reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kącik małego smakosza

Moja matka uważa, że ja wielką krzywdę dziecku robię, że słodyczy nie dawałam. I jakimi tekstami do oczywiście Daniela, że biedne z niego dziecko, złą matkę ma. Teraz dostaje, ale raczej te dzieciowe typu kinder czekolada, ale nie często. A ona to by każdy rodzaj czegoś słodkiego dała. Ojciec też nie lepszy, bo tik taki dawał, landrynki, no bo przecież dziecko chce. Przynajmniej on takimi idiotycznymi tekstami nie rzucał. Dlatego m.in. opiekunce płaciłam, żeby syn z dziadkami nie siedział. A teksty typu wy jedliście i nic wam nie jestteż były.
 
reklama
Sariska no ja sie odzywam, jak mam do czynienia z kretynami to aż mnie szarpie żeby sie odezwać.

Natolin no ta mojej znajomej to klocek ale anemi ma bardzo poważną, na leki nie idzie i wręcz lekarze przebąkują o tym że może sie to transfuzją skończyć i każdy jej mówi że to z pwoowdu błędów żywieniowych tylko i wyłącznie ale ona swoje bo przecież mała dobrze waży wiec jak to możlwie żeby aż taką anemie miała, a dzieci grubiutkie własnie bardzo często mają anemie jesli mają źle zbilansowaną diete, to tak jak ktoś kto je tylko pączki i popija colą, może być gruby jak beka a anemie będzie miał na maxa bo w tych pączkach i coli nie ma substancji odżywczych. No ale cóż mała jest tłusta bo naprawde jest po prostu tłusta, lekarze matke ganią a ona swoje, to niech tak dalej robi ale od mojego dziecka niech sie odczepi ze swoimi radami na temat jedzenia.
 
Ostatnia edycja:
Loliszko ja bym się pewnie odezwała jakby przy mnie taką głupotę robili, ale ze my ich na codzien nie mamy to ciężko się odezwać. Bo wyszło by na to, że ktoś nam donosi. Ale jak tak z innymi rodzicami rozmawiamy to faktycznie każdy z nas przedstawia swoje zdanie i wynosimy z tego wnisoki co jest lepsze dla naszych dziaciaków.
 
mojej siostry dzieciaki to jak widza slodyczne to az sie trzesa iwszystko naraz zjedza i wogule jadlyby wszystko co niezdrowe tak teraz dzieci jedza,moj kumpela to chciala dac mojemu dziecju cukier na sprubowanie jej dziecko dostala w zadnym wypadku sie nie zgodzilam
 
zgadza sie Sarisko, duzo nie pije, ale troche sie przelamal, wogole nie rozumiem takiego podejscia, przeciez to co teraz maluszek je ma wplyw ta pozniejszy rozwoj, oj robia krzywde dziecku
co do slodyczy to my chcemy do 3 lat minium slodkosci wprowadzac, ale wiem, ze z tesciowa bedzie ciezko, pdoobnie jak pisze e-lona, ktos tam jadl i mu nie szkodzilo, wiec czemu ma zaszkodzic mlodemu, juz nawet myslelismy co by powiedziec, ze mlody ma alergie na czekolade, ale wtedy bedzie landryny dawac, a to jeszcze gorsze,
docelowo to chemy wprawdzic jeden dzien slodkosi w tygodniu, wiadomo wszytko jest dla ludzi ale z umiarem
 
Moja matka uważa, że ja wielką krzywdę dziecku robię, że słodyczy nie dawałam. I jakimi tekstami do oczywiście Daniela, że biedne z niego dziecko, złą matkę ma. Teraz dostaje, ale raczej te dzieciowe typu kinder czekolada, ale nie często. A ona to by każdy rodzaj czegoś słodkiego dała. Ojciec też nie lepszy, bo tik taki dawał, landrynki, no bo przecież dziecko chce. Przynajmniej on takimi idiotycznymi tekstami nie rzucał. Dlatego m.in. opiekunce płaciłam, żeby syn z dziadkami nie siedział. A teksty typu wy jedliście i nic wam nie jestteż były.

Rozumiem Cię.Ja bym dziecku małemu w życiu nie dała landrynka.Małe dziecko np trzy,cztery lata,raczej nie potrafi usiedzieć długo w miejscu,a takiego landrynka długo dość się je...może się przeciez dziecko zachłysnąć,bo będzie chciało w tym czasie robić różne rzeczy.Wszystko dla ludzi....ale również wszystko w swoim czasie...
 
Oj...słodycze- temat- rzeka...A ile ja się nawalczyłam z rodzicami,jak Tomir był mały...ile się natłumaczyłam,że to nic dobrego dla dziecka,że ja nie daję,że jak chcą wnusiowi coś dobrego dać,to niech jogurcik,soczek,owoc kupią- też smaczne,a przynajmniej jakies wartości odżywcze ma...Nie potrafili zrozumiec,co w tym złego,że mu ciasteczko czy czekoladkę dadzą.Ale ja byłam uparta.No,niestety,jak już był większy,tak 4-5 lat,to już walka była przegrana...
...jakiś czas temu córeczka brata miała roczek.A ona jest bardzo alergiczna.No i znów afera na "imprezie",bo wszystkie ciotki koniecznie chciały dziecku dać tortu"do polizania".I nic durnych bab nie przekonywało-że co z tego,że teraz dziecko dostanie odrobinę tortu,jak potem całą noc będzie płacz i drapanie się do krwi...to jest dopiero głupota!!!!Oczywiście brat z żoną się nie zgodzili,ale patrzyły na nich jak na wredne dziwadła,co to krzywdę dziecku robią....
 
Dokładnie - temat słodkosci to temat rzeka... MARGERRITA ja mam zamiar zrobic podobnie z tym jednym dniem "slodyczowym", zeby potem nie było tak, że Alicja się na slodycze będzie rzucać jak ktoś ją poczęstuje itp. Ja mam czasmi takie wrażenie, że ze słodyczami to jest tak, że nasi rodzice/ babcie/ wujkowie itp. mieli je tylko od święta, bo w "tamtych" czasach przecież nie były one tak ogólnodostępne i to jest swojego rodzaju rekompensata za to, że oni ich nie mieli tyle ile chcieli... NAT mój D. wyniósł z domu podobne podejście - że czekolada, kg. cukierków itp. to nic złego. więc staram się zwalczyć ten nawyk w zalążku, bo już od niego kilka razy slyszalam, że on Alicji słodyczy nie będzie zabranial a wręcz przeciwnie...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry