Przepraszam, że ostatnio mało się udzielam, ale od 2 dni mam istny sajgon. Chyba jutro pojedziemy do pediatry. Mała jest marudna, kicha ciągle, wyciągam Jej wielkie kozy i szpiki z noska, a w dodatku mało je i robi kupkę co 3 dni i to i tak jak pomagam Jej czopkiem (połową czopka). Kupka ma kolor ok, ale martwi mnie, że tak Ją boli zanim zrobi, a po czopku ma na twarzy taką ulgę, że hej. Na razie 2 razy go stosowałam, a nie chcę Kali przyzwyczajać. Bączki puszcza, więc to raczej no nie wiem - nie zaparcia... Teraz bujam Ją w wózku, bo albo to, albo rączki... :/ taka wściekła, że już się bezradna czuję. A już taka grzeczna była.