Cześć dziewczyny, kiedyś udzielałam sie w tym wątku jak sama startowałam z IUI. Teraz jestem już po ivf. Piszecie o niepłodności idiopatycznej, ale nie ma czegoś takiego. Jeżeli lekarz postawił taka diagnozę to znaczy, że mu się nie chce bardziej dogłębnie Was badać. Zawsze jest jakiś powód bezplodnosci. Radzę czasami wejść na wątek o in vitro, tam dziewczyny mają niesamowicie szeroką wiedzę na ten temat. Czasami trzeba naprawdę drążyć temat aby znaleźć odpowiedź. Mimo wszystko życzę Wam wszystkim powodzenia.
Witaj jasani!
Masz dużo racji w tym co piszesz.
Jednak metoda zwana inseminacją a in vitro to przepaść w metodach leczenia.
Na etapie inseminacji lekarze zlecają tylko takie badania, po wykonaniu których inseminacja ma nadal sens.
A więc drożność, wrogość śluzu, choroby tarczycy czy seminogram. Po wykonaniu tych badań, jeżeli wszystko jest w normie, a ciąży brak, diagnozują niepłodność (nie bezpłodność) idiopatyczną - czyli niewiadomego pochodzenia na tym etapie starań.
To nie jest tak, że nie chce się im szukać. Poprostu jak znalazłoby się coś bardziej skomplikowanego to IUI i tak sobie by z tym nie poradziła. I po to właśnie jest in vitro i inne metody, badania. I w wielu przypadkach badania wykonane przed procedurą diagnozują przyczynę niepłodności. Wtedy podchodzi się do IVF.
Na etapie IUI nie jest się w stanie sprawdzić jakości komórek, czy choćby różnych mutacji, przyczyn immunoogicznych...
Czytam wątek "kto po..." i zapoznana jestem w tematyce.
I zawsze powtarzam tu dziewczynom, że jeżeli kilka IUI sie nie powiedzie, a nie ma przeszkód finansowych czy moralnych, to trzeba zrobić krok w przód, poszerzyć diagnostykę i pomyśleć o IVF.
Ale to nie jest tak, że lekarzom nie chce się zlecać badań. Z takim stwierdzeniem nie mogę się zgodzić.
Owszem, są oporne staraczki, które z jakiś względów nie chcą poddać się np histeroskopii, czy partnerzy biopsji jąder, ale to temat na osobny wątek.
Pozdrawiam. Miło, że zaglądnęłaś :*