dynia
papla maniakalna
Kiedy kładę Igunię do łużeczka, próbuję wyjść z pokoiku bez podania jej smoczka, tak że niby zapomniałam :-) Ale jej się to niepodoba Nie robi awantur, tylko grzecznie acz stanowczo przypomina, że jest to dla niej ważne i bez niego nie uśnie, tak jak bez miętoszenia tasiemki uwiązanej na szyi pluszowego króliczka. Kiedy już mocno uśnie zwyczajnie wypluwa smoka, nie potrzbuje go całą noc w buzi memłać.
Czasem gdy ma zły sen, tak myślę bo budzi się niespokojna, czasem kwęczy, wtedy odnajduje gdzieś w łużeczku smoczka, sama go sobie aplikuje i idzie spać dalej uspokojona ssaniem. Dzięki temu małemu gadżetowi wszyscy mamy spokojne noce.
Myślę, że ze smoczkiem jest tak jak z karmieniem piersią. Niektóre kobiety karmią do trzeciego roku życia dziecka i nie widzą w tym problemu. A wręcz odwrotnie widzą potrzebę czy też konieczność, jest to dla nich coś naturalnego i oczywistego. Smoczek jest u mojego dziecka zamiast mojej piersi i ma go wtedy kiedy potrzebuje. Wierzę w to, że któregoś wieczora zwyczajnie sama o nim zapomni, bo już nie będzie tak ważny i potrzebny.
Czasem gdy ma zły sen, tak myślę bo budzi się niespokojna, czasem kwęczy, wtedy odnajduje gdzieś w łużeczku smoczka, sama go sobie aplikuje i idzie spać dalej uspokojona ssaniem. Dzięki temu małemu gadżetowi wszyscy mamy spokojne noce.
Myślę, że ze smoczkiem jest tak jak z karmieniem piersią. Niektóre kobiety karmią do trzeciego roku życia dziecka i nie widzą w tym problemu. A wręcz odwrotnie widzą potrzebę czy też konieczność, jest to dla nich coś naturalnego i oczywistego. Smoczek jest u mojego dziecka zamiast mojej piersi i ma go wtedy kiedy potrzebuje. Wierzę w to, że któregoś wieczora zwyczajnie sama o nim zapomni, bo już nie będzie tak ważny i potrzebny.