Nastazja
Mama Adama Łobuza I
- Dołączył(a)
- 29 Maj 2011
- Postów
- 1 628
Napisałam mega wielkiego posta i się net zaciął.
ALe napiszę Wam o moim dzisiejszym sukcesie wychowawczym..
Byłam z Adasiem i rodzicami na zakupach w CH. W aucie zasnął, więc przełożyłam go do wózka i spał ok 40 min. Później się obudził, siedział grzecznie może ze 20 minut i się zaczęło. Chciał wyjść, więc w H&M go wyjęłam, zmierzyłam mu tenisówki , bo babcia mu na zajączka kupiła. Po chwili ucieka, więc ja za nim, no ale schował się.. Serce mi tak zabiło, bo nie wiedziałam przez moment gdzie jest, było to może 10 sekund, ale dla mnie jak wieczność. Znalazł się... Ale cały czas uciekał, więc chciałam go wsadzić do wózka, dać pić. No ale gdzie? Jak zaczął piszczeć, płakać, wyrywać się.. Odstawił taki cyrk, że czułam na sobie wzrok wszystkich ludzi. Moja mama trochę spanikowała, ale ja powiedziałam sobie że nie obchodzą mnie ludzie. Nie krzyczałam, nie dałam klapa, nawet nie mówiłam żeby się uspokoił, nic kompletnie nie mówiłam. Po prostu z mamy pomocą, bo sama nie dałabym rady, wsadziłam go do wózka, przypięłam i odjechałam. Po chwili cisza.. I tak już do samego końca. Dałam mu pić, później zjadł pare paluszków. Bawił się zabawką. Ale siedział spokojnie cały czas.
Teraz wiem że gdybym odpuściła (tak jak zawsze), musiałabym się zbierać do domu, bo już niczego bym nie zobaczyła, kupiła, bo ciągle byłby ryk, uciekanie itp. Pokazałam mu że nic takim zachowaniem nie zdziała. I pierwszy raz jestem dumna z siebie jako "mamy", bo często krzyczę na niego, a to nic nie daje. A tu spokojem uratowałam sytuację.
Ogólnie myślę, że muszę się trochę wyciszyć. Nawet M. był wczoraj zły na mnie , bo mówi że ciągle tylko się na niego wydzieram. Właśnie sobie uświadomiłam, że naprawdę przesadzam. Tłumaczyłam to swoim zmęczeniem, ale to rzeczywiście nie jest usprawiedliwienie. Muszę się zmienić..
Aaa zapomniałabym - bylismy rano w pracy u M. i Adaś oglądał koniki.. Jutro też jedziemy bo bardzo mu się podobało.
ALe napiszę Wam o moim dzisiejszym sukcesie wychowawczym..
Byłam z Adasiem i rodzicami na zakupach w CH. W aucie zasnął, więc przełożyłam go do wózka i spał ok 40 min. Później się obudził, siedział grzecznie może ze 20 minut i się zaczęło. Chciał wyjść, więc w H&M go wyjęłam, zmierzyłam mu tenisówki , bo babcia mu na zajączka kupiła. Po chwili ucieka, więc ja za nim, no ale schował się.. Serce mi tak zabiło, bo nie wiedziałam przez moment gdzie jest, było to może 10 sekund, ale dla mnie jak wieczność. Znalazł się... Ale cały czas uciekał, więc chciałam go wsadzić do wózka, dać pić. No ale gdzie? Jak zaczął piszczeć, płakać, wyrywać się.. Odstawił taki cyrk, że czułam na sobie wzrok wszystkich ludzi. Moja mama trochę spanikowała, ale ja powiedziałam sobie że nie obchodzą mnie ludzie. Nie krzyczałam, nie dałam klapa, nawet nie mówiłam żeby się uspokoił, nic kompletnie nie mówiłam. Po prostu z mamy pomocą, bo sama nie dałabym rady, wsadziłam go do wózka, przypięłam i odjechałam. Po chwili cisza.. I tak już do samego końca. Dałam mu pić, później zjadł pare paluszków. Bawił się zabawką. Ale siedział spokojnie cały czas.
Teraz wiem że gdybym odpuściła (tak jak zawsze), musiałabym się zbierać do domu, bo już niczego bym nie zobaczyła, kupiła, bo ciągle byłby ryk, uciekanie itp. Pokazałam mu że nic takim zachowaniem nie zdziała. I pierwszy raz jestem dumna z siebie jako "mamy", bo często krzyczę na niego, a to nic nie daje. A tu spokojem uratowałam sytuację.
Ogólnie myślę, że muszę się trochę wyciszyć. Nawet M. był wczoraj zły na mnie , bo mówi że ciągle tylko się na niego wydzieram. Właśnie sobie uświadomiłam, że naprawdę przesadzam. Tłumaczyłam to swoim zmęczeniem, ale to rzeczywiście nie jest usprawiedliwienie. Muszę się zmienić..
Aaa zapomniałabym - bylismy rano w pracy u M. i Adaś oglądał koniki.. Jutro też jedziemy bo bardzo mu się podobało.