reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Karmienie piersią

Ja też karmię małą wyłącznie cyckiem:)Mleczka nam starcza.A co do jedzenia to -no to uważam ponieważ moja pierwsza córka miała atopowe zapalenie skóry-miałam dietę na maxa i tak ciągle jej coś wychodziło.Dlatego teraz nie jem twarożków, nie piję mleka , nie jem na razie jogurtów.Troszkę jej coś wychodzi ale nie ma tragedii.
Ale nie szaleję -bo mleko i jego pochodne są w zasadzie wszędzie.
Ale mamy dziś fajny suwaczek- 3 tygodnie!!!!
 
reklama
Dwoniłam do pediatry i małej mam nie budzić nawet jakby całą noc przesypiała najwyżej ja mam sobie odciągnąć w nocy pokarm gdyby miało mi braknąć w dzień- bo ona po takim spaniu chce nadrobić jedzenie w dzień i wtedy niestety czuję że mam za mało pokarmu na jej apetycik.
 
jak już wcześniej pisałam mój głodomorek ma "zwiększone zapotrzebowanie" wieczorem na papu. Wczoraj pół godz po karmieniu zaczęła nam płakać, ja już zero mleka więc spróbowaliśmy mieszanki - wydoiła 50 ml i słodko zasnęła. Myślę że będziemy ją w ten sposób wieczorem dokarmiać. No i teraz pytanie: czy jeżeli dokarmimy raz na dobę to podawać witaminę K czy już nie?
 
Natolin - sprobuj odstawić nabiał - u mnie pomoglo. Chociaż mały ma przynajmniej raz dziennie jakies niestrawnosci, no ale to chyba miesci sie w normie. Jednak po tym jak odstawilam nabial to jest lepiej. Widzę że karmisz tak jak ja butlą. Mi się udaje ściągać wystarczająco laktatorem, sporadycznie tylko raz na kilka dni dokarmiamy bebilonem jak mały ma wzmożony apetyt i moja mleczarnia nie wyrabia z produkcją. Jeśli chodzi o rozbujanie laktacji laktatorem to jedyne co moge poradzić to ściąganie regularne i jak ściągasz to opróżniasz calkowicie najpierw 1 pierś, potem drugą, a potem znów wracasz do tej pierwszej (doprodukuje sie tam troche w trakcie opróżniania drugie) i później jeszcze raz drugą opróżniasz - tym sposobem więcej uda Ci się ściągnąć i u mnie to pobudziło trochę laktację. No i jak ściągasz to podtrzymujesz pierś od spodu, podnosisz ją, żeby nie zwisała w dół,bo wtedy mleko na dole się gromadzi i nie spływa do zatok czy coś w tym stylu - tak mi położna radziła w szpitalu. Jak się tak podnosi od dołu to duuużo lepiej to mleko spływa. A tak w ogóle to jak często ściągasz i ile Ci się udaje ściągnąć za 1 razem?
 
Wiecie co? Uważam że każda dziewczyna przed porodem powinna poczytać o problemach z laktacją i jak sobie radzą z tym inne kobitki i jak to przechodzą emocjonalnie.Nie po to żeby się negatywnie nakręcać,tylko uświadomić sobie (na wszelki wypadek) że jeżeli sa problemy z karmieniem to nie jest nasza wina,że jesli dajemy butlę to z milości a nie dlatego że jesteśmy złymi matkami i nie możemy wykarmić własnych dzieci.Mnie nie przeszło przez myśl żeby czytać o problemach,bo przyjęłam że będe karmić piersią,że to jest naturalny proces...takie wszystko jakby zaplanowane...

Po porodzie okazalo się że to nie jest takie hop siup z tym karmieniem,przynajmniej nie dla każdej matki.Problemy zaczęly się już w szpitalu.Bylam po cesarce,maly ważył 2840 i był dokarmiany strzykawką.(przez 2 doby,potem odstawili)Wtedy jeszcze bylam spokojna,dostawiałam syna do piersi i coś tam sobie ssał,chociaż malutko ale zawsze to coś.NIe plakał,spał sobie spokojnie więc uznalam że jest ok i bylo.Kiedy zaczął się nawal pokarmu - zaczął się koszmar.Piersi mialam jak kamienie,ogromne,nabrzmiałe i najgorsze - sutki i brodawki calkowicie zrównane z piersią-nic nie wystawało !!! :szok: Mój okruszek nie był w stanie zassać,a ja wyciągnąć sutków.NIe pomagał laktator mechaniczny,który kupiłam jeszcze w ciąży,pompka z apteki,sciąganie ręczne,kapturki- nic....:-( syn plakał tak żałośnie z głodu a ja razem z nim.:-( NIe spaliśmy 2 noce,doslownie wyciskałam mu pokarm do buzi,on troszkę zjadł tym sposobem.Pielegniarki od noworodków problemu nie widziały ani w piersiach ani w tym jak dziecko ssie.Prosilam je o pomoc,więc przychodziły i przystawiały mi go do piersi- jedną ręką wykręcała mi pierś a drugą łapala za główkę dziecka tak niedelikatnie i mocno, że z samego tego widoku płakałam.do dziś to widzę-ta maluśka główka wciskana siłą w moją pierś.Takim o to sposobem mały łapal na chwilę pierś i wtedy pielęgniarka mówiła- "no przeciez ssie" :wściekła/y: :-( i wychodzila- po 5 minutach jak tylko syn robił sobie odpoczynek od ssania,sutek wracał do poprzedniego stanu i mu uciekał z buzi a ja sama znowu bezradna.Próbowałam naprawdę wszystkimi sposobami i nie moglam sobie poradzić,żeby dobrze złapał,a jak już złapał to ciągle sobie biedactwo przysypiało-to był istny koszmar!!!Jakby bylo mi malo- okazało się że syn może mieć niedosłuch ucha,bo nie reagowało w czasie badania i kolejne nerwy i placz..oczekiwanie do kolejnego badania.Kiedy wychodziliśmy ze szpitala miałam mieszane uczucia.Z jednej strony sie cieszyłam,ale z drugiej myślałam jak to będzie z karmieniem jak sobie poradzę.W domu kupiliśmy laktator elektryczny i poraz pierwszy od kilku dni moje piersi odczuly ulgę.Nadal jednak synek źle lapał pierś,odwracał główkę,płakał i bardzo się denerwował przy próbie przystawienia go - nie chciał jej- a ja myślałam wtedy - on nie chce mnie,nie kocha mnie,przeciez dziecko się uspokaja przy piersi a on tak strasznie płacze,pręży się i nie chce... :-( zaczęłam podawać moje ściągnięte mleko w butelce i pierś na troche żeby possał i przekonał się do niej bez nerwów z głodu,żeby o niej nie zapomniał.Podawałam butelkę i znowu ryczałam ( zresztą ciagle ryczałam)że nie pierś ssie moje dziecko tak chetnie tylko butelke- że jestem zlą matka,że nie umiem,że nie potrafię,itd...NIe znałam nikogo,kto miał taki problem jak ja,nie miał mi kto wytłumaczyć,podpowiedzieć...O poradni laktacyjnej nawet nie pomyślałam,po tym jak na oddziale panie pielegniarki od noworodków nie widzialy problemu-odechciało mi się pomocy medycznej.Na inernecie nie siedziałam wtedy praktycznie wcale..a szkoda bo jest wiele kobiet z problemami z laktacją.Ciągle martwiło mnie też to uszko...No i stalo się,stres i płacz zrobiły swoje - zanik pokarmu!!! I co ja miałam wtedy zrobić.wtedy kiedy już znalazłam częściowe rozwiązanie,bo podawałam swój,ściągnięty pokarm - nagle nie mam co dac dziecku.Zalamalam się..mąż w samochód i po mleko modyfikowane.Nie moglam sie z tym pogodzić..znowu łzy,podeszlam do tego tak strasznie emocjonalnie.Piłam herbatki,bawarkę i nie pomagalo za bardzo..Dopiero rozmowa z przyjaciółką i mężem postawily mnie troche na nogi.Ktoś mi w końcu powiedział że NIE MUSZE KARMIĆ,że ważne że dziecko jest najedzone i szczęśliwe a do piersi mogę zawsze przytulić,żeby czuł moje ciepło i miłość.Tak mi bylo tego trzeba.wyspałam się w miarę i zaczął się nowy dzień,pokarm wrócił i znowu zaczęlismy próbować się karmić, a Nan zostało na czarną godzinę.Po tygodniu w domu mielismy wizytę kontrolna - waga rosła ale jeszcze za mało,z uszkem super,synek zdrowy.Pani Doktor powiedziała że jak nie będzie dowjadał z piersi to mam ściągać i dawać,a jak nadal bedzie malo przybierał to modefikowane i ze mam się nie przejmować. :-) Po tej wizycie bardzo sie uspokoiłam,syn chyba czuł moj spokój bo zacząl ładnie ssać pierś,ale jedną. Drugiej piersi nadal odmawiał.Więc laktator -ściąganie z tej drugiej i dawałam mu w nocy.Do kolejnej wizyty bardzo ładnie przybral na wadze,na moim pokarmie.Od kilku dni mały ssie już dwie piersi,a ja wcale nie pożegnałam się z laktatorem i butelką :-) Ściągam pokarm raz,dwa razy dziennie i daję mu z butelki w nocy oprócz piersi.Wcale już nie myśle,że jestem złą matką bo miałam problemy z karmieniem,z pokarmem,że daję butlę.Nie wykluczam też podania od czasu do czasu mleczka sztucznego,jak bede mieć mniej pokarmu,lub jak syn nie będzie mogł się najeść z piersi i juz wiem że to wszystko jest normalne i nie jest to moja winą.Dziecko pieknie przybiera na wadze,ponieważ w domu w spokojnej atmosferze daliśmy sobie wzajemnie szansę i ja nie straciłam głowy,mimo że bylo ciężko.

Chciałam wam bardzo to napisać,jak ja to przeżyłam wszystko.Ja bardzo chcialabym cos takiego przeczytać jak się tak podłamalam...chodzi o to żebyście nie myślały,że karmienie zawsze przychodzi wszystkim naturalnie i prosto,ale nie ma też w tym nic nienormalnego i dziwnego.Także o to, że w dzisiejszych czasach preferuje się bardzo karmienie piersią - ale nawet jeśli z jakiś powodów nie możecie lub nawet nie chcecie karmić - to tez nie ma w tym nic złego i nikt was do niczego nie zmusza,a butla - nie oznacza że mniej kochacie swoje dzieci,nie ważne czy podajecie ja cały czas,czy raz dziennie.:-)
 
bardzo mądre to co napisałaś.
ja na szczęście miałam koło siebie moją kochaną mamę, która mi umiała przetłumaczyć, że mieszanka to nie koniec świata. inaczej byłam już blisko depresji... też mi się wydawało w ciąży. że karmienie to naturalna i bezproblemowa sprawa. wyobraźcie sobie, że ja nawet jednej butelki nie miałam, ani żadnych takich akcesorii.
nice-girl odstawiłam nabiał, jest może ciut lepiej.
dzięki za rady. ja to odciągam ze 3 razy dziennie tylko i wtedy mam ok.100ml
 
natuś, ta setka to z jednej czy z obu???????

MAM PYTANIE DZIEWCZYNY: czy to prawda, że jakbym chciała spróbować podać Młodej mleko sztuczne to nigdy pierwszy raz na noc? że lepiej podać pierwszy raz w dzień, na wypadek jakby miały być jakieś sensacje brzuszkowe??????????????
 
Dziewczyny dostałam w szkole rodzenia informacje odnośnie karmienia, laktacji. Jak zeskanuję i wrzucę gdzieś to wkleję link.

Ida wydaje mi się, że to prawda. Mi radzili nowe produkty właśnie na śniadanie zjadać.
 
reklama
qrczę, czyli pozostaje się modlić żeby tej nocy dała chociaż te 3h ciągiem pospać...

co do witaminy K - mi położna mówiła, że jak jedna butla dziennie to dawać, a jak więcej to już nie, bo można przedawkować
 
Do góry