Szczerze mówiąc nie mam bladego pojęcia, bo pierwszy raz brałam zastrzyk i luteinę i nie wiem, z czym to jest związane, dlatego doceniam Wasze doświadczenia, bo już dużo wiecie na ten temat, a ja to żółtodziób. Nigdy w ciąży nie byłam, ale strasznie się nasila po przyjęciu leku, więc myślałam, że to związane z tym, może za dużo tego hormonu jednak u mnie. Dostałam profilaktycznie po IUI luteinę pod język ,,bo tak się zazwyczaj robi" od 3 dpo, chociaż z wcześniejszych wyników i tych z dnia owulacji, a zwlaszcza po, wychodzi, że mam dość spory progesteron przed i po owulacji i ładne endometrium, ale jak lekarz zdecydował to uznałam, że wie lepiej i brałam. Źle na niego reaguje, albo na ciążę. Już sama nie wiem, na co, bo obu doświadczeń nie znam.
Spodziewałam się negatywu, opracowałam dalszy plan, oswajalam z in vitro i teraz nie wiem, czy mnie coś oszukuje z tego co mi podali, czy co to oznacza, ale mam wrażenie, że tego hormonu u mnie za dużo jednak.