reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

ja też poroniłam....

Może masz racje, ale jak próbowałam mamie powiedzieć co mnie drażni to jak grochem o ścianę... jeszcze teraz ciągle jak na złość spotykam moje koleżanki z klasy z brzuszkami... no ale coż życzę im szczęścia przez łzy... dobrze że chociaż im się udało... mąż cały czas mi powtarza że będzie dobrze sam bardzo to przeżywa a do tego obrona pracy inżynierskiej problemy w pracy jeszcze teraz ja powoli próbuję to jakoś ogarnąć i wspierać go tak jak on mnie obojgu nam trudno ale nie można się poddać...
 
reklama
Witajcie, jak czytam ostatnie Wasze wpisy (Monika, Kasia, Katharine) to normalnie ryczę po mimo tego, że w moim przypadku minęło już ponad 7 miesięcy.
Popieram, że wszyscy zachowują sie dziwnie i omijają temat, ale same przyznajcie, im też jest bardzo trudno( to widzę dopiero dzisiaj). Do dzisiaj jest mi bardzo ciężko.
Ja musiałam sobie szybko wytłumaczyć, że tak musiało być i mamy w rodzinie jednego Aniołka. W dodatku musiałam wytłumaczyć mojemu starszemu synowi (wtedy 5lat) co się stało, do rozmowy przygotowywaliśmy sie 2 dni. Wiem też, że to właśnie Olivier pomógł mi najbardziej swoją obecnością.
Dzisiaj znowu się cieszymy ciążą, i oczywiście nie da sie zastąpić naszego Aniołka, o którym wszyscy pamiętamy, ale wiem, że musiałam sie pozbierać i nauczyć cieszyć chwilą teraźniejszą.
Obecna ciąża wśród moich znajomych też jest tabu...
trzymam za Was kciuki... Głowy do góry i starajcie sie pozbierać - chociaż nie jest to łatwe.
 
Mamo Aniołeczka Natalki - wczoraj odpisując Ci po prostu zalałam łzami kompa - i nie udało mi sie nic wysłać. Wierz mi, że z całego serca życzę Ci, aby w Twoim życiu pojawiło się takie wsparcie jak ja mam.
Dzisiaj o Tobie myślałam....
 
Czesc Dziewczyny, bardzo Wam wszystkim wspolczuje i mam nadzieje, ze jeszcze bedziemy mamusiami:)))
Mam do Was pytanie, poronilam w 11tyg samoistnie, lekarz po usc domacicznym powiedzial ze macica ladnie sie oczyszcza i nie trzeba ingerowac. Do dzisiejszego dnia plamie na brazowo a minal juz miesiac, czy to normalne?

Zapalam światelka dla naszych Aniolków[***]
 
Ostatnia edycja:
witam was ja też straciłam dziecko w 10 tygodniu okazało sie ,że ciąża jest martwa wczoraj miałam zabieg łyżeczkowania był bardzo bolesny psychicznie też jestem załamana mam już dwójke dzieci ale wcale nie jest łatwiej...nie mam w nikim wsparcia nie mam z kim szczerze porozmawiać o tym co czuje ..
 
Witajcie, ja równiez straciłam dziecko, w 9 tc. To byla moja pierwsza ciaza i teraz wiem ze nigdy nie bylam tak szczesliwa. Czytając wasze wpisy to jakbym widziała samą siebie. Od poronienia minęło dziewiec miesiecy ale nic sie nie zmieniło, oprocz tego ze juz potrafie wstac z lozka i zaczac nowy dzien. Troche podnioslo mnie na duchu ze to normalne co teraz czuje a nie jak wmawiaja mi inni, cos jest ze mna nie tak. Mam przyjaciol, znajomych ktorzy maja male dzieci i ich widok sprawia mi bol, niestety nie wszyscy to rozumieja pytaja "czyli widok mojej malutkiej sprawia ci ból ?! " a mi sie wydaje ze to raczej ona urwala sie z choinki.

Po poronieniu chcialam od razu zajsc w nowa ciaze, jakos udalo mi sie odczekac zalecane 3 miesiace, ale okazalo sie ze mam niedoczynnosc tarczycy i podejrzewana chorobe haschimoto, kolejna ciaza skonczylaby sie tak samo a tego juz bym nie przezyla... na pewno nie w tak krotkim czasie.
Uregulowanie tarczycy trwalo 6 miesiecy i w tym czasie znalazlam lepsza praca, o jakiej marzylam, postanowilam chwycic byka za rogi. Wiem ze dopoki nie urodze mojego dzidziusia nie bedzie mi lepiej i ta swiadomosc jest najgorsza :((( nie lubie siebe jaka teraz jestem, mąż juz chyba tez ma mnie dosyc... A znajomi... im jeszcze mnie zalezy, a ja juz wychodze z siebie zeby poprawic sobie humor, mieszkanm w gorach wiec wycieczki, slonce, codzienne bieganie ale w koncu dopada mnie handra bo zawsze znajdzie sie czas na myslenie. Trzymam kciuki za nas wszystkie. I zapalam swiatelko dla naszych aniolkow
[*]
 
Witaj mantis. Dla Aniołka (*)
Dobrze, że udało Ci się uregulować tarczycę. Mam nadzieję, że kolejna ciąża będzie trwała pełne 9 miesięcy i będą to już nuuuuudne miesiące bez żadnych zawirowań. Jeżeli masz ochotę to dołącz do nas do wątku Ciąża Po Poronieniu. Wbrew nazwie, jest to wątek nie tylko dla zaciążonych, ale również dla tych starających się i tych świeżo po stracie też. Wszystkie przeżyłyśmy podobne sytuacje, naprawdę dobrze się rozumiemy. A wsparcie jest bardzo ważne, naprawdę pomaga się podnieść:happy:
 
Cześć dziewczyny bardzo współczuje mnie też jest ciężko się pozbierać, ryczę dzień i noc,nic nie jest w stanie poprawić mi nastroju.Moja historia jest takaże gdy spóźniała mi się miesiączka zrobiłam test wyszedł negatywny poczekałam tydzień i zrobiłam kolejny i wyszedł pozytywny wizyta u lekarza i wiadomość że to Trojaczki.NA początku lęk ale potem ogromna radość...Czułam się świetnie zaczęłam oglądać akcesoria i ubranka dziecięcei byłam najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi że będe miała 3 Skarby.Do sobotniego ranka obudził mnie ból brzucha a po wstaniu dołączyło krwawienie.Biegiem do kliniki i tam....koszmarna wiadomość że niestety ciąży nie da się uratować.Od tej pory świat się zawalił upłynie sporo czasu zanim dojde dosiebie.I zawsze będe pamiętać o swoich Trzech Aniołkach
 
reklama
Witam Was, o ciazy dowiedzialam sie 11.07.13 a piec dni pozniej wyjechalam na urlop do Polski. Ostatnia miesiaczke mialam 7 czerwca. Staralismy sie o dziecko juz od roku ale nie byly to takie starania na 100%. Po zrobieniu testu bylam przerazona!!! Moj Misio mowil ze bedzie ok i widzial tylko dobre strony a ja jedna z wiekszych pesymistek widzialam tylko czarne scenariusze. Ciaza nie cieszylam sie dlugo bo 23 lipca zaczelam krwawic. Pierwszy lekarz kazal mi brac nospe forte i wrocic na drugi dzien na usg. Kolezanka zabrala mnie z moim narzeczonym do szpitala i tam Pani Doktor chciala mnie klasc w szpitalu i powiedziala ze w tak wczesnej ciazy nie ma duzych mozliwosci pomocy. Ja sie nie zgodzilam zostac i podczas wypisywania mi dokumentow zszedl starszy wiekiem ginekolog i zapisal mi leki (duphaston nospa i asmag) kazal odpoczywac i pojsc za tydzien do kontroli. Powiedzial ze w szpitalu dostalabym to samo i mialabym wiecej spokoju ale i tak postanowilam wrocic do domu. Krwawienie nie ustapilo bylam kolejny raz u lekarza ale powiedzial ze to za wczesnie i stwierdzil ze moge wracac za granice (31 lipca mialam powrotny lot) lot nie wplynie na to co sie stanie. Wrocilam, na drugi dzien bylam u lekarza a na kolejny mialam umowione usg w szpitalu. Usg juz nie pokazalo mi Fasolki tylko czysta macice bo wieczorem poronilam. Bol mialam od 3 chyba dni a w dzien poronienia byl bardzo silny. Nie moglam pojsc do lazienki wiec czekalam az ustanie. Jak przestalo bolec poszlam do lazienki sie umyc wzielam nawet ze soba chlopaka bo sie balam. Najpierw poszlam siusiu i poczulam ze cos wychodzi. Nie wiedzialam co zrobic bylam w szoku. Spuscilam wode. Teraz zaluje. Nie plakalam duzo ale czuje pustke i zadaje sobie pytanie dlaczego to wlasnie ja znalazlam sie w tych 15-20% kobiet ktore traca dzieci. Jest mi teraz ciezko. Jutro wracam do pracy. Wiedzialam o ciazy tylko 20 dni. Tylko prze te 20 dni czulam ze bede Mama...
 
Do góry