reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Jak się czujesz mamo?

Wiem niestety rozalka o czym piszesz :baffled: Akurat dziś ranow końcu dotarłam na rtg kręgosłupa, w czwartek idę do rehabilitantki, a tymczasem nadal biorę leki p-bólowe.
 
reklama
Ale czemu Wy dziewczyny nosicie Wasze maluszki :confused:

Ja Oliwki właściwie nie noszę, jedynie, żeby podnieść do zlewu jak pupę chcę umyć, jak do wanienki ją wkładam, no i czasem, żeby się zwyczajnie poprzytulać, ale to zazwyczaj i tak na siedząco. O noszeniu po domu na rękach nie ma mowy :no:
 
Konrad uwielbia noszenie,ale ja nie mam na to siły:no:.Chwile go ponosze i rece mi siadaja,a chyba jeszcze nie wazy 10 kg.Jak ja stoje,to on czesto podchodzi do mnie,zeby go wziac na rece.Jak juz nie daje rady go niczym zagadac i sie marze,marudzi,to go biore.Wtedy sie tak slodko do mnie przytula i moglabym go schrupac:-):tak:.
 
Milenka raczej nie lubi noszenia, ja za to uwielbiam ja nosić i przytulać :tak: Ale ona szybko się nudzi i wyrywa żeby dreptać. Ja przeciążyłam kręgosłup w lipcu, a teraz odnawia mi się od np. wyciagania Milenki z krzesełka, nie od normalnego noszenia.
 
no ja musze Szymka kilkanascie razy dziennie znosic i wnosic po schodach a mamy ich 16 do tego 13schodow aby wyjsc na dworek no i wrocic to kolejne 13 wiec troche go ponosze ale jakos daje rade bo moge wtedy go po pupie poszczypac :-D:-D

ale jakos przesilenie wiosenne mnie bierze i kazy mnie wkurza samym tym ze jest.
:wściekła/y:
 
Ale czemu Wy dziewczyny nosicie Wasze maluszki :confused:

Ja Oliwki właściwie nie noszę, jedynie, żeby podnieść do zlewu jak pupę chcę umyć, jak do wanienki ją wkładam, no i czasem, żeby się zwyczajnie poprzytulać, ale to zazwyczaj i tak na siedząco. O noszeniu po domu na rękach nie ma mowy :no:
Własnie dlatego,że mało Kube noszę,to mi kręgosłup rozbolał.Jak miał gorączkę,to tylko na rączkach,tak biedny kwękał i stękał.
A przytulanki,to majczęściej na podłodze,albo na siedząco.No i na rączkach,jak go znoszę do wózka,bo jeszcze dobrze nie chodzi i w ciężkich ciuszkach,to sie przewraca.:tak:A tak to lubimy sobie potańczyć,no ale jest nam oboje przyjemnie.:-D
 
Julki racyej nie nosye,zdaza sie to sporadycznie....jak jest chra albo cos jej dolega......

a co do tematu glownego to jeszcze nie wzzdrowialam ......mecza mnie strasznie zatoki....ale nie jest najgorzej
 
reklama
Ale czemu Wy dziewczyny nosicie Wasze maluszki :confused:
Milenka raczej nie lubi noszenia, ja za to uwielbiam ja nosić i przytulać :tak: Ale ona szybko się nudzi i wyrywa żeby dreptać. Ja przeciążyłam kręgosłup w lipcu, a teraz odnawia mi się od np. wyciagania Milenki z krzesełka, nie od normalnego noszenia.

U nas podobnie jak u Joasiek, Filip nie lubi noszenia....nawet ostatnio babcia sie zbuntowała, bo uwielbia go targać, a on sie wyrywa...i mówi, ze my mu tak wciskamy, żeby jej nie lubił...:baffled::baffled: zasadniczo tylko o schodach znosimy, bo wchodzić - wchodzi sam...a co sie będę nadwyrężać...no i wsadzanie do krzesełka, czy też wanny...z łóżeczka wyjęłam szczebelki i sam wchodzi i wychodzi..
za duzo czasu man jeszcze przed sobą by fatygować kręgosłup...a i tak czasem narzekam

poza tym jakoś nastrój nie taki...za dużo problemów i do tego wieczny brak męża...czasem to wolałabym by wyjechał i wtedy bym wiedziała, że go nie ma, a tak to ciągle nie wiem na czym stoję...ciągłe niespodzianki, a to teraz ma to, a to tamto....ble ble ble....juz mam dość...nigdy nie wiem kiedy na niego można liczyć....:zawstydzona/y::zawstydzona/y::zawstydzona/y:
 
Do góry