Witam Was serdecznie dziewczyny. Miło, że można podzielić się swoimi przeżyciami związanymi z inseminacja. Nigdy nie myślałam, że będę miała wykonywany taki zabieg.
Bardzo przeżywałam pierwszy zabieg IUI, mój mąż zawsze jest obok mnie i on również bardzo głęboko wziął sobie to do serca, pragnie równie jak ja zostać rodzicem.
Ja mam 34 lata, a mój mąż 35.
Udało nam się za pierwszym razem. Nic nie mówiłam mężowi, po niecałych dwóch tygodniach wykonywalam testy codziennie,a bywało, że dwa razy dziennie i druga bladziutka kreseczka, a za każdym razem była coraz mocniejsza.
Dostałam brązowych plamien, Ale wiem, że to normalne. Myślę sobie w duchu, zarodek się zagniezdza i będę najszczesliwsza mama na świecie.
W dzień spodziewanej miesiączki zrobiłam test i wyszedl pozytywny więc kupilam smoczuś z napisem ILoveYouDad dla męża w prezencie. Byliśmy przeszczesliwi i oboje patrzylismy co chwila na test. Niestety trwało to do wieczora kiedy dostałam mocnych krwawien. Krew lala się strasznie, następne dni znów bolesne i nawet nie wiem czy nie bardziej od pierwszego. Trwało to dwa tygodnie, ale organizm sam się oczyscil. Lekarz zbadał i było ok.
Drugą IUI straszny niewypał, żadnych objawów i czułam, że nie zajdę.
Jestem cały czas stymulowana fostimonem, od 3go dnia okresu, 12stego września Ovitrelle i 14stego IUI.
Objawy jak przy pierwszej próbie.
Wiem, że nie należy robić testu wcześniej, bo niby Ovitrelle jest lekiem zrobionym na bazie moczu ciężarnych kobiet czy jakoś tak i że on może pokazywać dodatni wynik. Ale jak tu nie zrobić gdy bardzo się chce, aby się udało.
Zrobilam 2dni temu wczesny test i normalny test i oba pokazały drugą blada kreskę. Dziś zrobiłam znów test i pokazał już mocniejsza druga kreskę. Jutro znów powtórzę, bo czuje, że może wreszcie się udało. Jeśli nie, będziemy próbować dalej, ale nie wiem czy dam rade psychicznie, bo przerasta mnie najbardziej to czekanie.