Noo, i nie widzi w tym nic niezwykłego. Książka to książka ... miałam kiedys takiego trzylatka na badaniu, ale chyba wystraszyłam tate jak zaczęłam pokazywać brak normy u dziecka ,bo więcej sie nie pokazał...szkoda
reklama
Doxa, daję link do bardzo fajnej strony. Popatrz co już powinny nasze dzieci umieć ( dwulatek ) a co powinny powoli osiągać .( trzylatek) .
Rozwój psychofizyczny Rozwój dziecka
Rozwój psychofizyczny Rozwój dziecka
drzewko
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Grudzień 2005
- Postów
- 1 315
faktycznie fajna stronka, wszystko tak się jakoś uporządkowało ;-). Kasiek74 Weronika też ogląda z przedpokoju, ale już coraz mniej. Bo kto by się bał widzianego po raz kolejny hefalumpa?? Weronika dzisiaj u dziadków. Kurde tęsknię za nią.
Doxa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 21 Luty 2005
- Postów
- 10 179
Dzięki Kasiek (te materiały mają z BB ;-)) Szczególnie spodobał mi się jeden punkt "ciągle mówi" :-)
Dobrze poczytać takie "normy" - nie wiedziałam na przykład, że 3-latek może już posługiwać się nożyczkami, hmmm trzeba nabyć takie dziecięce, w takim razie niech się uczy!
Dobrze poczytać takie "normy" - nie wiedziałam na przykład, że 3-latek może już posługiwać się nożyczkami, hmmm trzeba nabyć takie dziecięce, w takim razie niech się uczy!
a ja chciałam zapytac (bo nie moge sie dogrzebac jakoś) czy u Was też trwa bunt dwulatka? czy to moze bunt trzylatka? bo juz sie gubie. u nas wszystko musi byc po tymkowemu, na dodatek cały czas nas strofuje, co gorsza strofuje tez obce dzieci na ulicy np staje na chodniku i z surową mina mówi "proszę nie chodzić po kałużach bez kaloszków"... to akurat ja do niego mowię tez ale wymysla sobie sam takie uwagi. mowi np do mnie "nie mów "bo tak"! "bo tak" mówić brzydko jest". poza tym płaczliwy sie zrobił, nieznośny i chwilami sił mi brak... zastanawiam sie czasem czy droga wychowawcza jaka przyjęlismy nie jest drogą bezcelową. zwłaszcza gdy mówię do niego "nie dotykaj piekarnika bo jest gorący" a on z uśmiechem na ustach maca piekarnik raz po raz... myślę czy nie lepiej byłoby dać mu raz a dobrze lanie, szczerze ręce mi opadają chwilami...
Doxa
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 21 Luty 2005
- Postów
- 10 179
Efunia u nas jakoś bunt dwulatka przeszedł bez większego echa, a może nadal trwa tylko w delikatnej formie? Ja osobiście jestem zwolenniczką NIE BICIA dzieci, może zdarzyło mi się Olinka gwałtowniej złapać za rękę i odciągnąć, ale to max tyle przemocy jakiej doznał, a jest naprawdę poukładany i posłuszny. Z tego co piszesz, to Tymek cały czas Cię sprawdza, na ile sobie może pozwolić, testuje. Dzieci są w tym niezłomne!
Co do piekarnika, piszesz że dotyka raz po raz piekarnika, czyli nie jest on gorący? Bo jeśli nie jest gorący, a Ty mowisz że jest, to Tymek już się zorientował, że wcale nie jest gorący i dlatego go dotyka - nasze dzieci są już bardzo bystre.
Efunia napisz konkretne przykłady zachowania Tymka, może wspólnymi siłami uda nam się Ci pomóc.
Co do piekarnika, piszesz że dotyka raz po raz piekarnika, czyli nie jest on gorący? Bo jeśli nie jest gorący, a Ty mowisz że jest, to Tymek już się zorientował, że wcale nie jest gorący i dlatego go dotyka - nasze dzieci są już bardzo bystre.
Efunia napisz konkretne przykłady zachowania Tymka, może wspólnymi siłami uda nam się Ci pomóc.
reklama
Doxa piekarnik JEST gorący. On dotyka własnie raz po raz bo nie wytrzymałby z przyłożoną rączką cały czas. Ja go nie okłamuję, staram sie na niego nie krzyczec, tłumaczę mu wszystko, on jest rozgarniety, dużo rozumie i masz racje testuje... Przykładem tego jak sie do niego zwracam jest ten jego ton rozkazów "proszę nie chodzić po kałużach bez kaloszków" albo mowi do mnie "proszę nie pracowac!". ja tak do niego mówię bardzo surowo i on ten sam ton przybiera.
Jestem chyba trochę zmęczona juz, a na dodatek przez te zaparcia w tzw. "dzień kupy" jest nadzwyczaj nieznośny...
Najbardziej daje mi się we znaki na spacerach. Jest posłuszny, ale jak sobie cos upatrzy to koniecznie chce tam pojść. A ja zwyczajnie nie mam pod koniec juz siły. Niestety nie działa na niego magiczna formułka "dobrze w takim razie zostań/idź sam, a ja pojde" ktora usiłowałam wypróbować kilka razy w sytuacji ostatecznej, ponieważ on ze strachliwego dwulatka zrobił sie odważnym dwuipółlatkiem i sobie na to bimba i idzie gdzie chce... Więc pozostają negocjacje i tłumaczenie a często brakuje mi juz cierpliwości.
Jestem chyba trochę zmęczona juz, a na dodatek przez te zaparcia w tzw. "dzień kupy" jest nadzwyczaj nieznośny...
Najbardziej daje mi się we znaki na spacerach. Jest posłuszny, ale jak sobie cos upatrzy to koniecznie chce tam pojść. A ja zwyczajnie nie mam pod koniec juz siły. Niestety nie działa na niego magiczna formułka "dobrze w takim razie zostań/idź sam, a ja pojde" ktora usiłowałam wypróbować kilka razy w sytuacji ostatecznej, ponieważ on ze strachliwego dwulatka zrobił sie odważnym dwuipółlatkiem i sobie na to bimba i idzie gdzie chce... Więc pozostają negocjacje i tłumaczenie a często brakuje mi juz cierpliwości.
Podziel się: