Hej Laski.
Ja dzis po konsultacji i totalnie wybiłam się z tropu. Byliśmy zdecydowani na ivf z mrożonych zarodkow (bałam się złych wyników hormonalnych lub słabego endometrium na swiezy transfer) o czym powiedziałam swojej Doktor, ale okazuje się, że jeśli organizmu nie jest odpowiednio przystosowany, to go nie podają tylko zamrażają i transfer odbywa się w innym terminie o czym się dowiedziałam od Pani w recepcji. Co zupełnie zmienia postać rzeczy.
Moja Doktor nie rozumie wizji nie robienia badań a mam wrażenie, że jak mówię że się zastanawiamy, to jakbym prosiła o chore dziecko. Jej argumentem jest aktualne polskie prawo o braku terminacji ciazy, mimo że mam 31lat, nigdy nie byłam w ciazy i nie poroniłam, nasienie męża super.. czekamy tylko na badania genetyczne, więc w sumie nie ma podwyższonego ryzyka.
Plus mam wysokie AMH wiec mowi ze może będę musiała mieć dwie punkcję, bo przy PCOS są słabe komórki jajowe często. Także mam już zaczynać brac anty gdzie przy świeżym miałabym stymulacji za 3 miesiące.. powiedziałam że w sumie to zabieram sobie "3"naturalne próby zajscia.. cudem.. wiec nie wiem czy mam je teraz brac?
A dziś na usg zobaczyła pecharzyk i w sumie nie wiedziała skąd się wziął, moze z poprzedniej iui, Ale skoro nie mam miesiączki to mam powtórzyć betę bo może jestem w ciąży, ale jak tak to w nieprawidłowej.
Ręce mi dziś opadły. Serio...
Nie wiem czy nie odczekam i nie pójdę gdzieś jeszcze na konsultacje?