Wcale nie jest to dziwne. Ja miałam dokładnie tak samo. Karmienie piersią wydawało mi się delikatnie mówiąc - mało eleganckie i sądziłam, że to przeżytek. Nie było takiego wroga karmienia piersią, jak ja. Od początku nastawiałam się, że będzie butla. Bałam się o wygląd piersi, o różne komplikacje, które znałam z opowieści, o uwiązanie w domu.
Mało tego, robiłam wszystko, żeby przejść na butlę. Jak mały się urodził wmawiałam sobie, że nie dojada, bo co chwilę chce ssać, że trzeba go dokarmiać, płakałam nad lejącym się mlekiem i sądziłam, że cały czas tak będzie. Do tego doszły trudności początkowe z przystawianiem, poranione brodawki - wszystko to podnosiłam jako argumenty przeciw. I na siłę chciałam butlę. Ale jak na złość wszystko zaczęło się normować, nie miałam żadnych problemów. I jak któregoś dnia synek urządził mi histerię, bo nie chciał za nic w świecie butelki ode mnie, tylko wyrywał się do piersi, to myślałam, że serce mi pęknie. I wtedy ja pękłam, tak mnie to rozczuliło i jednocześnie tak bardzo zrobiło mi się wstyd.
A teraz karmię z powodzeniem piąty miesiąc.
Ale nikogo nie oceniam, bo doskonale rozumiem decyzję autorki. Sama myślałam dokładnie tak samo. Ale jak widać, życie weryfikuje nasze decyzje i wszystko może się zmienić.
Mało tego, robiłam wszystko, żeby przejść na butlę. Jak mały się urodził wmawiałam sobie, że nie dojada, bo co chwilę chce ssać, że trzeba go dokarmiać, płakałam nad lejącym się mlekiem i sądziłam, że cały czas tak będzie. Do tego doszły trudności początkowe z przystawianiem, poranione brodawki - wszystko to podnosiłam jako argumenty przeciw. I na siłę chciałam butlę. Ale jak na złość wszystko zaczęło się normować, nie miałam żadnych problemów. I jak któregoś dnia synek urządził mi histerię, bo nie chciał za nic w świecie butelki ode mnie, tylko wyrywał się do piersi, to myślałam, że serce mi pęknie. I wtedy ja pękłam, tak mnie to rozczuliło i jednocześnie tak bardzo zrobiło mi się wstyd.
A teraz karmię z powodzeniem piąty miesiąc.
Ale nikogo nie oceniam, bo doskonale rozumiem decyzję autorki. Sama myślałam dokładnie tak samo. Ale jak widać, życie weryfikuje nasze decyzje i wszystko może się zmienić.