reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Iui - inseminacja w walce o pierwszą dzidzię

Po której Inseminacji zaszłaś w ciążę?


  • Wszystkich głosujących
    294
Kasik37 no niestety masz dzisiaj powody, zeby sen nie przyszedł tak jak powinien...niestety....umysł ludzki ma mechanizm wypierania złych rzeczy, ale nie jest on taki znowu doskonały...
Musisz swoje przejść. Emocji nie da sie zakopać pod dywan. Ale poniewaz jesteś juz duża dziewczynka to wiesz, ze z nowym dniem pojawiają sie nowe sily, nowe nadzieje, mysli racjonalnej zaczynaja sie układać i pojawia sie plan. Plan na to co dalej.

Nie śpię, bo...teraz bedzie bardzo pozytywna historia. Bede sie chwalić, a raczej mojego M:-)
Nie przyjechaliśmy do Warszawy na chemie tak jak zwykle, bo M twierdził, ze musimy byc juz o tej i o tej godzinie. Pytanie - dlaczego?- zbywał zawodowa potrzeba...
A okazało sie, ze kupił mi nowego iPada i czekał na kuriera...
Troche mnie wnerwil, bo mi nowy nie potrzebny, ale potem rozczulil, bo ten nowy jest o polowe lżejszy, a Poniewaz trzymam go na brzuchu to M doszedł do wniosku, ze bedzie mnie i dziecku lżej.
Wiec jak tylko Byla premiera w Polsce(1listopada) to zaraz zamówił.
Wiec mnie rozczulil swoim przewrazliwieniem i troska.
I z tego powodu nie śpię, bo badam możliwości mojej nowości;)
 
reklama
No i dupa blada, zadzwonili z kliniki, że z 6 pęcherzyków były 3 dojrzałe komórki ale żadna się nie zapłodniła :-( Transfer odwołany! Tak więc podzieliłam los Smerfety :-:)-:)-(

Przykro mi :( bądź silna! Pamiętaj dzieciątko wie kiedy ma przyjść na świat , nic nie dzieje sie bez przyczyny. Przesyłam pozytywnego przytulanca :************
 
Dzień doberek:)

Pole smutaśna historia, tak czytałam i też się boję że jak uda się już zajść w ciąże że mój organizm ją zabije. Mam hashimoto co nazywane jest chorobą autoagresi, immunologia nie działa jak powinna i w moim organizmie wytwarzają się przeciwciała które niszczą moją tarczycę, ostatnio przy normie 34 moje przeciwciała miały 260:szok: i gdzieś czytałam że mogą one również niszczyć płód :( że traktują ciążę jak obce ciało, chociaż są osoby które normalnie urodziły z tymi przeciwciałami, jednak ja się strasznie boję:(
 
Hej!

Bezsenna noc widzę była. Bardzo dużo empati tu znajduję, jesteście po prostu kochane :-)

Ja jeszcze jestem zdołowana ale wiem że z tego wyjdę i każda z Was też bo przecież widzę że walczycie. Ja już planuje kolejne ivf i mam nadzieję że będę mogła do niego podejść, że nie będzie przeciwskazań, no ale chyba muszę odczekać 3 mies po stymulacji. Myślę też o wycieczce do Anglii więc życie się kręci :-)

Ja też mam pieska skoro już o psach mowa ;-) ale moja psiura to mieszaniec ale za to mądry i kochany ;-)

Kasik ja biorę tylko lutke więc ja pić mogę :-)

Swoją drogą myślę że my to już normalnie super women jesteśmy, bo tak nas życie ukształtowało, więc damy radę, cyc do przodu i do walki ;-)
 
Smerfeta no wreszcie optymizmem zawiało:) Zobaczysz że następnym razem sie uda:tak:czego z całego serducha Ci życzę:) ja przez ten okres czekania na in vitro postanowiłam ostro zabrać się za siebie, ćwiczenia dieta:) mam nadzieję że uda mi się coś schudnąć:-D
 
Cześć kobietki, poczytałam, to co pisałyście nocą i nastraja mnie to jednocześnie smutnie i optymistycznie. Smutno bo tyle niepowodzeń, tragedii itd., ale z drugiej strony historia, którą opowiedziała Pole (jak i zresztą jej własna) faktycznie "cuci" i przypomina o tym, co jest w życiu najważniejsze... Czasami myślę sobie, że nie ma sensu wiecznie walić głową w mur bo można tak całe życie przy tym murze spędzić zamiast pożyć. No ale jeszcze trochę powalę w ten mur, a jak nie uda się go przebić to trzeba będzie przejść obok niego i iść w inną stronę, może i tam można znaleźć szczęście...

tak tez jest ze stratami ciąży na początku nikt nie uważa ze miałaś ta ciąże. To sie dla nikogo nie liczy. A mnie to czasem tak boli.
Też to odczułam, ludzie uważają, że skoro poronienie nastąpiło tak wcześnie to tak jakby tej ciąży właściwie nie było. A nie rozumieją tego, że przez te krótkie chwile (w moim przypadku ledwo dwa tygodnie), w ciągu których miałam tę cudowną świadomość, że jestem w ciąży, cały świat się dla mnie zmienił. W ciągu tego krótkiego czasu już zdążyła się we mnie narodzić ta wielka nadzieja, radość, szczęście. A potem brutalnie zostało to odebrane. I tego nikt nie rozumie. Bo przecież "tam jeszcze nic tak naprawdę nie było..." :-(
Ale tak właściwie myślę sobie, że to chyba normalne, ludzkie. Tak to już jest, że dopóki nie jesteśmy w danej sytuacji to wielu rzeczy, które są z nią związane nie rozumiemy. Więc czy można mieć o to pretensje? Można jedynie oczekiwać trochę empatii, taktu, a kiedy niemożna na nią liczyć to po prostu olać zamiast się nad tym rozczulać i dołować się.
To taki przedweekendowy wywód ode mnie... :)
 
Witam dziewczyny porannie z kawką

Widzę, że wiele się działo wczoraj wieczorem, wiele historii, słów wsparcia i powiało optymizmem. Ponieważ ja dopiero jestem na początku drogi starań, ale mam za sobą chorobę - nowotwór m i 4 lata walki, stresu itd. itp. zresztą cały czas nie jest dobrze borykamy się z problemami skutków ubocznych naświetlań, nie tylko fizycznych, ale i psychicznych – 4 lata zrobiły swoje...ale jestem pełna optymizmu, czekam na te moje badania i w zupełności jednoczę się z Wami odnośnie upływającego czasu...
Smerfeta cieszę się, że optymizmem powiało, ważne żeby iść dalej, nie poddawać się, bo nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło
Pole – cieszę się z Tobą z M J wiem ile radości dają takie gadżety, choć nie jestem gadżeciarą, to jak mój M kupił mi nowy telefon to tak się ucieszyłam, że powiedział – gdybym wiedział że tyle szczęścia Ci sprawię to już dawno bym kupił :-)
Dagna – dzięki za optymizm, bo już popadłyśmy w narzekania itd.
Dziewczyny rzadko się odzywam bo jestem świeżaczkiem, ale cały czas namiętnie Was czytam i jestem z Wami.
 
Enni ja specjalnie do Ciebie z komunikatem!!!
Bedzie optymistycznie:rofl2:
Otoz ja tez mam Hashi i moje przeciwciala to 1500...prawda, ze Ci lepiej;-)
Tego sie nie leczy, ale dokąd kontrolujesz tsh to nic nie powinno sie zadziac.

A teraz to co robiłam juz kilka razy, ale jest duzo dziewczyn nowych, więc sie powtórzę.
Tarczyca jest cholernie ważna. Dlatego tsh trzeba badać. I nie słuchajcie ginekologa, ktory mówi Wam, ze miescicie sie w widelkach. Trzeba znalezc dobrego endokrynologa, ktory jak krowie na miedzy wytłumaczy. Moj mi powiedział - widelki są dla kobiet w każdym wieku tych co sie starają i tych co są po menopauzie. Ale dla kobiet starających tsh musi byc w okolicach 1.

A teraz przykłady z zycia. U nas to choroba genetyczna( zreszta najczęściej obejmuje kilka osób w rodzinie).
Ani ja ani moja siostra ani moja kuzynka nie moglysmy zajść w ciaze. I okazało sie, ze wszystkie mamy niedoczynnosc tarczycy.
Moja kuzynka i siostra zbily tsh i w ciaze zaszły, ale nikt nie powiedział, ze trzeba kontrolować dalej...obie poronily...ale potem juz trafiły na dobrych lekarzy i wyniki w ciazy co 2 tygodnie, wszystko skończyło sie pozytywnie.
Ja zaszlam w ciaze dopiero, kiedy moje tsh było 0,6.

Oczywiscie, ze wiem, ze problem tarczycy nie wszystkich dotyczy, ale...Jezeli wiem, ze akurat u mnie rozwiązało problem to byc moze jest tu osoba, ktora ten sam problem ma. W końcu na forum poszukujemy...
 
Wow ale tu u nas depresyjne sie zrobiło. Dziewczyny ja jakos nigdy nie myśle , i nie porównuje sie z innymi ze "inni maja gorzej" trzeba sie zawsze podnosić z kolan i myślec pozytywnie i ŻYĆ najlepiej jak umiemy :)) bez negatywnych myśli i narzekania. Cieszyć sie każdym dniem, tym ze mamy kochanych mężczyzn koło siebie, rodzine i przede wszystkim dbać o siebie i zdrowie fizyczne jak i psychiczne. Wszystkim nam jest cieżko , ale damy radę wyjdziemy wszystkie z tej bitwy zwycięsko
 
reklama
Pole, to pozwolę sobie tak głupio zapytać (albo może i nie głupio), czy Twoim zdaniem tsh 1,43 to jeszcze ok, czy może powinno sie już nad nim zastanowić? Bo taki właśnie mam wynik i zaczęłam się zastanawiać po tym, co napisałaś...
 
Do góry