Kochane dziękuję za wszystkie ciepłe słowa.
Ewik jak się czuję,hmmmm...jakiś taki spokój przeze mnie przemawia,obeszło się póki co bez leków uspokajających. Chyba z razem z mężem naprawde ten czas od kiedy dowiedzieliśmy się o nerkach do wczoraj jakoś dobrze przeszliśmy poprzez wspólne rozmowy,łzy,obserwowanie ruchów naszego Bohatera i wsparcie bo naprawdę jestem spokojna...nie raz ciekną łzy jak pomyślę sobie o synku (tak mam synka,nie przy sobie ale przecież on zawsze będzie w naszych sercach !) i wiadomo,że nie raz będą leciały,ale póki co się trzymam. Wczoraj wieczorem jak już emocje i wszystko zeszło to ukazał się ten brak sił i prawie zemdlałam,ale udało mi się dojść do łóżka. Jak rozmawiałam wczoraj z mężem jak poród przebiegał to ja nie wiem jak ja dałam radę...
Mamy pamiątkowe odbite rączki i nóżki Sebka i mąż zrobił ładne zdjęcie i cieszę się bo zawsze będziemy mogli spojrzeć na tę śliczną,śpiącą buźke. Kiedy mąż zapytał mnie czy zrobić zdjęcie,nie myślałam,że powiem TAK....nie żałuję. Ani tego,ani decyzji,że nie zabraliśmy mu życia w tym 19 tygodniu,nie żałuję żadnego bólu który przeszłam (rodziłam pośladkowo....),żadnych dolegliwości,które mnie męczyły...niczego nie żałuję!!