Staszek się bardzo łatwo przebodźcowuje. W poniedziałek miał rehabilitanta, wczoraj okulistę, dzisiaj pediatrę. Efekt? Bailando do 1 w nocy. Ja nie jestem w stanie go uśpić, bo jak nakarmię i chcę odłożyć go do łóżeczka, to się momentalnie budzi i chce jeść dalej. Tylko jak mu dam dalej, to potem ulewa i mamy zabawę. Więc usypia go póki co babcia.jej to zajmuje 10min i gotowe. Nie wiem jak uśpię go w sobotę, jak już będziemy u siebie w mieszkaniu. Niby drzemię z nim w dzień, a mam taki deficyt snu, że o 21 już przysypiam nad jego butelką. No ale nic. Idę i robię.
Mam traumę po okuliście.
Nie po tym, jak go badali, tylko po tym, w jakich warunkach to robili. My mamy zakaz chodzenia w miejsca pełne ludzi, zakaz zapraszania gości, zakaz jeżdżenia komunikacją miejską, zakaz chodzenia w gości przez minimum 3 miesiące, bo obniżona odporność wcześniaków. Ale widać ta obniżona odporność nie działa w poradni przyszpitalnej, gdzie staliśmy z 20tką innych wcześniaków i ich rodziców, w korytarzu tak ciasnym, że dwa wózki obok siebiesię nie zmieszczą i czekaliśmy aż zakropią mu oczy, a potem zbadają. Nikt w trakcie nie mył rąk, nie zakładał rękawiczek, lekarka poszła do niego prosto od komputera. A korytarzem między tymi dziećmi chodzili non stop ludzie chorzy, bo to jakaś przejściówka między kolejnymi oddziałami.
Nie czaję, jak coś takiego działa w XXI wieku...
A z pozytywów, to spacery lubimy
i jazdę samochodem. Wystarczy Staszka zacząć ubierać i już jest chill. I kąpać się bardzo lubi, mega go to relaksuje
Przyznaję, że jak chciałam, żeby ten czas szpitala nam nie przepadł, to teraz czekam z niecierpliwością aż wejdzie w rozmiar 56 i 62 i już będzie można więcej rzeczy z nim robić