reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Iui - inseminacja w walce o pierwszą dzidzię

Po której Inseminacji zaszłaś w ciążę?


  • Wszystkich głosujących
    295
Nie po paprotce Kasik;) Takie pisanie to akurat specjalność Blue;)
Ale jak cos nie teges to znaczy, ze sie przezarlam w mojej ulubionej chińskiej restauracji...Kiciuś tez zaliczył wszystkie dania:)

Co do paprotki to z 15 lat temu postanowiliśmy miec z M inicjację w uprawie roślin mało konsumpcyjnych...w porządnym coffee shopie kupiliśmy 2 skręty i grzecznie w pokoju hotelowym wypalilismy. Po 10 minutach pytam M czy cos czuje, a On, ze jeszcze nie. Po następnych 10 czy teraz cos czuje i znowu to samo. Poniewaz mnie sie spac zachciało to mowie- koniec eksperymentu, bo spac idę. Jakby sie cos działo to mnie obudź.
A byłam dobrym materiałem, bo ani nie pale papierosów ani nie piję. A tu nic. Daliśmy wiec (s)pokój z tą kuchnia i nie powtarzaliśmy głupoty, wole dorzucić kasę do dobrej kolacji;-)
 
reklama
Pole no to teraz mi narobiłaś smaka na kuchnię chińską ;-):-D Paprotkę raz próbowałam, śmiałam się jak głupia, dobrze, że w domu i tylko z koleżanką, później opróżniłyśmy pół lodówki bo takie głodne byłyśmy i tak się skończyła moja przygoda z paprotką. Zdecydowanie wolę wino, chociaż człowiek wie jak dozować a kobieta z lampką wina wygląda fajnie:-) Jako ciekawostkę powiem, że teraz w ogóle mnie nie ciągnie do wina ani piwka jakiegoś smakowego bo tylko takie piłam :tak:
 
E no to Kasik jakies doznania były u Ciebie chociaż:-) U mnie chyba nastąpił szok dla organizmu i tyle go widzieli.
Chinszczyzna moze Twojemu Maleństwu całkiem smakować:happy: Kiciuś juz wykazał swoje preferencje;) Absolutnie mam sobie odpuścić ryż i makaron. Za to krewetki jak najbardziej, za to wpadł w szał przy warzywach. Bambusy, kiełki, te łupiny od groszku cukrowego i grzyby( nie wiem jak sie nazywają, bo ani nie te shitaki ani mung, takie jak jajeczka ze środkiem) to jak sie ociagalam z dostarczaniem do buzi to ja darł.
Kasik smacznego, bo na pewno swoje panie na cos naciagniesz;)
A jak Cię nie ciągnie do alku to tylko sie cieszyć. Wszyscy na tym skorzystają.
 
Pole właśnie zjadłam obiadek ale bez szału bo przygotowały mi zapiekankę z brokułami i dużą ilością grzybów a mój M powiedział, że kategorycznie mam nie jeść grzybów w ciąży i tak zostałam z szybkim daniem - grillowanym filetem drobiowym, ryżem i surówką z marchewki ;-):-D ale za to zupka ogórkowa była pyszna:tak: A na chińszczyznę chyba się wybierzemy w niedzielę bo mi smaku narobiłaś. Moja ulubiona potrawa to zupa pekińska i chrupiący kurczak w sosie curry. Żeby było ciekawiej kiedyś mi w testach alergicznych wyszło, że jestem uczulona na curry ale nie wiem czym to miałoby się objawiać, pewnie musiałabym zjeść bardzo dużo :confused: A shitake już chyba zawsze będą mi się kojarzyły z KacVegas ;-):-D
 
Żeby własny mąż tak człowieka urządził...bo taka zapiekankę to bym teraz wsunęła, oj wsunęła;)
M bedzie wieczorem i do kolacji mam sie rządzić sama, pewnie skończy sie jak zwykle na belgijskich frytkach i staniu w kolejce po nie, amatorów maja wielu...
Ja tak o jedzeniu, bo mnie tylko drażnią w tym hotelu...a to pan przyniósł jeżyny, a to truskawki, a to czekoladki, a to myszki dla Kiciusia. Wiec mi tylko kubki smakowe drażni, a dziecko jak na złość śpi i nie chce sie obudzić, zeby matka mogła iść coś zjeść...dodam, ze zaspalismy na śniadanie...

A co do kuchni chińskiej to wg mnie każda restauracja robi co jej sie podoba i nazywa chinszyzną jesli ma określone przyprawy, ryż, pędy bambusa i kiełki...nawet ta tutaj mimo, ze z 50 Chińczyków tu pracuje robi europejska chińszczyznę. Zreszta co tak na prawdę jest kuchnia chińska...byłam w takich prowincjach, gdzie w ogole sie nie je ryżu tylko makaron, taki 1,5 metrowy. Byłam tez w biednych tradycyjnych obszarach, gdzie nie je sie praktycznie mięsa tylko różne zielska na 100 sposobów, a na targu mozna było zobaczyc co jeszcze...klatki z pisklakami, węże, owady wszelkiej maści, szczury itd
Wiec ja Kasik nie mam pojęcia co to zupa po pekińsku...
 
image.jpg
Wspomniane myszki. Ciekawe skad wiedzieli, ze On Kocur...
 

Załączniki

  • image.jpg
    image.jpg
    34,9 KB · Wyświetleń: 56
Hehe ale fajne myszki! Jakie tematy jedzeniowe. Noooooo... Ja o tym moge teraz z Wami pogadać. Mimo, ze jadłam lunchu o 13-tej, to ok. 18 MUSIAŁAM iść na kolacje. Otóż zjadlam makaronik z sosem smietanowo- serowym z kurczakiem i sałatkę (danie, nie samą zieleninę) z kurczakiem i oscypkiem. Było pyyyycha, ten kucharz tak robi makarony, ze chyba będę tutaj w Warszawie zawsze przyjeżdżać na obiad, mimo, ze hotel mi sie nie podoba. Wczoraj był makaron z krewetkami i łososiem. No przepychota. Ledwo wlazłam do windy, żeby na 6 piętro do łóżka dojechać:)) Boże, ja chyba będę ważyć 100 kg. Ostatnio mam straszny apetyt i brzuszysko spożywcze bardziej niż ciazowe:)

I historia z dzisiaj. Dzis błysnęła mi myśl genialna, ze chciałabym, aby moja ewentualna córcia miała na imię Maja. No dla mnie pięknie! Dzwonię do męża. A on ze nie i koniec. To ja mu na to, ze musi żonę zmienić, a ja jutro zamki wymieniam. A on na to: "Misio, to my mamy jakies zamki? To ja sie gniezdze w dwoch pokojach, a ty mi o zamkach nie powiedziałaś?" :-D No padlam trupem ze śmiechu. Chyba juz opanował technikę obchodzenia sie z humorzastą ciężarną żoną. Haha....
 
Agaawa a Ty znowu o zamkach? ;-) :-D chyba prawdziwa z Ciebie księżniczka? ;-)

Pole a cóż to za myszki? czekolada? a z moim autkiem to ciii bo nikt nie kupi ;-):-D a tak na serio to auto jest sprawne ale jak już o pechu mowa, to chyba przejęło mój pech więc nie ma wyjścia, trzeba sprzedać ;-)

Anika masz rację, tego paciorkowca to musiałam cały czas mieć i chyba tylko na krótko mi przeszło. Mam nadzieję, że nie mam więcej robaczków, paciorkowców i czegoś tam jeszcze :zawstydzona/y:

Kasik zazdroszczę możliwości wcinania. Od miesiąca nie jadłam mięsa bo mnie odrzuca i... widać to w mojej morfologii. Dlatego od jutra przechodzę na dietę buraczano-pietruszkową by doładować się naturalnym żelazem

Luize jak się czujesz na stymulce? Kiedy następne podglądanko? Trochę fluidków dla Ciebie ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ ;-) i trochę dla Aniki bo owulka za pasem ;-) ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 
Hej Dziewczyny,

Ja tak na szybko zdaję relację z podglądania. Mam ok. 10 pęcherzyków, estradiol 6ds - 936,66 pg/ml. Mój doktorek stwierdził, że wszystko idzie zgodnie z jego planem i już wyznaczył termin punkcji na środę na 9:00. Trochę mnie to zdziwiło, że nie będzie już podglądanka :eek:, ale on twierdzi, że nie ma takiej potrzeby. Pozostała mi wiara, że on jest fachowcem, a ja nieskomplikowanym przypadkiem :baffled:;-)W poniedziałek zastrzyk na pęknięcie. Jeżeli zarodki będą się dobrze rozwijać, to transfer w poniedziałek (w piątej dobie), a jak słabo to już w piątek. Nic ze mną nie jest pewne, bo to pierwsze ivf. Powiem Wam, że już mnie ogarniają nerwy.

Smerfeta - ogromne dzięki za fluidki :-) Ogólnie dobrze się czuję w trakcie stymulacji, jedyną uciążliwą dolegliwością są lekkie mdłości od kiedy do menopuru dorzucił mi orgalutran, więc nie podzielę z Wami tematów kulinarnych.

Pole - a te myszunie dla Kiciusia super, nic dodać nic ująć:-D

Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, jesteście niezastąpione :tak:
 
reklama
Hej dziewczyny!
Wróciłam! Nigdzie się już nie wybieram, więc nic nie powinno zakłócić bycia tutaj z Wami:) Nadrabiam zaległości, przeczytałam forum raz, ale chyba muszę to powtórzyć, żeby nic nie mieszało mi się w głowie. Nie macie pojęcia jak mi mina zrzedła, kiedy dotarłam do tych smutnych wiadomości:( Człowiek wraca naładowany pozytywną energią i chciałoby się, żeby wszyscy wkoło też byli, chce się nią zarażać. I już mi się odechciało. Brnęłam jednak dalej przez Wasze posty trochę zrezygnowana, ale Wy jesteście mega silne, mega się wspieracie, kochane i szczere i mam nadzieję, że będę mogła Wam przesyłać tyle samo dobra ile od Was tu emanuje!
Enni, Blue, uda się w końcu! zobaczycie!
Luize &&&&& za pęcherzyki i życzę bycia nieskomplikowanym przypadkiem:)) Twoje relacje czytam tym bardziej łapczywie, bo może niedługo dołączę do grona ivf. A 10 pęcherzyków, to tyle ile kazdy lekarz i przyszła mamusia by sobie wymarzyli przy stymulacji, prawda? Wspaniale, że dobrze się czujesz:)
Pole - myszki przepiękne! Bardzo chętnie bym je wciągnęła! na wczasach dopadła mnie mania słodyczowa i nie chce przejść... Nie wiem czy to efekt uboczny operacji, ale wczesniej czekolada mogła dla mnie nie istnieć! A teraz tylko OmnioMnioM, ślinotok, i hamuje się tylko ze względu na dietę. Na bezcłowce stałam przed półkami z tobleronami i wyłam!
Agaawa mało brzuch mi się nie rozpadł ze śmiechu:) Mąż przefantastyczny! A co z Mają? bedzie powrót do tematu?

Jeżeli chodzi o pechowość, to zawsze czułam się liderką;) Wręcz przeczuwałam, że (może nie powinnam tego tutaj pisać, bo mnie zaraz wygonicie) zarażam nią ludzi. Zawsze jakieś dziwne zbiegi okoliczności związane z moją osoba, "moimi" datami.. często coś wykracze. Teraz też czuje się pechowa, ale mój luby mnie trochę przestawia i krzyczy, że jestem jakąś zaboboniarą:-)
Przyznam się, że odebrałam hist-pat i wszytsko ok. nie było żadnego stanu zapalnego ani nie mam kraba;) Chociaż tutaj jakieś zielone światło.
Dziewczyny proszę, doradźcie mi coś w kwestii zwolnienia lekarskiego. Nie chciałabym aby moje szefostwo wiedziało o klinice, a wiem, ze nie nadaje się jeszcze do pracy. Niedługo kontrolna wizyta w klinice i nie wiem co zrobić.. Jakie pieczątki miałyscie na druku l4? jedną lekarza, a drugą z kliniki niepłodności? Może nie brać lepiej zwolnienia w klinice, tylko pójść do innego lekarza po zwolnienie?
 
Do góry