Cześć dziewczyny. Staram się o dzidzie od 8 lat. Wszystkie badania w porządku, trzy razy robiłam panel hormonalny. Nasienie męża całe szczęście bardzo dobrej jakości. Problem niestety leży we mnie. Mam problem z rosnącymi pęcherzykami. W sumie nie mam naturalnych owulacji. Wszystkie jakie miałam były po stymulacji. Trzy razy poroniłam na samym początku.
Przerabiałam już klinikę Bocian. Stymulowano mnie zastrzykami za xxx zł a i tak pęcherzyk nigdy nie urósł powyżej 15 mm. Przed in vitro chciałam spróbować inseminacji. Wyobraźcie sobie, że udało mi się zapisać na program prokreacyjny z NFZ.
Przy pierwszym cyklu biorąc Clostybegyt jak zwykle nic nie urosło. Natomiast nie wiem co się stało przy drugim cyklu ale mój organizm zaszalał
Ogółem moje cykle są od 36-40 dni ( strasznie długie) 11.01 dostałam miesiączkę i przyjmowałam 2x Clostybegyt od 3-7 dnia cyklu. 13 d. c. okazało się, że mam pęcherzyki w prawym jajniku 15mm a w lewym 15mm i 18mm.
14 d. c. Przyjęłam zastrzyk Orvitrelle a 15 d. c. Miałam inseminację na trzech pęcherzykach, które urosły w prawym 19mm w lewym 20mm i 19mm. Akt desperacji
. Dziś po 13 dniu od zabiegu zrobiłam Betę i wyszła 5,910 wydaje mi się, ze za niska ale cóż zobaczymy co z tego będzie... Mam nadzieję, że coś z tego wyjdzie. Za Was dziewczyny, trzymam mocno kciuki☺