Monitoring też na luzaku: przyjdzie pani na USG w 10dc, wciśniemy panią gdzieś. Hmm... 13mm, proszę wrócić w poniedziałek. Wciśniemy panią. A, i badanie krwi zrobić jakoś potem, we wtorek. A w czwartek inseminacja, do widzenia!
Ale to w prywatnym gabinecie u mojego ginekologa. Bo na inseminację w szpitalu (centrum leczenia niepłodności) już jestem za stara, tam tylko in vitro. Ale chyba nieco lepiej to zorganizowane - choć terminy są masakryczne. Na pewno nie ma tam szansy na "wciśnięcie" kogoś poza kolejką (choć zdarzają się lekarze przyjmujący poza kolejnością z dobrego serca - ale w poważniejszych kwestiach).