Aniko jaka Ty chudziutka! I ta śliczna dziewczyneczka tam się mieści? Pola pozuje jak modelka I jak dobrze widać, ja na zdjęciach usg to zawsze bardziej się domyślałam niż coś widziałam.
Dziewczyny bardzo dziękuję Wam za wsparcie:*
Vadera, w innych czasach chyba byłabyś "rycerką", jeździsz konno i te metafory o zamkach i zwodzonych mostach
Kath, widzisz jak ten czas leci? Już poszło jedno opakowanie, jeszcze jedno i działasz bardziej widocznie
Byliśmy jeszcze wczoraj wieczorem u lekarza. Obiecywałam sobie, że nie będę tym razem płakać i walczyłam cały dzień, ale w gabinecie mi się nie udało i się pobeczałam:/ Gin powiedział, że może już teraz nas kwalifikować do ivf. Rozmawialiśmy z TZ i plan mamy taki: jeszcze jedna iui (on chce nie ja, ja bym przeszła od razu do pkt 3), potem z miesiąc - dwa przerwy, żeby uspokoić emocje i dać odpocząć głowie, może uda się pojechać nad morze. W tym czasie porobimy dodatkowe badania, bo na wyniki się długo czeka. A potem podejdziemy do ivf, TZ dostał wczoraj dodatkową pracę (zadzwonili do niego jak byliśmy w poczekalni u lekarza) i pomoże nam rodzina (sami już wcześniej zaproponowali - głupio mi w takiej sytuacji, ale przeżyję te dylematy). A jak nic nie wyjdzie, to odpuścimy.. Na adopcję nie mamy szans, bo nie jesteśmy małżeństwem, a nawet jakbyśmy się pobrali to jak staż osiągniemy i przejdziemy całą procedurę, bylibyśmy bardziej dziadkami niż rodzicami, jeśli w ogóle jeszcze ktoś by nas brał pod uwagę. No to tyle... Idę wyrywać chwasty (dosłownie )
miłego weekendu dziewczyny!
Dziewczyny bardzo dziękuję Wam za wsparcie:*
Vadera, w innych czasach chyba byłabyś "rycerką", jeździsz konno i te metafory o zamkach i zwodzonych mostach
Kath, widzisz jak ten czas leci? Już poszło jedno opakowanie, jeszcze jedno i działasz bardziej widocznie
Byliśmy jeszcze wczoraj wieczorem u lekarza. Obiecywałam sobie, że nie będę tym razem płakać i walczyłam cały dzień, ale w gabinecie mi się nie udało i się pobeczałam:/ Gin powiedział, że może już teraz nas kwalifikować do ivf. Rozmawialiśmy z TZ i plan mamy taki: jeszcze jedna iui (on chce nie ja, ja bym przeszła od razu do pkt 3), potem z miesiąc - dwa przerwy, żeby uspokoić emocje i dać odpocząć głowie, może uda się pojechać nad morze. W tym czasie porobimy dodatkowe badania, bo na wyniki się długo czeka. A potem podejdziemy do ivf, TZ dostał wczoraj dodatkową pracę (zadzwonili do niego jak byliśmy w poczekalni u lekarza) i pomoże nam rodzina (sami już wcześniej zaproponowali - głupio mi w takiej sytuacji, ale przeżyję te dylematy). A jak nic nie wyjdzie, to odpuścimy.. Na adopcję nie mamy szans, bo nie jesteśmy małżeństwem, a nawet jakbyśmy się pobrali to jak staż osiągniemy i przejdziemy całą procedurę, bylibyśmy bardziej dziadkami niż rodzicami, jeśli w ogóle jeszcze ktoś by nas brał pod uwagę. No to tyle... Idę wyrywać chwasty (dosłownie )
miłego weekendu dziewczyny!