Dziękuję za trzymanie kciuków
Adaś urodził się o 23.40. Okazało się, że w samą porę przyjechaliśmy, (a jechaliśmy z małą przygoda, bo wpadliśmy w poślizg i musieliśmy szybko uciekać na chodnik, żeby nie walnąć w auto przed nami, akurat dopadł mnie skurcz wtedy i wszystko jak przez mgle widziałam, dobrze, że mój mąż nie stracił zimnej krwi
) Na przyjęciu już miałam 8 cm rozwarcia, a po chwili już pełne rozwarcie i szybko na wózku na porodówkę. Mój lekarz miał rację, że duży, ale nie sądziłam że aż tak bo waga 4430, a długi 61cm. Nie nacieli mnie, ale trochę pękła mi śluzówka. Cieszę się, że odbyło się bez wywoływania...
Mąż musiał chwilę być w poczekalni, ale jak się okazało, że zaraz rodzę to od razu go wpuścili.
Teraz leżę na porodówce z małym i czekamy na wynik covidowy, powiedzieli że muszę czekać tu do rana.