reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak żyć dalej?

Uważam też, że nie na miejscu jest po poronieniu pisanie rzeczy w stylu: masz już dwójkę dzieci i jeszcze ci mało, albo traktujesz dziecko jak kupno nowego samochodu, albo porównywanie chęci posiadania dziecka, do chęci posiadania motoru, albo domu z ogrodem.
Myślę, że autorka mówiąc, że chciałaby wozić w wózku albo w chuscie podała tylko przykłady. Nie sądzę, żeby chciała dziecko tylko dlatego żeby nosić w chuscie, to przecież absurd a wy czepiacie się słówek.
Wszystkie jesteście takie wyemancypowane, ale każecie jej chować głowe w piasek i jeszcze przyklaskiwać i cieszyć się z tego co ma, bo mąż zadecydowal za całą rodzinę.
Nie mówię, że ona musi postawić na swoim, o nie. Ale zasłużyła na partnerska dyskusje i chęć rozwiązania problemu. Nawet jeśli zaakceptuje fakt, że dzieci już nie będą mieli.

I nie ma nic w tym złego, że ktoś chce czuć się kochany i potrzebny, czy to znaczy, że nie będzie kochał dziecka? Nie będzie dla niego wystarczająco dobry?
Trochę mi się nie podoba ze wkładasz mi w usta coś(bo tylko do siebie mogę się odnieść ) czego nie powiedziałam nie miałam na myśli. Tworzysz jakiś podział ze Ty Autorkę wspierasz a ,my" nie? Myślałam że to jest racjonalna rozmowa dorosłych ludzi. Zachęcamy Autorkę do zastanowienia się pokazujemy różne możliwe warianty przyznajemy ze jest to bardzo trudna decyzja że ma swoją cenę poświęcamy jej czas którego mało...zastanów się nad tym co piszesz
 
reklama
Mam takie samo zdanie jak ty, terapia, rozmowa i partnerstwo, traktowanie na równi obie strony.

Ona go zmusi do posiadania kolejnego dziecka, a on jej nie zmusza do nie posiadania? To to samo przecież.

Nie napisałam, że ma podsycać konflikt, napisałam, że ma prawo do pragnien i do szczęścia tak samo jak Partner.
Jeżeli oprzeć się tylko na relacji autorki, to nie jest to związek partnerski. Sytuacja taka ciągnie się od lat. Moim zdaniem, jeżeli obu stronom to odpowiada, ok nie nam oceniać. Ale tu ewidentnie autorce to nie leży.

Oczywiście, że ona ma prawo do swoich pragnień. Tak samo jak mąż ma prawo do swoich. Tu jest problem, że ich pragnienia się nie pokrywają. I moim zdaniem bez względu czy chodzi o wybór szkoły dla dziecka, zakup domu czy kolejnego potomka to nie ma mowy o zmuszaniu. To trzeba po prostu przedyskutować.

W moim mniemaniu w małżeństwie/rodzinie nie ma "ja" i "mojej potrzeby" tylko "my" i nasze. Trzeba patrzeć na całokształt.

I od razu zaznaczę. Tak mąż też powinien. Tylko u autorki jest jeden problem. Ona wiele lat schodziła z drogi mężowi. Więc nie ma co się dziwić, że nauczył się nieustępować.
 
Ostatnia edycja:
Trochę mi się nie podoba ze wkładasz mi w usta coś(bo tylko do siebie mogę się odnieść ) czego nie powiedziałam nie miałam na myśli. Tworzysz jakiś podział ze Ty Autorkę wspierasz a ,my" nie? Myślałam że to jest racjonalna rozmowa dorosłych ludzi. Zachęcamy Autorkę do zastanowienia się pokazujemy różne możliwe warianty przyznajemy ze jest to bardzo trudna decyzja że ma swoją cenę poświęcamy jej czas którego mało...zastanów się nad tym co piszesz

Nie odnioslam sie w mojej wypowiedzi do twojego postu, nie wiem co napisałaś, przykro mi [emoji846]
Nie tworzę żadnych podziałów, biorę udział w dyskusji, a że mam (tak sądzę po twojej wypowiedzi) inne zdanie niż Ty, czyni mnie sprawczynią podziałów? Myślę, że Twoja rada była bardzo cenna w tej dyskusji, jak każda inna, super ze znalazłas i poświęciłaś swój cenny czas dla autorki [emoji846]
 
Jeżeli oprzeć się tylko na relacji autorki, to nie jest to związek partnerski. Sytuacja taka ciągnie się od lat. Moim zdaniem, jeżeli obu stronom to odpowiada, ok nie nam oceniać. Ale tu ewidentnie autorce to nie leży.

Oczywiście, że ona ma prawo do swoich pragnień. Tak samo jak mąż ma prawo do swoich. Tu jest problem, że ich pragnienia się nie pokrywają. I moim zdaniem bez względu czy chodzi o wybór szkoły dla dziecka, zakup domu czy kolejnego potomka to nie ma mowy o zmuszaniu. To trzeba po prostu przedyskutować.

W moim mniemaniu w małżeństwie/rodzinie nie ma "ja" i "mojej potrzeby" tylko "my" i nasze. Trzeba patrzeć na całokształt.

I od razu zaznaczę. Tak mąż też powinien. Tylko u autorki jest jeden problem. Ona wiele lat schodziła z drogi mężowi. Więc nie ma co się dziwić, że nauczył się nieustępować.
Również uważam, że ciężko będzie zmienić przyzwyczajenia i schematy, które utrwaliły się przez lata, dlatego profesjonalna pomoc to raczej mus..
 
Kilka lat temu, jak już wcześniej pisałam, niemal się rozstalismy.
Ja strasznie chciałam wrócić do Polski, do domu.
On podobnie. Nie i nie. Nie słuchał moich argumentów, oczywiście milczał, próbował bagatelizować. Trwało to latami. Naprawdę - latami, ja chodziłam i próbowałam rozmawiać, a on odganial to, licząc na to, że odpuszczę.
Az coś we mnie pękło.
Spakowałam siebie i dzieci, pozamykalam wszystko w kraju w którym mieszkaliśmy i wróciłam sama.
Myślicie, że pojechał za nami?
Nie, dalej trwał przy swoim.
Nie zmienił zdania.
Przyjeżdżal co prawda często do dzieci i do mnie.
Niestety nie miałam wsparcia w Polsce, mieszkania ani nic...
Dzieci bardzo za nim tesknily, no wiele się wydarzyło, w każdym bądź razie wróciliśmy.
Nie żałuję. Dobrze się stało, ale mechanizm jego działania jest dalej taki sam.
Albo będzie jak on chce, albo nie będzie wcale...
Acha, o psa też walczyliśmy z dziećmi.
Zgodził się, ale zaznaczył, że on tego nie chce, no ale odpuści...
Chociaż to...

Wam nie jest potrzebne kolejne dziecko.
Wam potrzebna jest terapia małżeńska bo najwyraźniej sporo rzeczy między wami nie działa. Dziecko nie naprawi czegoś, co już jest zepsute.
 
Nie odnioslam sie w mojej wypowiedzi do twojego postu, nie wiem co napisałaś, przykro mi [emoji846]
Nie tworzę żadnych podziałów, biorę udział w dyskusji, a że mam (tak sądzę po twojej wypowiedzi) inne zdanie niż Ty, czyni mnie sprawczynią podziałów? Myślę, że Twoja rada była bardzo cenna w tej dyskusji, jak każda inna, super ze znalazłas i poświęciłaś swój cenny czas dla autorki [emoji846]
Ale inne zdanie na temat czego dokładnie?
 
Kochane Kobietki!
Piszę, bo zupełnie nie potrafię sobie poradzić z tą sytuacją...
Jestem mamą dwóch cudownych chłopców - 9 i 6 lat.
W lutym tego roku okazało się, że jestem w ciąży.
Moja radość nie miała granic bo mąż zupełnie nie zgadzał się na więcej dzieci ku mojej rozpaczy, a tu taka niespodzianka!
Na początku był obrażony, ale po paru dniach, pogodził się z tym.
Dodam, że nie jesteśmy najmłodsi (ja 39 on 43).
Na pierwsze usg w 12tc jechalam jak na skrzydłach. Nie mogłam się doczekać, żeby zobaczyć Maleństwo.
Nigdy nie zapomnę tej chwili..
Wraca do mnie ciągle głos i wzrok lekarki, która robiła usg..
"Przykro mi bardzo ale ja nie słyszę bycia serca, płód jest też mały, wygląda na 7tc...".
Świat się zawalił.. Runął, stanął, a ja stoję pośrodku i nie wiem jak się pozbierać..
Za tydzień w piątek mam wizytę, mają dać mi leki na wywołanie poronienia..
Nie było żadnych oznak, żadnego krwawienia, nic..
Chodzę i nie mogę znieść myśli, że to się tak potoczyło...
A najgorsze jeszcze przede mną...
Najtrudniejsze dla mnie jest to, że wiem że to była moja jedna szansa na milion, moja wygrana w lotka...
Mąż nigdy się nie zgodzi na spróbowanie ponownie..
Teraz będzie podwójnie uważał...
Mam ogromny żal do niego, bo ja po prostu uwielbiam być mamą, opiekować się Maleństwem, karmić, przewijać...
Musiałam to z siebie wyrzucić...
Witaj Stacha.
Bardzo mi przykro, że straciłaś maleństwo.

Jak żyć dalej?
To pytanie zadaje sobie wiele kobiet, które przeżyły stratę dziecka. Niestety nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Każdy wypracowuje sobie własną drogę. Najlepiej jest znaleźć sobie zajęcie, by nie rozpamiętywać i za dużo nie analizować.
Strata jest doświadczeniem, przez które nie do końca potrafimy prawidłowo spojrzeć na wazne sprawy, które tu poruszasz. A to dlatego, że przez twoje serce i duszę przelewa się ból, żal i różne inne nie nazwane trudne emocje. One niestety mogą zniekształcać rzeczywistość. Brałaś już udział w terapii. Strata dziecka jest dobrym powodem, by na nią wrócić. By przepracować różne aspekty, które poruszasz tu w swoich wypowiedziach.

Ze swojej strony, osoby, która również poroniła, powiem ci, że poradzenie sobie ze strata, to wielokrotnie czas liczony w miesiącach. Poronienie zmienia całą rzeczywistość. Dokonuje dużego przewartościowania. Często wpędza w stany depresyjne. Masz wrażenie, że razem z dzieckiem umiera jakiś fragment ciebie, a jedyny sposób by go wypełnić to znów mieć dziecko. Po poronieniu często pojawia się taka dziwna fiksacja, że ma się jeszcze większe parcie na ciążę, na to by zostać matką, by znów to poczuć. Dlatego warto sięgać po pomoc specjalisty, aby ta kwestie przegadac i przyjrzeć się sobie. Zwłaszcza kiedy nosi się w sobie różne niespełnione pragnienia.
Przytulam wirtualnie
 
Ostatnia edycja:
Witaj Stacha.
Bardzo mi przykro, że straciłaś maleństwo.

Jak żyć dalej?
To pytanie zadaje sobie wiele kobiet, które przeżyły stratę dziecka. Niestety nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Każdy wypracowuje sobie własną drogę. Najlepiej jest znaleźć sobie zajęcie, by nie rozpamiętywać i za dużo nie analizować.
Strata jest doświadczeniem, przez które nie do końca potrafimy prawidłowo spojrzeć na wazne sprawy, które tu poruszasz. A to dlatego, że przez twoje serce i duszę przelewa się ból, żal i różne inne nie nazwane trudne emocje. One niestety mogą zniekształcać rzeczywistość. Brałaś już udział w terapii. Strata dziecka jest dobrym powodem, by na nią wrócić. By przepracować różne aspekty, które poruszasz tu w swoich wypowiedziach.

Ze swojej strony, osoby, która również poroniła, powiem ci, że poradzenie sobie ze strata, to wielokrotnie czas liczony w miesiącach. Poronienie zmienia całą rzeczywistość. Dokonuje dużego przewartościowania. Często wpędza w stany depresyjne. Masz wrażenie, że razem z dzieckiem umiera jakiś fragment ciebie, a jedyny sposób by go wypełnić to znów mieć dziecko. Po poronieniu często pojawia się taka dziwna fiksacja, że ma się jeszcze większe parcie na ciążę, na to by zostać matką, by znów to poczuć. Dlatego warto sięgać po pomoc specjalisty, aby ta kwestie przegadac i przyjrzeć się sobie. Zwłaszcza kiedy nosi się w sobie różne niespełnione pragnienia.
Przytulam wirtualnie


Pięknie napisane. I prawdziwe. Czas, miłość i można isc do przodu.
 
reklama
Dziękuję serdecznie Destino💚
Dziękuję Dziewczyny 💚
Może i jest w tym nieco racji, że żeby zagluszyc ten okropny ból, chcemy szybko następnego dziecka...
Choć ja marzę o trzecim od zawsze, gdyby nie ta ciąża może powoli bym się pogodziła, że dwoje starczy, a kocham ich nad życie.
Zastanawiam się więc po co to było, jestem wierząca i moje myśli krążą wokół tego co Bóg chce mnie nauczyć przez to doświadczenie..
Nikt nie jest doskonały, ja też.
Mój mąż na terapię na pewno nie pójdzie, on nie z tych co to lubią rozmawiać.
U niego jest czarne albo białe.
Ja żyję z kolei w wielu odcieniach szarości...
Nadal czekam na poronienie...
Okropne to jest...
Przez 12tyg obawiałam się krwawienia, a teraz już chyba chciałabym mieć to za sobą...
 
Do góry