Dziewczyny, czy któraś z Was walczy z kamieniami w nerkach?
Ja przez kilka lat walczyłam z kolkami nerkowymi, oczywiście zaden lekarz nie widział powodu, by skierować mnie do urologa, choć zawsze robiłam badania, tyle, ze nie w dniu kolki, bo nie było o tym mowy, ale np. następnego. Zresztą, jak się okazało zwykłe bgadanie moczu niewiele wykaże (co najwyżej "liczne szczawiany wapnia") potrzebny jest posiew.
Potem było kilka lat przerwy i w ciąży powróciła, na szczęście w 35 tygodniu i miałam cc i szybciutko córeczkę ze sobą. Z tego wyklarowało się zapalenie nerki, które oczywiście również zostało "olane" przez lekarzy. Zrobili mi usg, bo bardzo cierpiałam (po zastrzyk przeciwbólowy musiałam sama chodzić do pielęniarek!!) i stwierdzili, ze "no, coś pani wydala...", ale na tym koniec!
Wiem, ze kolka w ciąży jest dość częstym przypadkiem, bo macica naciska na przewody moczowe i nie wszystko się wydala, coś się moze odkładać, a ja na dodatek miałam mało pić, bo walczyłam z nadcisnieniem.
Po porodzie, po 3 miesiącach kolka wróciła. Znow lekarz, badania... i nic. Usg nic nie wykazuje, badania też. A nerki pobolewają. Od sierpnia kolka się nie pojawiła, ale nerka się odzywa (cały czas ta sama).
Powiedzcie jak to u Was jest? Czy to naprawdę jest tak trudno rozpoznać?
Pozdrawiam.