reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak sobie radzicie z brakiem ciazy

Boże. Czytam te wiadomości i niedowierzam. Te wszystkie komentarze hejtujące, wylewające fale gniewu na dziewczynę, która napisała jedno zdanie. To wszystko obrazuje jak bardzo psychicznie jesteście sfrustrowane starając się o tą upragniona ciążę.
Nie chcąc nikomu przyklaskiwać, z kimś się zgadzać czy też nie. Ale muszę wyrazić swoje zdanie:
Słynne "odpuszczanie" krąży w historii zachodzenia w ciążę od lat i nie może być teoria wyssana z palca bo jest miliony przykładów na to, że "jak ktoś odpuścił to się udało". Oczywiście, nie są to sytuację dla osób, które mają skrajne problemy z płodnością - Mówię o skrajnych. Daleko nie muszę szukać. Moja siostra miała 28 lat kiedy zaczęła się starać o dziecko, im dluzej się nie udawało tym bardziej poziom negatywnych emocji narastał. Zaczęła chodzić na monitoring, dostawała zastrzyki na owulacje. Zdiagnozowany miała POCS, i problemy z tarczyca a szwagier obniżona jakość nasienia.
Długo długo próbowali (trwało to 3 lata), aż w końcu dowiedziała się że ja jestem w ciąży. Była szczęśliwa i smutną zarazem. Zrezygnowała, stwierdzila, że im się już nie uda i "odpuściła". Co mam na myśli? Nie, że przestała uprawiać seks tylko miała w dupie terminy, owulację, monitoring, nie poszła na zastrzyk. Była pewna że w ciąży nie jest.
Piła alkohol, imprezowała, okres jej się spóźniał 3 tyg. Ale była pewna że to od jej standardowych nieregularnych miesiączek. I co? I zaszła.

Dziwnym trafem właśnie wtedy, kiedy wszystko "odpuściła"..
I to nie jest przypadek, że byli zdrowi. Obydwoje mieli problemy a jednak ta "metoda" pomogła.


JA - z naciskiem na "ja" uważam, że psychika ma ogromne znaczenie jeśli chodzi o naturalne procesy zachodzące w organizmie oraz na działanie hormonów.
Drogie kobiety, skoro jesteście takie mądre we wszystkim to jak wytłumaczycie fakt, że KAŻDY lekarz, KAŻDA położna mówi, że sukces porodu zależy od psychiki kobiety? Dlaczego? A dlatego, ze jeśli prawidłowo się wyluzuje to będą działać odpowiednie hormony odpowiadające za prawidłowy przebieg porodu. Jeśli się zaś zestresuje to adrenalina blokuje wydzielanie hormonów sprzyjających przy porodzie i wtedy nastepuje blokada i zatrzymanie całej akcji.
Jest to FAKT.
Potwierdzajacy, że psychika ludzka ma OGROMNY i Niepodważalny wpływ na przebieg procesów w życiu.
Więc skończcie siać ten jad, bo zarówno i Wy macie rację mówiąc o wielu schorzeniach, które trzeba leczyć i psychika nie pomoże, ale również koleżanka, która mówi że psychika ma ogromne znaczenie w procesach zachodzących w ludzkim organizmie bo w końcu psychika to równiez naczynie powiązane całego naszego organizmu i nie wolno o nim zapominać ani z niego szydzic.


Na koniec poruszę jeszcze temat dzieci z gwaltow- o zgrozo jakim trzeba być desperatem, żeby w tej dyskusji przytaczać takie sytuacje. Jak to możliwe, że są? No tak samo jak możliwe, że kobiety panikary jednak rodzą naturalnie dzieci. Tak możliwe, że są organizmy które po prostu nie potrzebuja wszystkich czynników aby zajść w ciążę i udaje się to bez żadnych ceregieli.
Nie każdy organizm jest taki sam. Jeden musi mieć czysyta głowę a inny najebany, a też zajdzie. Noo życie.


Musiałam to napisać, bo nie mogę dalej czytać jak kobieta z kobiety może szydzić uważając że tylko jej racja jest najsluszniejsza. Trochę więcej empatii . Chcecie być matkami a na takim etapie, na zwykłej dyskusji na forum już nerwy siadają.. jak sobie poradzicie z buntem dwulatka. 😃 Gwarantuje, jest cholernie ciężko mieć nerwy na wodzy :)
Pozdrawiam i każdemu życzę zdrowych ciąż.
To, co piszesz jest krzywdzące i po prostu głupie. Jako dowód na słuszność jakiegoś twierdzenia przytaczasz, że ludzie w to wierzą. Takim sposobem musimy przyjąć za prawdę historie o czarnej Wołdze i żydowskiej macy z krwi chrześcijańskich dzieci (nie wzięły się chyba znikąd, nie?). Teoria o frustracji z braku ciąży też nietrafiona. Ja mam bezproblemowo poczęte i urodzone dziecko (bunt dwulatka też ogarnięty) inne dziewczyny także mają dzieci lub ich oczekują. Tym, co powoduje tu wzburzenie jest głupota.

Próbując ratować nieprawdziwe teorie mnożysz błędne argumenty. Jak ten o stresie i adrenalinie - skoro stres tak źle wpływa na płodność to jak wytłumaczysz, że dzietność w rejonach głodu i konfliktów zbrojnych jest daleko wyższa od dzietności państw rozwiniętych (gdzie z kolei walczymy z niepłodnością)? Co do porodu - adrenalina jest hormonem naturalnie występującym w porodzie - kolejny argument kulą w płot (nie mam siły wymieniać wszystkich).

Tu nie chodzi o MOJĄ (ani nawet NASZĄ) rację tylko o wiedzę.
 
reklama
Ciekawe jak Ty byś reagowała gdybys miała problem z zajściem w ciąże….. bo jak widzę raczej z tym problemu nie masz.
Pewnie podobnie dlatego mówię, że skorzystałabym z rady. A komentarz był odpowiedzią do Zazuu, skąd wniosek że tak wygląda życie starających się kobiet a nie oceniających to podejście więc Twój komentarz już jest teraz z dupy 😃
 
Pewnie podobnie dlatego mówię, że skorzystałabym z rady. A komentarz był odpowiedzią do Zazuu, skąd wniosek że tak wygląda życie starających się kobiet a nie oceniających to podejście więc Twój komentarz już jest teraz z dupy 😃
Sama starałam się o ciąże 5 lat. Nie mam w ogóle okresu. Ciekawe kiedy bym zaszła w spontaniczna ciąże po odpuszczeniu starań. Chyba po kolejnych 5 latach albo po 40 albo może po 50…..
 
No i super. A z moich obserwacji się udało i tyle chciałam przekazać. I nie TYLKO DLATEGO, że odpuściła ale wolna glowa pomogła procesom.
Zapytam mojego immunologa czy wolna głowa pomoże moim procesom i moje komórki będą pomagać zarodkowi a nie go niszczyć, bo jeśli wolna głowa mi pomoże to nie będę się męczyć lekami i zastrzykami 🙈
 
Zapytam mojego immunologa czy wolna głowa pomoże moim procesom i moje komórki będą pomagać zarodkowi a nie go niszczyć, bo jeśli wolna głowa mi pomoże to nie będę się męczyć lekami i zastrzykami 🙈

Zwłaszcza, że na przykład wlewy z intralipidu są koszmarnie drogie więc lepiej za to skoczyć na wakajki. Dwie pieczenie na jednym ogniu 😂
 
reklama
Hehe. Ja akurat potrafiłam w swoim komentarzu zgodzić się z niejednym Twoim argumentem ale również chciałam zwrócić uwagę na fakt, że o psychice w tym całym procesie nie wolno zapomnieć. Jeśli uważasz, że przekaz mojej wiadomości był taki, że tylko psychika to jedyne lekarstwo na całe zło świata no to współczuję bo jednak nie o to mi chodziło.
Dodatkowo tylko wspomne, że absolutnie nikt nikomu nie mówi, że nie ma kobieta dzieci z własnej winy, to raczej rada, która mowi- zluzuj gacie bo proces starania o dziecko zaćmił Ci mózg i jesteś na to tak zafiksowana, że nie potrafisz już czerpać radości ze wszystkiego innego co jest dookoła a może jak będziesz brać leki i wszystko związane z niepłodnością robić zadaniowo a nie emocjonalnie to faktycznie w końcu się uda. To tylko RADA, a nie mówienie, że Twoja wina bo masz poronienia nawykowe. No błagam. 😂 Byłabym idiotka, gdybym tak uważała.

Jasna sprawa, nie napisałam że psychika to jedyny czynnik, który sprzyjał w tej sytuacji. Nie uważam też, że zawsze pomoże ale na pewno jest przyjemniej po prostu wyluzować i żyć normalnie z podejsciem- jak się uda to będzie fajnie i tyle.


Aha.. i nie porównywała bym niepłodności do ludzi śmiertelnie chorych bo to trochę inny kaliber jednak, nie sądzicie? 🤷
No napisałaś, ze odpuścili i zaszli, wiec tak to odebrałam 😉 widzisz, ja się staram zajść w ciąże z pełna świadomością, ze tego chce od 2 lat i przez większość tego czasu nigdy jakoś specjalnie się nie fiksowalam, leciał sobie miesiąc za miesiącem, dostawałam okres No i cóż, może następnym razem się uda. Jedyna presja jaka poczułam była pare miesięcy temu, i wtedy odłożyłam plany na bliżej nieokreślona przyszłość, bo na tamten moment nie miałam do tego głowy a niestety wymagało to zaangażowania medycznego i pewnej logistyki. ALE owszem, miałam zrobiona jakaś diagnostykę w międzyczasie, miałam nawet wizyty w dwóch klinikach niepłodności, mam już tyle lat, ze jeśli chce mieć dzieci to nie mam czasu na „jak będzie to będzie”, jeśli mam problem to powinnam go odnaleźć lub podjąć następne kroki, wiec wiem, ze za jakiś czas napewno wrócę do kliniki. Czy staram się z pomocą lekarzy czy nie, czy monitoruje owulacje czy nie, to nie zmienia faktu, ze normalnie żyje przez cały ten czas, nie wiem czemu sprowadzacie wszystkie staraczki do jednego zestresowanego i sfrustrowanego wora. W moim życiu przed staraniami i w ich trakcie nie zmieniło się nic poza okresowymi wizytami u lekarzy i badaniami 💁‍♀️ i uwaga - nie jestem skrajnym przypadkiem chorującym na niewiadomo co 😉 a jednak nie pomógł mi okres beztroski.

Musze się zgodzic z dziewczynami, które przytaczają opinie psychologów na temat rad typu „odpuść” bo to serio nie jest najlepsza i najmądrzejsza rzecz, jaka można powiedzieć komuś kto się stara zajść w ciąże i mu się jakiś czas nie udaje.
 
Do góry