reklama
Witam!2.03 urodziłam Maję!Ważyła 3720 g. i miała 55 cm długości.Jestem strasznie szczęśliwa,wczoraj wróciłyśmy do domku.Szkoda tylko że nie załapałam się na luty.Może niedługo dodam tu zdjęcie Majeczki i napisze coś więcej.
No i gratulacje dla Punty!!!!!!!
Pozdrawiam!!!
No i gratulacje dla Punty!!!!!!!
Pozdrawiam!!!
GRATULACJE Luthien
ALE SIE MUSIAŁAŚ NAMĘCZYĆ Z TAKA DUŻA DZIDZIĄ; ciesze sie bardzo no ale rzeczywiście szkoda że sie na luty nie załapałyście
trzymajcie sie cieplutko i zycze wam wszystkiego co dobre,całuski dla Mai
ALE SIE MUSIAŁAŚ NAMĘCZYĆ Z TAKA DUŻA DZIDZIĄ; ciesze sie bardzo no ale rzeczywiście szkoda że sie na luty nie załapałyście
trzymajcie sie cieplutko i zycze wam wszystkiego co dobre,całuski dla Mai
Witam!
Może napiszę coś o moim porodzie.Pierwszego marca po południu odszedł mi czop śluzowy i miałam bóle w dole brzucha więc pojechałam do szpitala i tam po badaniu okazało się że mam rozwarcie tylko na 1 cm i nie mam prawie skurczy i wysłali mnie do domu.W domu coraz bardziej mnie bolało.Jak już nie mogłam wytrzymac z bólu to zmierzylismy czas i okazało się że mam skurcze co 7 min.O 5 rano pojechaliśmy do szpitala i od razu wzieli mnie na porodówkę.Mój mąż był ze mną cały czas i bez niego bym sobie nie poradziła.Strasznie mnie bolało więc dali mi zzo,ale okazało się że nie działa więc musieli jeszcze raz zakładać wszystko od nowa.Ok 11.30 juz miałam pełne rozwarcie i odeszły mi wody,a o 12.00 urodziła sie Maja.Malutka rodziła się owinięta 4 razy pępowiną i wychodziła rączka do przodu,ale wszystko się szczęśliwie skończyło i dostała 10 pkt.I to chyba na tyle
Ostatnio bardzo rzadko jestem na kompie.Nawet nie wiedziałam że małe dziecko zajmuje tyle czasu dobrze że mój mąż mi dużo pomaga przy Maji.Na razie kończę.Postaram się tu częściej zaglądac.
A tu jeszcze foki Maji
1 dzień
tu jeszcze w szpitalu
i już w domku
Pozdrawiam!
Może napiszę coś o moim porodzie.Pierwszego marca po południu odszedł mi czop śluzowy i miałam bóle w dole brzucha więc pojechałam do szpitala i tam po badaniu okazało się że mam rozwarcie tylko na 1 cm i nie mam prawie skurczy i wysłali mnie do domu.W domu coraz bardziej mnie bolało.Jak już nie mogłam wytrzymac z bólu to zmierzylismy czas i okazało się że mam skurcze co 7 min.O 5 rano pojechaliśmy do szpitala i od razu wzieli mnie na porodówkę.Mój mąż był ze mną cały czas i bez niego bym sobie nie poradziła.Strasznie mnie bolało więc dali mi zzo,ale okazało się że nie działa więc musieli jeszcze raz zakładać wszystko od nowa.Ok 11.30 juz miałam pełne rozwarcie i odeszły mi wody,a o 12.00 urodziła sie Maja.Malutka rodziła się owinięta 4 razy pępowiną i wychodziła rączka do przodu,ale wszystko się szczęśliwie skończyło i dostała 10 pkt.I to chyba na tyle
Ostatnio bardzo rzadko jestem na kompie.Nawet nie wiedziałam że małe dziecko zajmuje tyle czasu dobrze że mój mąż mi dużo pomaga przy Maji.Na razie kończę.Postaram się tu częściej zaglądac.
A tu jeszcze foki Maji
1 dzień
tu jeszcze w szpitalu
i już w domku
Pozdrawiam!
qrcze Luthien,miałaś troche komplikacji ale na szczęście dzidzia zdrowa i śliczna-podobna do ciebie z tego co pamietam ze zdjeć z galerii brzuszków,szkoda ze ten luty taki pusty,ale ty w marcu może masz więcej koleżanek "po fachu" a ja z sentymentem wracam wciąż do stycznia szczególnie do Theo i Martyny.Niedziwie ci sie że niemasz czasu,ja miałam to samo a jeszcze ból krocza niepozwalał siedzieć;no ale teraz nadrabiam-im wiecej rzeczy do zrobienia tym sie człowiek b.spręża
wiec Punta zostałysmy tu dwie "lutuweczki" przynajmniej orginalnie ;D
wiec Punta zostałysmy tu dwie "lutuweczki" przynajmniej orginalnie ;D
witajcie!!! ja mialam termin na 17 lutego ale urodzilam 05.02.2005, super data...
bole zaczely mi sie ok 3 nad ranem a synka urodzilam o 17.15 wazyl 3220.. 54cm... porod wspominam strasznie gdyrz w dziecinstwie mialam zwichniete biodro i ciezko mi bylo urodzic o wlasnych silach... ale synek urodzil sie caly i zdrowy... dzis jest zwarjowanym i szalonym chlopcem... jestem dumna mama...
bole zaczely mi sie ok 3 nad ranem a synka urodzilam o 17.15 wazyl 3220.. 54cm... porod wspominam strasznie gdyrz w dziecinstwie mialam zwichniete biodro i ciezko mi bylo urodzic o wlasnych silach... ale synek urodzil sie caly i zdrowy... dzis jest zwarjowanym i szalonym chlopcem... jestem dumna mama...
Cześć!Mój poród zaczął się w nocy ,kiedy się obudziłam miałam skurcze co 10 min.Potem co 7 i w końcu po pięć.Jechaliśmy do szpitala na poród.Po prostu nie mogłam oddychać-moja siostra też ze mną jechała i mówiła żeby nie przeć!!!
Nagle odeszły mi wody i zaczęłam panikować.Mąż poszedł po położną-zawiozła mnie na wózku ido położnego który miał odebrać poród!powiedział że mam rozwarcie na 8cm!!I zawiózł mnie na porodówkę!Szperał coś w mojej pochwie i powiedział że mam przeć!zaczęłam przeć i następna partia wód wypłynęła ale nie było widać głowki.Nagle poczułam silne parcie w pochwie.Lekarz mówił że mam przeć a ja zaczęła wychodzić z łożka i mówiłam że chcę umrzeć i że zaraz mu przyniosę to dziecko!!Upadłam na ziemię ale wstałam.Zaczęli mnie siłą ciągnąć na łożko..trzymali mi ręce i nogi.Lekarz powiedział-PRZYJ KOBIETO PRZYJ a ja mówiłam że nie moge..widziałam już główkę dziecka i zaczęłam krzyczeć!Wkońcu urodziłam............................................................................................................
ale pierwsze dziecko.Położny znowu mówił że mam przeć.nagle powiedział że mam przestać.Wziął nożyczki i powiedział że musi na ciąć pochwę bo dziecko jest za duże.Wrzeszczałam z bólu i urodziłamn
Koniec
Nagle odeszły mi wody i zaczęłam panikować.Mąż poszedł po położną-zawiozła mnie na wózku ido położnego który miał odebrać poród!powiedział że mam rozwarcie na 8cm!!I zawiózł mnie na porodówkę!Szperał coś w mojej pochwie i powiedział że mam przeć!zaczęłam przeć i następna partia wód wypłynęła ale nie było widać głowki.Nagle poczułam silne parcie w pochwie.Lekarz mówił że mam przeć a ja zaczęła wychodzić z łożka i mówiłam że chcę umrzeć i że zaraz mu przyniosę to dziecko!!Upadłam na ziemię ale wstałam.Zaczęli mnie siłą ciągnąć na łożko..trzymali mi ręce i nogi.Lekarz powiedział-PRZYJ KOBIETO PRZYJ a ja mówiłam że nie moge..widziałam już główkę dziecka i zaczęłam krzyczeć!Wkońcu urodziłam............................................................................................................
ale pierwsze dziecko.Położny znowu mówił że mam przeć.nagle powiedział że mam przestać.Wziął nożyczki i powiedział że musi na ciąć pochwę bo dziecko jest za duże.Wrzeszczałam z bólu i urodziłamn
Koniec
reklama
Witam! ;-)Ja miałam termin na 21 lutego 2005, dokładnie na dzień naszej I rocznicy ślubu Bardzo się z tego cieszyłam, myślałam świetny prezent Ale niestety mojej Julci się troszkę pośpieszyło, bo urodziła się 16 lutego 2005 o godz.7.10. Skurcze miałam dosyć bolesne ale do zniesienia dla tak małej istotki dla której pewnie każda matka zniesie każdy ból:-) Była to noc z wtorku na środę, kiedy o godz.4.00 rano obudziły mnie delikatne skurcze... pewne nie jest dowieżające ale wtedy miałam manie na tle wyszywania) Usiadłam na łóżku zabrałam wyszywanie i czekałam na następne skurcze, kiedy się pojawiły coraz częstsze była to godz. 5.00 rano. Wtedy pomyślałam....oj trzeba się zbierać.Obudziłam męża, ku mojemu ździwieniu był całkiem spokojny. Mówiłam do niego: "jeszcze chwilkę zaraz pojedziemy". Wyjrzał przez okno a tam.....kupa śniegu, wtedy stwierdził,że najlepiej pojechać bo możemy czasem nie zdążyć, no i pojechaliśmy. W szpitalu byłam o 5.40, na porodówce dokładnie nie pamiętam ale jakieś 10 minut później. No i zaczęło się............W sumie męczyłam się godzinkę bo Julcia przyszła na świat już o 7.10. Mam nadzieję,że nastepny poród na który czekam (termin mam na 25 maja) będzie taki szybki jak ostatni)
POZRAWIAM!!!
POZRAWIAM!!!
Podziel się: