reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Iui - inseminacja w walce o pierwszą dzidzię

Po której Inseminacji zaszłaś w ciążę?


  • Wszystkich głosujących
    294
Skoro tyle historii dzis ujrzała światło dzienne to ja pewna odpowiem...
Myslalam, ze nigdy tego nie zrobię, bo jest przeraźliwie smutna. Ale to jest taka historia, ze jak przytłacza mnie własne życie to sobie myślę- ależ ty głupia jesteś, ze nie doceniasz tego co masz...
Moze dziewczyny pozwoli Wam spojrzeć pozytywnie na własne życie i miec w głębokim poważaniu tych wszystkich co nie maja pojęcia o życiu...

Aniu mysle, ze nie będziesz mi miała za zle...

Byla sobie pewna zwyczajna Ania, poznała chłopaka i wzięli ślub. Normalna kochająca sie para, ale nie udawało im sie przez wiele lat miec dzieci.( prawda, ze wiele z Nas mogłoby sie pod tym podpisać?).
Poniewaz Ania nie mogła miec dzieci to skupiła sie na rozwoju osobistym i znalazła świetnie płatna prace, dla mnie abstrakcyjne miała zarobki, bo ok. 20 tys. Została szefową firmy na Polskę północną i ściągnęła do firmy meza. Razem więc osiągali wyżyny finansowe.
Zbudowali bardzo szybko piękny dom, ale chyba piękny o nim powiedzieć to za mało!
I wtedy zaczęli prawdziwa historie wspomaganego rozrodu. Kilka iui,kilka inv.
Potem inv z dawczynia komorki. Ania zachodziła w ciążę, ale niestety Jej organizm zabijal zarodki.
Pojechala do Stanów, ale niestety tam tez Jej powiedzieli, ze niestety. Jej układ immunologiczny niszczył wszystko, tak jakby odrzucał przeszczep. Nawet jezeli podali by Jej silne leki pozbawiajace Jej immunologii to i tak zniszczyły by zarodek.
Zaczeli więc starać sie o adopcję. I tu tez były schody przez kilka lat, bo uznali, ze są jeszcze młodzi, ze pewnego dnia ona faktycznie moze zajść w ciaze i wtedy odrzuci dziecko adoptowane. ( to było kilka lat temu i mam nadzieje, ze chociaż tu sie cos zmieniło...)
Zaczeli sie więc starać o dzieci, których nikt inny nie chce czyli rodzeństwo lub dzieci duze.
I pewnego dnia zadzwonił telefon...
Tak stali sie rodzicami trzech chłopców. Rodzeństwa 13 latka, 7 latka i 3 miesięcznego.
Chlopcy okazali sie cudni, bez patologii,bez problemów, wdzięczni chyba losowi za odmianę zycia. Zaczęli po pól roku mówic do Ani mamo.
A Ania promieniala.
Po około półtora roku Ania zaczęła sie kiepsko czuć. Poniewaz Byla odpowiedzialna mama poszła do lekarza- wyrok nowotwor.
Ale przecież są ludzie, którzy z tego wychodzą, a choroba Ani wcale nie byla zaawansowana.
Niestety okazało sie, ze choroba rozwijała sie w takim tempie, ze lekarze nie dowierzali własnym oczom, każdego dnia mozna było obserwować progres.
Ania umarła po 4 miesiącach.

Do ich domu sprowadzili sie rodzice Ani, zeby pomoc zięciowi. Aż dziwne, bo nie pograzyli sie w totalnej rozpaczy i zaopiekowali sie dziećmi, ktore przecież nie były ich biologicznymi wnukami, tak na prawdę nie były przedłużeniem zycia ich córki...
Niecaly rok po smierci Ani w firmie pojawiła sie dziewczyna, młodsza od Niej o 10 lat i podobno do Niej podobna.
Maz Ani podczas pierwszej rozmowy opowiedział historie swojej rodziny, a po miesiącu wprowadzia sie do nich do domu.
Kazdy, kto ja poznał mówi, ze jest jak anioł. Dobra, wrażliwa i ze to Ania przysłała ja na zastępstwo.
Chlopcy od razu ja zaakceptowali i co najdziwniejsze tez rodzice Ani.
Tworzą podobno prawdziwa kochająca sie rodzine. Są jednak tacy co boja sie, ze w jakiś sposób pamięć o Ani by w nich wygasła gdyby poznali "nowa Anię".
Ale i na mnie kiedyś przyjdzie pora zmierzyć sie z tym...
 
reklama
Dziewczyny!!!!!!!
Nie moze panować taki nastrój! Brakuje tutaj optymizmu:) mojego...:) chociaż wiem ze dzisiejszy dzien nie nastraja do szaleństw, ale wiecie ile znaczy pozytywne myślenie? Chociaż czasami jest tak cholernie cieżko myślec dobrze... To jest to ważne.

Kasik: bardzo mi przykro, ze tak wyszło...ale masz jeszcze kolejne podejścia, prawda? Ja wierze ze sie uda. Każda z nas przechodzi tutaj taka drogę z igieł- tych mniejszych i większych, ze kiedyś musi sie znaleźć w tej drodze dziurka bez igiełki:) i wiem ze każda z nas znajdzie (prędzej czy pózniej) ta lukę i na nią stanie.

Pole: historia prawie "idealna", ale Ty jej do siebie nie przyciągaj...bo nie chciałabym żebyś tak to wszystko póki co widziała. Jak sie czujecie?

Co do tekstów odnośnie dzieci i starań. Niektórzy w rodzinie wiedza ze sie staramy i jak któraś babcia sie pyta "zaskoczyłas juz" to zawsze patrzę z pogarda:p a tak szczerze to najlepiej nie zwracać w ogóle uwagi na takich ludzi- jednym uchem wpuszczać drugim wypuszczać bo bie warto tracić nerwy na Takie osoby...zawsze taki mądry sie znajdzie który cos chlapnie a my to przeżywamy, ale czy w tych naszych problemach ze staraniami macie jeszcze sile na myślenie i uczucie przykrości ze strony osób którym wszystko przyszło ot tak? I nie maja bladego pojecia co mówią.

Co do psów to my tez kupiliśmy sobie yorka:) tyle ze 3 lata temu( gdy jeszcze nie myśleliśmy o staraniach)

Dziewczyny proszę Was o pozytywne myślenie. To daje dużo. Ktoś mi kiedyś powiedział ze nie powinno sie myślec o negatywnych rzeczach bo wtedy je na prawdę przyciągamy...
 
Ostatnia edycja:
Dagna - to prawda czytałam książkę dokładnie to Sekret (mi się podobała) niektórzy uważają że to bzdury inni nie, ale coś w tym jest,

Los musi się w końcu do nas uśmiechnąć,:-D

Mój yorek ma 5 lat jeszcze wtedy też nie myślałam o dzieciach ale po za tym mam jeszcze 2 psy ;-) lubie zwierzęta ale jak ktoś pisał wcześniej nie zastąpi nigdy dziecka


Dodam cytat z książki " żle myśli przyciągają to o czym myślimy szybciej niż to o czym myślimy pozytywnie " mówisz nie chce się spóźnić i co się dzieje - spóźniasz się, itp można na youtube film obejrzeć ;-)
 
Ostatnia edycja:
Anabel: dokładnie jak cytat z książki mowi tak jest w rzeczywistości:)

Ja czytam świetna książkę o niepłodności, bardzo mi sie podoba jest wiele kwestii które kurde no jakbym widziała swoje zachowania i reakcje na pewne sprawy. Polecam każdemu ( pózniej dodam tytuł bo nie mam przy sobie)

Jesli chodzi o kwestie wiary w pewne sprawy to możecie sie śmiać lub nie ale wierze w moc kabaly (czerwonej nitki) i w jej zasady. Ze wszystko do nas wraca, nikomu nie wolno złe życzyć choćby był to nasz największy wróg. Itp. Negatywne myślenie zawsze ma jakiś finał. Wiec staram sie nie myślec o tym ze moze być złe. Chociaż bywają momenty ze mam dość i myśle sobie a co by było gdyby stało sie tak albo siak. Ale zaraz to wszystko odrzucam.

A teraz moj cytat autorski "czarna dupa to zawsze dupa z ktorej da sie wyjść" :) wiec dziewczyny myślec pozytywnie!
 
kasik - ktoś mi powiedział kiedyś że to żywych powinnam się bać :szok: i w sumie racja, a na sen polecam jakąś fajną muzykę, książkę lub komedie ;-)

Dobranoc Dziewczyny
 
Dagna Oczywiscie, ze sie zaniedbalas, a przy okazji nas jako Naczelna Optymistka Forum:-) Czy Ty jeszcze pamiętasz, ze taki tytuł masz?;-)

Ale ja nie opisalam tej historii, bo jest smutna. Opisalam dlatego, ze jak o niej Mysle to moje własne życie wydaje sie "normalne", a dobrze wiem, ze takie nie jest.
Poza tym, ktora z nas jest w stanie powiedzieć- mam gorzej, moje życie jest straszniejsze itd
Ja to opisalam po to, zeby każda z nas w duchu mogła pomyśleć-ok moje życie nie jest znowu takie lightowe, mam problemy, ale kurcze nie chciała bym sie jednak zamienić na tamta historie.
Ja zawsze Mysle o Ance jak mnie dopada depresja i pukam sie w czoło, ze ja jeszcze mam z czego czerpać radość i energię. I tego sie trzymam.
 
reklama
Do góry