) kładziono ser żółty (zawiera najwięcej wapna) a nie krem czekoladowy, mięso czerwone jedliśmy raz w tygodniu, twaróg i śmietanę odciskało się w domu a kiełbasę robiono ze świni w domu jak ktoś miał szczęście i dojścia, makaron kręciło się w domu, do picia woda mineralna, sodowa albo kompot, do naleśników domowa konfitura... Teraz wszystko jest gotowe i pokrojone i nie mamy zielonego pojęcia co jest w środku.
Edit: ja was przepraszam za monologi ale przechodziłam to z Zuzą i przechodzę drugi raz i drugi raz nie dam się nabrać na puste słowa z reklam...
Z jedzeniem u tak małych dzieci jest cienka różnica między mądrością instynktu a błędami żywieniowymi, łatwo przesadzić w jedną lub drugą stronę. Niemowlęta czują instynktownie, że coś im szkodzi, jeśli uparcie odmawiają jakiejś konkretnej potrawy, często są na nią uczulone albo mają słabą tolerancję. Z drugiej strony nie są jeszcze w ogóle kulinarnie zepsute, nie mają porównania oprócz słodkawego smaku mleka i nie odmawiają jedzenia dlatego, że im nie smakuje, albo wolą słone czy kwaśne. Jeśli jednak daje się takim maluszkom możliwość wyboru, dosala lub dosładza, zaczynają się problemy.
Dzieciom może przeszkadzać nie tyle sam smak, co atmosfera przy jedzeniu, za duże porcje, za szybkie tempo, nieodpowiednia konsystencja, grudki albo jeden, konkretny składnik zupy. Selera czy pietruszki dajemy symbolicznie, nie bez powodu podstawą jest jabłko plus owoc i marchewka plus dodatki. Znany smak z nowym smakiem jest łatwiej akceptowalny.
Problemem jest jeszcze to, że dzieci nie mają jeszcze w pełni wykształconego układu pokarmowego, nie wytwarzają wszystkich enzymów, dlatego można uszkodzić im wątrobę, nerki a nawet zaburzyć pracę serca (np. nadmiarem białka).
W wieku 6 miesięcy dziecko powinno jeść 5-6 posiłków dziennie, nie jedząc w ogóle w nocy. Salsera może dziecko przekarmiasz niechcący? 5 minut to standardowy posiłek w tym wieku ;-) Trzeba próbować różnych rzeczy, może wydłużyć przerwy między posiłkami?
Ja rozumiem, że mamy chcą dla dzieci najlepiej... że jeśli w tv podali, że Danonki mają wapno a Nutella daje energię a cukierki witaminy a płatki do mleka są doskonałym śniadaniem, to tak jest i każda chce dla dziecka jak najlepiej. Tylko, że to wszystko reklama, marketing i kasa.
Nasze mamy piekły ciasta w domu i to był łakoć, na śniadanie jedliśmy płatki owsiane, otręby pszenne, kaszę mannę, lane kluski a nie bezwartościowe płatki z cukrem, na chleb (prawdziwy a nie dmuchany, często razowy) kładziono ser żółty (zawiera najwięcej wapna) a nie krem czekoladowy, mięso czerwone jedliśmy raz w tygodniu, twaróg i śmietanę odciskało się w domu a kiełbasę robiono ze świni w domu jak ktoś miał szczęście i dojścia, makaron kręciło się w domu, do picia woda mineralna, sodowa albo kompot, do naleśników domowa konfitura... Teraz wszystko jest gotowe i pokrojone i nie mamy zielonego pojęcia co jest w środku.
Edit: ja was przepraszam za monologi ale przechodziłam to z Zuzą i przechodzę drugi raz i drugi raz nie dam się nabrać na puste słowa z reklam...
Ostatnia edycja:
Hope
podwójna mama :-)
- Dołączył(a)
- 18 Lipiec 2010
- Postów
- 5 041
Jaipur myślę, że nie tylko nie ma to sensu ale jest wręcz szkodliwe i prowadzi do "przebiałczenia".
Danonki i inne tego typu twarożki podaje się dzieciom w wieku przedszkolnym chociaż to produkt sztucznie "doprawiony" witaminami. Prawda jest taka, że biały twaróg w takiej czy innej postaci ma wapna niewiele, wszystko co cenne zostaje w serwatce czyli odpadzie. Najwięcej ma go ser żółty, oskarżony o sól i wartości kaloryczne ale najbardziej wartościowy pod tym względem.
Lepiej podawać jogurty robione w domu, budowane na bazie kupnego jogurtu niż niepełnowartościowe twarożki i deserki. Ale to dopiero dzieciom starszym.
Druga sprawa to kaszki, po 6 miesiącu, te na mleku lub bez. W 6 miesiącu kończy się zapas żelaza, zmagazynowany przez okres ciąży w organiźmie niemowlęcia. Dlatego tak ważne jest podanie wtedy kaszek z zawartością żelaza, pozwala zapobiec występującej w tym okresie anemii. Ale kaszki potrzebne są do roku, kiedy dziecko dostaje inne produkty bogate w żelazo i ma szerokie menu. Tymczasem nadal dzieci jedzą gotowe kaszki - słodkie i już niepotrzebne.
Mleko MM też jest zalecane do 3 lat, trzeba jednak pamiętać o jego wysokiej kaloryczności.
Najlepiej jednak zapytać swojego lekarza. Mój mówi właśnie to co napisałam.
Danonki i inne tego typu twarożki podaje się dzieciom w wieku przedszkolnym chociaż to produkt sztucznie "doprawiony" witaminami. Prawda jest taka, że biały twaróg w takiej czy innej postaci ma wapna niewiele, wszystko co cenne zostaje w serwatce czyli odpadzie. Najwięcej ma go ser żółty, oskarżony o sól i wartości kaloryczne ale najbardziej wartościowy pod tym względem.
Lepiej podawać jogurty robione w domu, budowane na bazie kupnego jogurtu niż niepełnowartościowe twarożki i deserki. Ale to dopiero dzieciom starszym.
Druga sprawa to kaszki, po 6 miesiącu, te na mleku lub bez. W 6 miesiącu kończy się zapas żelaza, zmagazynowany przez okres ciąży w organiźmie niemowlęcia. Dlatego tak ważne jest podanie wtedy kaszek z zawartością żelaza, pozwala zapobiec występującej w tym okresie anemii. Ale kaszki potrzebne są do roku, kiedy dziecko dostaje inne produkty bogate w żelazo i ma szerokie menu. Tymczasem nadal dzieci jedzą gotowe kaszki - słodkie i już niepotrzebne.
Mleko MM też jest zalecane do 3 lat, trzeba jednak pamiętać o jego wysokiej kaloryczności.
Najlepiej jednak zapytać swojego lekarza. Mój mówi właśnie to co napisałam.
matko dziewczyny ... robię wieeeelkie oczy gdy czytam, że karmicie już maleństwa pomidorami, jogurtami, że dodajecie przyprawy...
Broń boże pomidory ja jadłam pomidora i karmiąc piersią małą brzuszek bolał ale nigdy jej nie dałam pomidora.
tak jak myślałam,(na chłopski rozum)- u mnie też pediatra przestrzegała przed tym.Ale ona też ogólnie nie zalecała kaszek, chyba ,że tych pełnoziarnistych,ale to po 7 mcu. Dopytam się na szczepieniu w 6mcu,co z tym żelazem w takim razie.
bra pomidorki to po 7mcu, ktoś już dawał?
intuicja jest dobrym doradcą,niestety czasami zagłusza ją pęd rodziców do "udoroślenia" dziecka- z cyklu" a moje już takie duże, bo je: i tu wyliczanka" itd. Fajnie, bo frajdę sprawia swiadomość ,że maluch staje się taki "dorosły".. Tak rodzice przyspieszają na początku, a potem znów tęsknią za tymi początkami.Ciężko dogodzić
bra pomidorki to po 7mcu, ktoś już dawał?
intuicja jest dobrym doradcą,niestety czasami zagłusza ją pęd rodziców do "udoroślenia" dziecka- z cyklu" a moje już takie duże, bo je: i tu wyliczanka" itd. Fajnie, bo frajdę sprawia swiadomość ,że maluch staje się taki "dorosły".. Tak rodzice przyspieszają na początku, a potem znów tęsknią za tymi początkami.Ciężko dogodzić
_Roszpunka_
szczęśliwa mamusia :)
ja mam aptamil , ale nie mówię że coiw & gate jest złe , absolutnie..Kamcia COW&GATE to jedno z lepszych mlek modyfikowanych. Z mlek brytyjskich ja z czystym sumieniem mogę polecić SMA które jest rekomendowane przez lekarzy. W szpitalach to mleko podają, mojej podawałam sojowe z tej firmy, ale piła również i krowie z tego. Moim wyborem jednak było mleko sojowe bo wtedy skończyły się kolki i wszystkie inne problemy brzuszkowe. Chociaż i tak butelkę to ona dostaje raz na jakiś czas jak ją akurat z kimś zostawiam na dłużej. Aptamil też kupiłam i nie mieliśmy po nim problemów.
sama nie dawałam nie wiem czemu wybrałam aptamil
tylko napisałam że to dziecko akurat po C&G miało alergię ...
wiadomo że nawet na bebiko , czy bebilon dzieciom się zdarzają alergie...
SMA też u nas jest
co do kaszek moja córka nie chciała ich jeść mając 9 miesięcy .. czyli co ?? że poznała co to złe i że czuła ze jej szkodzą??
Ostatnia edycja:
reklama
Matusia
Fanka BB :)
Hope, to ja już chyba wiem, dlaczego Majka nie lubi moich zupek. Podpowiedziałaś mi, bo ja daję seler i pietruszkę i może za dużo tego było, że nie smakowało niuni.
My się martwimy, ilością i składem wszystkiego, a zastanawiam się czasem, co dają dzieciom b. biedni ludzie, albo z patologicznych rodzin. Jedna taka w moim mieście rodzi dzieci, i odbierają jej i rodzi i znów odbierają. Podobno takie 5 miesięczne dziecko karmi już ziemniakami i sosem, parówkami oraz chlebem z wątrobianką. Takim chorym ludziom powinni zabronić mieć dzieci.
My się martwimy, ilością i składem wszystkiego, a zastanawiam się czasem, co dają dzieciom b. biedni ludzie, albo z patologicznych rodzin. Jedna taka w moim mieście rodzi dzieci, i odbierają jej i rodzi i znów odbierają. Podobno takie 5 miesięczne dziecko karmi już ziemniakami i sosem, parówkami oraz chlebem z wątrobianką. Takim chorym ludziom powinni zabronić mieć dzieci.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 9 tys
- Wyświetleń
- 931 tys
Podziel się: