reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Jak sobie radzicie z brakiem ciazy

Dziewczyny mija 2 rok odkąd staramy się o 2 dziecko cykle były monitorowane podawna lametta, duphaston, ovitrelle... Dalej nic jestem załamana... Owulacja jest a ciąży dalej nie ma :( może znacie jakaś klinikę, która się zajmuje takimi przypadkami? Może jest taka na NFZ? Może ktoś jest z podkarpacia i może polecić dobrego lekarza? 😭🙏🙏
Mi po 3 latach starań pomógł fostimon. Zaszłam w 1 cyklu.
 
reklama
To ja jeszcze dołączę. Bo jak zwykle bywa jest awers i rewers ;)
Słowa bezpłodność i niepłodność często używane są zamiennie. Bezpłodność to trwała niezdolność do posiadania potomstwa, niepłodność w wielu przypadkach można leczyć. Niepłodność niewyjaśniona określana jest jako idiopatyczna.

W 2020 roku w Sage journals zaprezentowano wyniki analizy 106 artykułów opublikowanych w latach 1955–2019 w bazach danych MEDLINE, Cochrane i PubMed dotyczących wpływu zaburzeń psychicznych na płodność, między innymi: stresu, depresji, zaburzeń snu i odżywiania oraz uzależnień. Co się okazało?
“Zaburzenia te modyfikują funkcjonowanie gruczołów dokrewnych i układu odpornościowego zarówno na poziomie tkankowym, jak i komórkowym, co może skutkować zmniejszeniem płodności.
Pomimo tych powiązań nie jest do końca jasne, w jakim stopniu zaburzenia psychiczne wpływają na płodność, a w jakim niepłodność wpływa na zdrowie psychiczne.” 



W Journal of Neuroscience zaprezentowano, prowadzone przez profesora Grega Andersona z Centrum Neuroendokrynologii, badania potwierdziły w testach laboratoryjnych, że populacja komórek nerwowych w pobliżu podstawy mózgu (neurony RFRP) staje się aktywna w sytuacjach stresowych, a następnie tłumi układ rozrodczy. Odkrycie to jest ściśle powiązane z dziedziną psychoneuroimmunologii (PNI) i niewyjaśniona niepłodność jest coraz częściej postrzegana jako choroba autoimmunologiczna.

Badania trwają. To co wiadomo, że badanie wpływu psychiki pacjentki jest ostatnim krokiem, kiedy wszystkie inne badania są wykonane. Tak więc roli psychiki bym nie wykluczała, ale przy niepłodności idiopatycznej.
 
myśle, że najwiekszym problemem z jakim tu mamy do czynienia są debilne rady i o to się chyba rozchodzi w tym wątku.

Ani razu nie przeczytałam w tym wątku (i w innych też rzadko) porady by udać sie do specjalisty (psychologa ds nieplodnosci). Sama korzystałam po nieudanym in vitro, a potem po udanym bo byłam pewna, że ta ciaza to tak na chwile i pewnie poronie. Po tej pierwszej wizycie, po nieudanym transferze wyszłam z gabinetu jak nowonarodzona, mimo, że dalej nieszczęśliwa. Ale z nadzieja na przyszlosc, z pewnościa, że cokolwiek sie stanie, ja sie z tego podniose. Doktor nauczyła mnie jak rozmawiac o tym z bliskimi, ale też nauczyła mnie, jak milczeć, by mnie mniej bolało. Moja głowa oczyściła sie niesamowicie. Zrozumiałam siebie i moja nieplodna głowe.

A porady pt „wyluzuj/ napij sie winka/ kup dom/ zajmij sie czymś”, to jakieś wyżyny prostactwa i braku empatii.

Nie jesteśmy robotami, tylko istotami, które odczuwaja emocje. Nie da sie, bardzo pragnac być mama wylaczyc w sobie uczuc. I szczerze wisi mi i powiewa, jakie badania publikuja na ten temat amerykanski naukowcy, wiem, ze jesli jakas znajoma powie „mam problem”, to bede wiedziec jak z nia rozmawiac, wrecze wizytowke do psychologa, zapewnie o swoim wsparciu. Bez pierdoleto, że ma nie myślec, to zajdzie.

I fajnie, gdyby wiecej osob nauczyło sie tej empatii w strone par niepłodnych.
 
myśle, że najwiekszym problemem z jakim tu mamy do czynienia są debilne rady i o to się chyba rozchodzi w tym wątku.

Ani razu nie przeczytałam w tym wątku (i w innych też rzadko) porady by udać sie do specjalisty (psychologa ds nieplodnosci). Sama korzystałam po nieudanym in vitro, a potem po udanym bo byłam pewna, że ta ciaza to tak na chwile i pewnie poronie. Po tej pierwszej wizycie, po nieudanym transferze wyszłam z gabinetu jak nowonarodzona, mimo, że dalej nieszczęśliwa. Ale z nadzieja na przyszlosc, z pewnościa, że cokolwiek sie stanie, ja sie z tego podniose. Doktor nauczyła mnie jak rozmawiac o tym z bliskimi, ale też nauczyła mnie, jak milczeć, by mnie mniej bolało. Moja głowa oczyściła sie niesamowicie. Zrozumiałam siebie i moja nieplodna głowe.

A porady pt „wyluzuj/ napij sie winka/ kup dom/ zajmij sie czymś”, to jakieś wyżyny prostactwa i braku empatii.

Nie jesteśmy robotami, tylko istotami, które odczuwaja emocje. Nie da sie, bardzo pragnac być mama wylaczyc w sobie uczuc. I szczerze wisi mi i powiewa, jakie badania publikuja na ten temat amerykanski naukowcy, wiem, ze jesli jakas znajoma powie „mam problem”, to bede wiedziec jak z nia rozmawiac, wrecze wizytowke do psychologa, zapewnie o swoim wsparciu. Bez pierdoleto, że ma nie myślec, to zajdzie.

I fajnie, gdyby wiecej osob nauczyło sie tej empatii w strone par niepłodnych.
Ja często o tym mówiłam podczas webinarów ze specjalistami, że dziewczyny a właściwie pary, które borykają się z bezpłodnością lub niepłodnością powinny być pod opieką psychologa i móc z niej korzystać, kiedy tego potrzebują.
 
Dobrze, że jedna z Was stresciła te 25 stron bo w połowie wymiękłam ;) Lista badań bardzo przydatna. Dodałabym jeszcze histeroskopię i sprawdzenie drożności jajowodów (ja miałam połączone z laparoskopią diagnostyczną). Wg mnie są to BARDZO wazne badania. Mogą być polipy których nie widać na USG a zasłaniają ujścia jajowodów. U mnie dokłądnie tak było, ale miałam polipy juz kiedyś wczesniej, (lubią nawracać) i wiedziałam że muszę pocisnąć lekarza o ponowne skierowanie. Histero było po roku starań, usunięte polipy, ciązy nadal brak więc za kilka miesięcy laparoskopia. Oprócz immunologii miałam wiekszosc badań powtarzanych kilka razy.
Jak sobie radziłam z brakiem ciąży? Przez pierwsze 2 lata, było sporo emocji, co prawda nie ryczałam przy każdej miesiączce ale irytacja była bo byłam bardzo zaangazowana od strony medycznej w cały ten proces. Badania hormonów zaczełam od pierwszego cyklu, bo miałam przeczucie że mogą byc problemy. Mąż wtedy mówił "spokojnie, bedzie co będzie, ble ble ble". (BTW Po latach sytuacja się odwróciła ;) )
Jak po 3 cyklach starań po laparoskopii (czyli po ok 2 latach starań) i ze 'wspomagaczami' się nie udało zaczełam podchodzić do tego nieco chłodniej, z nastawieniem "tyle czasu się nie udało, więc dlaczego nagle miałoby się udać? i tak miesiączka przyjdzie". Tyle, że ja o brzdąca zawsze starałam się bardziej z rozsądku, moje instynkty macierzyńskie śpią jak susły. Dziecko nie było nigdy celem mojego życia. Myślę, że jak kobieta bardzo pragnie dziecka to nie jest w stanie mieć takiego podejścia. No nie da rady, bo zawsze po stosunku w okolicach owulacji i przed miesiączką będzie się zastanawiała "a może jednak...". Moim zdaniem tego się nie przeskoczy - jeśli instynky szaleją i bardzo się pragnie.
Mijały kolejne LATA, życie toczyło się dalej, bez seksu na siłę co 2 dni, bez wizyt u lekarzy, nawet bez kalendarzyka na telefonie bo miesiaczki miałam zawsze 20 dnia miesiąca 🤪 Zajełam sie zupełnie innymi rzeczami, kupilismy działkę, kota itd itp. i wiecie co?
I WCALE WAM NIE NAPISZĘ ŻE MAGICZNE ODPUSZCZENIE POMAGA :p to jest tak cholerna głupota, że mi się nóż w kieszeni otwiera jak tylko to widzę. Jak kobieta ma niedrożne jajowody, to one magicznie się nie udrożnią bo przestanie chcieć być w ciąży.
Jeśli pragniecie - pragnijcie nadal, myślcie o tym, szukajcie przyczyny i leczcie się. Nie czekajcie 'w odpuszczeniu' bo jeśli jest się 30+ to nie ma na co czekać. <3
Oczywiście nie można się stresować do tego stopnia, że kazde krwawienie miesiączkowe sprawia, że kobieta wpada dosłownie w histerię (znam taki przypadek). Wtedy zdecydowanie potrzebna jest pomoc psychologa/terapeuty lub psychiatry.
 
Do góry