Cześć mamusie, korzystam z chwilki spokoju, synuś smacznie sobie spi, więc sobie mysle że napisze wam jak wyglądał mój poród ;D ;D ;D
Rzeczywiście jest to ból, o którym sie zapomina w momencie gdy dostaje sie dzidziusia swojego.
U mnie "akcja"zaczęła sie w sobote ok 19, skurcze były regularne co 15 minut, powolutku czop zaczął odchodzić (jak tylko zobaczyłam początki goniłam do ubikacji co 5 min podekscytowana zeby sprawdzić czy juz na dobre odszedł. Z tego podekscytowania nie mogłam usnąć, więc tak sobie siedziałam i zastanawiałam sie czy to już!!
Ok 3 w nocy skurcze były regularnie co 4 minuty, ale stwierdziłam (nie wiem skad sie wzięlo u mnie tyle spokoju :
)że bez sensu juz jechac do szpitala, bo a nóż przejdzie ;D ;D ;D, ale nie przeszło!Dziewczyny, ja naprawde nie podejrzewałam sie o takie zasoby cierpliwości i spokoju, jeszcze nad ranem(ból był juz cholernie mocny) poszłam sobie zapalić w piecyku żeby cieplutka woda była, umyłam się,, spakowałam torbe do końca i obudziłam męża mówiąc - Kochanie to chyba już czas na nas :laugh:!!Ale miał świetną minę ;D
Do szpitala dojechaliśmy ok 9, skurcze cały czas co 4 minuty. Zbadały mnie kobitki i okazało sie ze rozwarcie dopiero na 1 palec, ale już czas rodzić więc migiem na sale do porodu rodzinnego!Wkońcu ktoś mądry stwierdził,że za wolno wszystko postępuje i żeby mnie nie "męczyć" oksytocynkę dostałam! (Jak wam to opisuje łzy mi ciurkiem lecą, naprawde są to niesamowite chwile) No a dalej to już "migiem" ;D ;D ;D. O 12.30 wody chlus, 16.00 parcie, 16.25 SYNUŚ!!!Już mam klawiature mokrą!!
To była najpiękniejsza chwila w moim życiu, jak zobaczyłam to moje cudo (swoją drogą nie wiem jak on sie tam mieścił) czułam sie jak w niebie, w momencie ból przestał istnieć, wszyscy przestali istnieć -byłam tylko ja, mój wspaniały mąż i nasz synuś (kolosik)!!!
To na razie tyle, bo Karolek sie budzi, ale C.D.N Całuje was mocno i ściskam
Trzymam kciuki za każdą z was i mówie wam - nie bójcie sie - owszem ból jest ogromny - ale sie opłaca ;D ;D ;D