Jestem jestem, wracam do żywych...
nie miałam jednak covid, podejrzewali wirus, jelitowkę lub stres, ja jednak obstawiam stres, bo biegunka raz jest raz jej nie ma, fizycznie już lepiej, ale widzę, ze jak się zasmuce lub zdenerwuje to zaraz biegunka znowu. Zbliża się pierwsza rocznica wypadku i śmierci moich rodziców, myśle ze to jest przyczyna moich dolegliwości. Moja młodsza siostra, która z nimi jechała wylądowała w szpitalu w tym tygodniu, z objawami covidowymi (kaszel, silny ból głowy, klatki piersiowej i mięśni) i tez wszystko stres wywołał u niej... przebadana od góry do dołu. Dostała silniejsze uspokajające i wraca do życia. Ja nawet nie czuje, ze się stresuje, ale chyba jest to na poziomie poza świadomością. Mam nadzieje, ze tym razem nie zaszkodzę dziecku. O poprzedniej ciąży dowiedziałam się chwile po pogrzebie rodziców, stres zrobił swoje. Ten tydzień mnie wykończył, każda wizyta w toalecie osłabiała na maksa. Nawet nie miałam siły czytać wszystkiego na forum i pisać