reklama
Rozwiązanie
Dzieci to nie praca w której pracodawca chce doświadczenia.Każde dziecko jest inne i wymaga indywidualnego podejścia.Doświadczenie można sobie odłożyć na półkę,bo to co działa przy jednym,przy innym może zaszkodzić.
My mieliśmy Bobovitę i jeszcze Cow&Gate.I piszę o tym dlatego,bo ja do tego drugiego nie byłam przekonana (wydawało mi się mało popularne wśród mam,a przez to myślałam,że coś z nim nie tak) a moje dziecko zajadało się nimi.
My mieliśmy Bobovitę i jeszcze Cow&Gate.I piszę o tym dlatego,bo ja do tego drugiego nie byłam przekonana (wydawało mi się mało popularne wśród mam,a przez to myślałam,że coś z nim nie tak) a moje dziecko zajadało się nimi.
rozmaryn
1+1+1+1 :)
- Dołączył(a)
- 7 Kwiecień 2015
- Postów
- 1 643
dlatego np ja nie będę bawić się w swoje zupki jak narazie. Jak mam kupić warzywa niewiadomego pochodzenia czy mięso naszpikowane antybiotykami to odpuszczam i będę kupować słoiczki.No wlasnie, skad brac te warzywa, owoce, mieso lepszej jakosci? Na swoje trzeba poczekac jeszcze :-(
reklama
Ja tam i tak zawsze będę za gotowaniem samemu. Bo to taki fajny chwyt marketingowy: producent oświadcza, że wytwarza produkt super zdrowy - więc większość rodziców go kupi w trosce o zdrowie dziecka. Można sobie wyobrazić jak przechowywana jest np. marchewka będąca w słoiczku (bo przecież producent nie trzyma świeżej marchewki na magazynie). Zatem musi być mrożona, potem jest rozmrażana przed przygotowaniem słoiczka (baa - często nawet zanim trafi do producenta jest mrożona, by do niego mogła dotrzeć ;-)) Zdecydowanie lepsza będzie marchewka z bazaru - która trafia tam bezpośrednio z pola rolnika. No i należy pamiętać, że nie tylko warzywa słoikowe są kontrolowane. KAŻDY produkt, który ma swoje miejsce na półce w sklepie musi spełniać szereg wymogów.
No i większość obiadków wypełniona jest zagęszczaczami i wodą (bo tak jest taniej), a zagęszczacze zawierają konserwanty (o czym producenci już nie wspominają na ulotkach - kukurydza, ryż, skrobia ulegają wybielaniu podczas ich przetwarzania). Jeszcze bodajże Gerber przyznaje się do ilości wody, ale Bobovita już nie (więc nie wiemy czy nie płacimy w większości za wodę z zagęszczaczem)
Dobra rozpisałam się - jeśli kogoś przekonałam do samodzielnego gotowania to super. Jeśli nie - nie będę nikogo potępiać za podawanie słoiczków. Jak dla mnie słoiczki to super sprawa na wyjazd czy inne awaryjne sytuacje. Ale niech każdy postąpi zgodnie z własnym sumieniem.
No i większość obiadków wypełniona jest zagęszczaczami i wodą (bo tak jest taniej), a zagęszczacze zawierają konserwanty (o czym producenci już nie wspominają na ulotkach - kukurydza, ryż, skrobia ulegają wybielaniu podczas ich przetwarzania). Jeszcze bodajże Gerber przyznaje się do ilości wody, ale Bobovita już nie (więc nie wiemy czy nie płacimy w większości za wodę z zagęszczaczem)
Dobra rozpisałam się - jeśli kogoś przekonałam do samodzielnego gotowania to super. Jeśli nie - nie będę nikogo potępiać za podawanie słoiczków. Jak dla mnie słoiczki to super sprawa na wyjazd czy inne awaryjne sytuacje. Ale niech każdy postąpi zgodnie z własnym sumieniem.
marzenka1810
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Styczeń 2017
- Postów
- 1 004
Zgadza się, nie ma jak swoje
Wysłane z mojego Tiger przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego Tiger przy użyciu Tapatalka
Morela_87
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 16 Wrzesień 2016
- Postów
- 1 443
Ja tam nie neguję kupowania słoiczków. Każdy robi jak ma czas, produkty i pieniądze. A co do firm to tak jak dziewczyny pisały wcześniej, że dużo zależy od maluszka. Jednemu smakuje hipp, innemu Gerber a jeszcze innego będzie uczulać Babydream. Popróbuj na zasadzie jednego słoika z każdej firmy i zobaczysz, co Twojemu smakuje i odpowiada najbardziej
Jeśli o mnie chodzi to ja kupuję takie obiadki... MOJEMU KOTU.
Sosik do gotowanego mięska dla futrzaka jest z tego niezły... To muszę przyznać.
Mój dzidziuś dopiero w drodze, ale wiem doskonale, że ja nigdy nie będę kupowała dla niego takich wynalazków... Dlaczego? Wystarczy powąchać. Karma w saszetkach przeznaczona dla kotów pachnie bardziej smakowicie. I jakkolwiek źle by to nie brzmiało... Musicie się ze mną zgodzić. Jak dziecko kiedy dorośnie ma zjadać ze smakiem wszystko co ląduje na jego talerzu i być świadome smaków kiedy od najmłodszych lat karmi się je papkami, które ani ładnie nie pachną, a już na pewno nikt mi nie powie, że dobrze smakują?
No dobra powymądrzała się i co z tego? Co dać dziecku do jedzenia?
Otóż Drogie Mamy blendery w dłoń!
Kupujecie obiadek np. cielęcinka z marchewką i dynią
No i mamy skład" marchew 25%, dynia 25%, woda (użyta do przyrządzenia), mięso cielęce 10%... Ok według wstępnego opisu to powinno być na tyle, prawda? Ale mamy jeszcze: ziemniaki, mąka ryżowa, oleje roślinne (rzepakowy niskoerukowy, słonecznikowy). Czyli wychodzi na to, że mamy w takim obiadku 40% rzeczy których wcale nie chcemy. To skład przepisany akurat z etykiety gerbera opisanego "po 5 miesiącu). Robią to w fabryce na masową skalę więc nie mamy pojęcia jakiej jakości są to produkty... A przecież patrząc na tę papkę nie jesteśmy sobie w stanie tego zweryfikować.
Jaki problem kupić marchewkę, kawałek dyni i kawałek mięska? Ile pracy potrzeba by to ugotować? Niewiele. Bo wystarczy to obrać i postawić, a potem przemielić to na papkę, która na pewno wyjdzie maluchowi na lepsze. Wiadomo konkretne produkty podajemy zależnie od wieku dziecka. Wystarczy odrobinę poczytać lub zapytać lekarza, a potem poświęcić odrobinę pracy dla dobra malucha i dla własnego czystego sumienia.
Oczywiście każda z Was zrobi co uzna za słuszne dla swojego dziecka. To tylko moje przemyślenia i rada na nich oparta.
Pozdrawiam
Sosik do gotowanego mięska dla futrzaka jest z tego niezły... To muszę przyznać.
Mój dzidziuś dopiero w drodze, ale wiem doskonale, że ja nigdy nie będę kupowała dla niego takich wynalazków... Dlaczego? Wystarczy powąchać. Karma w saszetkach przeznaczona dla kotów pachnie bardziej smakowicie. I jakkolwiek źle by to nie brzmiało... Musicie się ze mną zgodzić. Jak dziecko kiedy dorośnie ma zjadać ze smakiem wszystko co ląduje na jego talerzu i być świadome smaków kiedy od najmłodszych lat karmi się je papkami, które ani ładnie nie pachną, a już na pewno nikt mi nie powie, że dobrze smakują?
No dobra powymądrzała się i co z tego? Co dać dziecku do jedzenia?
Otóż Drogie Mamy blendery w dłoń!
Kupujecie obiadek np. cielęcinka z marchewką i dynią
No i mamy skład" marchew 25%, dynia 25%, woda (użyta do przyrządzenia), mięso cielęce 10%... Ok według wstępnego opisu to powinno być na tyle, prawda? Ale mamy jeszcze: ziemniaki, mąka ryżowa, oleje roślinne (rzepakowy niskoerukowy, słonecznikowy). Czyli wychodzi na to, że mamy w takim obiadku 40% rzeczy których wcale nie chcemy. To skład przepisany akurat z etykiety gerbera opisanego "po 5 miesiącu). Robią to w fabryce na masową skalę więc nie mamy pojęcia jakiej jakości są to produkty... A przecież patrząc na tę papkę nie jesteśmy sobie w stanie tego zweryfikować.
Jaki problem kupić marchewkę, kawałek dyni i kawałek mięska? Ile pracy potrzeba by to ugotować? Niewiele. Bo wystarczy to obrać i postawić, a potem przemielić to na papkę, która na pewno wyjdzie maluchowi na lepsze. Wiadomo konkretne produkty podajemy zależnie od wieku dziecka. Wystarczy odrobinę poczytać lub zapytać lekarza, a potem poświęcić odrobinę pracy dla dobra malucha i dla własnego czystego sumienia.
Oczywiście każda z Was zrobi co uzna za słuszne dla swojego dziecka. To tylko moje przemyślenia i rada na nich oparta.
Pozdrawiam
marzenka1810
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Styczeń 2017
- Postów
- 1 004
Nic dodać nic ująć jestem za.Jeśli o mnie chodzi to ja kupuję takie obiadki... MOJEMU KOTU.
Sosik do gotowanego mięska dla futrzaka jest z tego niezły... To muszę przyznać.
Mój dzidziuś dopiero w drodze, ale wiem doskonale, że ja nigdy nie będę kupowała dla niego takich wynalazków... Dlaczego? Wystarczy powąchać. Karma w saszetkach przeznaczona dla kotów pachnie bardziej smakowicie. I jakkolwiek źle by to nie brzmiało... Musicie się ze mną zgodzić. Jak dziecko kiedy dorośnie ma zjadać ze smakiem wszystko co ląduje na jego talerzu i być świadome smaków kiedy od najmłodszych lat karmi się je papkami, które ani ładnie nie pachną, a już na pewno nikt mi nie powie, że dobrze smakują?
No dobra powymądrzała się i co z tego? Co dać dziecku do jedzenia?
Otóż Drogie Mamy blendery w dłoń!
Kupujecie obiadek np. cielęcinka z marchewką i dynią
No i mamy skład" marchew 25%, dynia 25%, woda (użyta do przyrządzenia), mięso cielęce 10%... Ok według wstępnego opisu to powinno być na tyle, prawda? Ale mamy jeszcze: ziemniaki, mąka ryżowa, oleje roślinne (rzepakowy niskoerukowy, słonecznikowy). Czyli wychodzi na to, że mamy w takim obiadku 40% rzeczy których wcale nie chcemy. To skład przepisany akurat z etykiety gerbera opisanego "po 5 miesiącu). Robią to w fabryce na masową skalę więc nie mamy pojęcia jakiej jakości są to produkty... A przecież patrząc na tę papkę nie jesteśmy sobie w stanie tego zweryfikować.
Jaki problem kupić marchewkę, kawałek dyni i kawałek mięska? Ile pracy potrzeba by to ugotować? Niewiele. Bo wystarczy to obrać i postawić, a potem przemielić to na papkę, która na pewno wyjdzie maluchowi na lepsze. Wiadomo konkretne produkty podajemy zależnie od wieku dziecka. Wystarczy odrobinę poczytać lub zapytać lekarza, a potem poświęcić odrobinę pracy dla dobra malucha i dla własnego czystego sumienia.
Oczywiście każda z Was zrobi co uzna za słuszne dla swojego dziecka. To tylko moje przemyślenia i rada na nich oparta.
Pozdrawiam
Wysłane z mojego Tiger przy użyciu Tapatalka
Hmmmm... Mnie też się dużo więcej wydawało i byłam najmądrzejsza jak moje dziecko jeszcze było w brzuchu.
Pochodzenie produktów ze słoiczka według niektórych jest z góry złe i sama chemia a skąd wiadomo skąd te warzywa z warzywniaka czy marketu pochodzą.Niektóre już na drugi dzień leżenia w lodówce wyglądają podejrzanie.Do tego to odmierzanie... ciekawa jestem czy za każdym razem mamy są spokojne o to,że we własnoręcznie przygotowanym obiadku jest wszystkich składników tyle ile dziecko w danym okresie potrzebuje.
I co najważniejsze-Drogie Mamy dziecko na początku nie ma smaku,dopiero się go uczy.Pani moje perfumy mogą się nie podobać a ja mogę uważać,że lepszych nie ma.
Moje dziecko ma 16 miesięcy,nie ma rzeczy których nie zjada.Z talerza wyciąga palcami groszek,pietruszkę,por itd i zajada się nimi.Z moich kanapek "kradnie" rzodkiewkę,paprykę,sałatę.Jak wyciągam z lodówki ogórka to aż się trzęsie.
My rozszerzaliśmy dietę po skończonym 4 miesiącu.A każdy lekarz mówił,że najlepsza piramida żywieniowa to ta którą nasze dziecko nam pokaże.Czyli reagując dobrze na podane produkty.A 6 miesięczne dziecko nie powinno jeść tylko miodu i orzechów i żółtko od 7 miesiąca.
Pozatym obiadki w słoiku to nie jest papka.Ich struktura jest dostosowana do wieku dziecka.Z każdym miesiącem kawałki są większe i przystosowują do gryzienia.Nawet jeśli dziecko nie ma jeszcze zębów,jest w stanie rozdrobnić je dziąsłami.My kupowalimy bobovitę.2 razy w tygodniu była ryba i wtedy sama gotowałam obiady na parze.
To tak jak z tym karmieniem piersią... Mamy karmiące piersią to ideały a te karmiące mlekiem modyfikowanym to wyrodne matki.
Bzduuuraaa.
Pochodzenie produktów ze słoiczka według niektórych jest z góry złe i sama chemia a skąd wiadomo skąd te warzywa z warzywniaka czy marketu pochodzą.Niektóre już na drugi dzień leżenia w lodówce wyglądają podejrzanie.Do tego to odmierzanie... ciekawa jestem czy za każdym razem mamy są spokojne o to,że we własnoręcznie przygotowanym obiadku jest wszystkich składników tyle ile dziecko w danym okresie potrzebuje.
I co najważniejsze-Drogie Mamy dziecko na początku nie ma smaku,dopiero się go uczy.Pani moje perfumy mogą się nie podobać a ja mogę uważać,że lepszych nie ma.
Moje dziecko ma 16 miesięcy,nie ma rzeczy których nie zjada.Z talerza wyciąga palcami groszek,pietruszkę,por itd i zajada się nimi.Z moich kanapek "kradnie" rzodkiewkę,paprykę,sałatę.Jak wyciągam z lodówki ogórka to aż się trzęsie.
My rozszerzaliśmy dietę po skończonym 4 miesiącu.A każdy lekarz mówił,że najlepsza piramida żywieniowa to ta którą nasze dziecko nam pokaże.Czyli reagując dobrze na podane produkty.A 6 miesięczne dziecko nie powinno jeść tylko miodu i orzechów i żółtko od 7 miesiąca.
Pozatym obiadki w słoiku to nie jest papka.Ich struktura jest dostosowana do wieku dziecka.Z każdym miesiącem kawałki są większe i przystosowują do gryzienia.Nawet jeśli dziecko nie ma jeszcze zębów,jest w stanie rozdrobnić je dziąsłami.My kupowalimy bobovitę.2 razy w tygodniu była ryba i wtedy sama gotowałam obiady na parze.
To tak jak z tym karmieniem piersią... Mamy karmiące piersią to ideały a te karmiące mlekiem modyfikowanym to wyrodne matki.
Bzduuuraaa.
Vercia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 7 Marzec 2017
- Postów
- 215
Tez jestem za tym ze najlepiej gotowac samemu mozesz kupic warzywa bio jak ci zalezy i tez bedzie zdrowe potem do malych sloiczkow po koncentracie pomidorowym np i do lodowki 4 dni chyba moze stac dla mnie te obiadki ze sloiczkow gotowych smierdza :/ sama bym tego nie zjadla co dopiero dala dziecku :/
reklama
Morela_87
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 16 Wrzesień 2016
- Postów
- 1 443
Dziewczyny, pytanie dziewczyny nie było "czy słoiczek czy gotować samemu" więc odpowiedzi typu "najlepiej gotować samemu" nie jest odpowiedzią na zadane pytanie. Czytajcie ze zrozumieniem.
Napisane na SM-A510F w aplikacji Forum BabyBoom
Napisane na SM-A510F w aplikacji Forum BabyBoom
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 3 tys
- Wyświetleń
- 169 tys
Podziel się: