Kasiu, po amatorsku moge ci doradzić jedynie że wydaje się że istnieją zasadniczo dwie metody. Pierwsza - nazwijmy ją:
"Przed". Polega na tym że musisz go po prostu strasznie rozpalić, do tego stopnia iż kiedy się już złączycie na sposób małżeński :laugh: to naprawdę niewiele mu będzie trzeba aby osiągnąć szczyt. Można to osiągnąć na dwa sposoby: albo subtelny, wykorzystując nastrój, bodźce wizualne (bielizna, sposób poruszania, sposób rozdziewania), słowne (zacznij mu świństwa opowiadać
![Big Grin :D :D](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
) albo dosadny i technologiczny - za pomocą bardzo efektywnej gry wstępnej: usta, język, ręka, piersi - co tam najlepiej na niego działa.
Kiedy już będzie bardzo rozpieszczony, wszystko potoczy się szybciej. "W trakcie" musisz być dla niego kochanicą jeszcze bardziej niż byłaś dotąd.
Drugi sposób - nazwijmy go:
"Po", sprowadza się do tego że myślisz tylko o sobie i przeżywasz swoją rozkosz a kiedy już się nią nasycisz dość, wykorzystując pieszczoty o których wspomniałam w metodzie "Przed" sprawiasz rozkosz mężowi. Niekoniecznie bedzie to do końca spełnienie jego marzeń jeśli bardzo ceni sobie szczytowanie w trakcie stosunku ale cóż, warunki są szczególne.
Podobno cuda (ale tego nie próbowałam, no i to rozwiązanie długofalowe) czyni uprawianie jogi, mężczyzna i kobieta potrafi wtedy zapanować całkowicie nad swoim ciałem. Można dowolnie długo, można też na zawołanie.