Moja gwiazda od początku daje do wiwatu.. prawdopodobnie ma refluks i dodatkowo podejrzenie nietolerancji bmk, mamy wypisany Bebilon Pepti. Ostatnio było już całkiem dobrze a tu nagle bach.. cały ten tydzień to jeden wielki wrzask. Dodatkowo mała zaczęła wyginać się w literę C i każda próba odlożenia jej do spania kończy się wycięciem, natychmiastowym wybudzeniem i wybuchem płaczu. Fizjoterapeutka u nas była, nie zdiagnozowała wzmożonego napięcia mięśniowego i nie widziała w tym wyginaniu problemu, stwierdziła że 'dzieci tak czasem mają'. Jakoś nie mam zaufania, tym bardziej, że mała od początku upodobała sobie jedną stronę i właśnie w tę stronę teraz się wygina jak paragraf. Chcę pójść do rehabilitanta-fizjoterapeuty i wykluczyć lub potwierdzić asymetrię ułożeniową. Moje dziecko w tym tygodniu śpi pięknie tylko na brzuszku a ja boję się ją tak kłaść w nocy bo według zaleceń jest to niewskazane ze względu na ryzyko śmierci łóżeczkowej.
Czasem już mam poczucie, że sobie totalnie nie radzę z własnym dzieckiem.
Czy wasze dzieci też spałyby tylko na brzuchu? (Dodam, że tak potrafi przespać ciągiem 2-3 godziny a na plecach obecnie max 20 minut).
Hej, mój syn urodził się pod koniec listopada i w przyszłym tygodniu będziemy kończyć piąty miesiąc. I z tej perspektywy czasu poradziłabym sobie zdecydowanie więcej luzu i przystopowanie z ciągłym krytykowaniem siebie. Wiem, że bardzo łatwo to powiedzieć, ale mam wrażenie, że przy macierzyństwie bardzo dużo jest w naszej głowie.
Moje dziecko wciąż bardzo ulewa i mam tego dość, bo ciągle chodzę w uwalonym T-shircie, kanapa jest w opłakanym stanie a ubranka pierzemy co drugi dzień, bo ciągle coś uleci. Oczywiście zdarzają się dni, że uleje mu się raz w ciągu dnia, ale takie dni to rzadkość.
My z kolei mieliśmy problem z leżeniem na brzuchu, 20 sekund w tej pozycji i płacz. Na początku 3 miesiąca poszliśmy do osteopaty, która oglądając syna stwierdziła, że na pewno ma problem z trawieniem laktozy, bo miał wypryski na twarzy. Podotykala syna przez 10 minut i tyle było z tej wizyty. Dobrze, że mój mąż był że mną, bo stwierdził, że to jakaś czarodziejka i poszukamy normalnego fizjoterapeuty. W między czasie była konsultacja u pediatry, która wykluczyła uczulenie na laktozę (karmię piersią, ale na początku też dokarmialismy się mm, bo mieliśmy spory spadek wagi i dopiero po tygodniu wyszliśmy że szpitala). Te kilka wyprysków to za mało, by mówić o alergii. Zwłaszcza, że kupy były normalne, przybieranie na wadze średnio 1 kg na miesiąc i chętnie jadł. Ja oczywiście po tej wizycie u osteopaty już byłam skłonna eliminować wszystkie produkty mleczne ze swojej diety... Mąż był głosem rozsądku i kazał mi potwierdzić ewentualny problem z trawieniem laktozy u pediatry. Z perspektywy czasu widzę jaki jest problem z logicznym myśleniem gdy jest się młoda mamą, chwytasz się każdej deski ratunku by tylko ulżyć dziecku.
Potem poszliśmy do fizjoterapeutki dziecięcej by dalej zawalczyć o to leżenie na brzuszku. Doradziła nam takie masowanie przodu ciała, aby syn budował świadomość, że z przodu też są mięśnie i są powinien ich używać przy leżeniu na brzuchu. Pokazała też jak powinniśmy nosić syna, aby trochę wzmacniał mięśnie brzucha. Też obawiałam się, że może jest problem ze zbyt dużym napięciem, bo bardzo wysoko zadzierał głowę. Oczywiście też martwiłam się o asymetrie, ale dziecko ma czas do pół roku, aby zacząć mocniej angażować druga stronę i ruszać się symetrycznie.
Obecnie jest już dużo lepiej z leżeniem na brzuchu, ale np. jeszcze ani razu nie wykonał obrotu z pleców na brzuch. Musiałam się pogodzić z tym, że mój syn pod kątem rozwoju fizycznego potrzebuje więcej czasu i jest trochę do tyłu z książkowymi opisami co dziecko potrafi w poszczególnych tygodniach życia.
Jeżeli chodzi o usypianie to pomaga nam chustowanie. Zauważyłam, że gdy syn staje się marudny i zmęczony, to szybko musimy go ukołysać do snu, inaczej będzie marudzenie przez godzinę albo i dwie. Motamy się w chustę, pochodzę z nim kilkanaście minut i odlatuje. Powoli robi się na tyle ciężki, że ręce mi odpadają przy noszeniu :-( i chusta ratuje sytuację.
A co do ostatniego marudzenia - może to skok rozwojowy i stąd problemy ze snem? Albo zęby się zbliżają. U nas zanim poczułam twarde pod dziąsłami, to było kilka dni takiego marudzenia, buczenia, że jedyne na co miałam ochotę to wyjść z domu i już nie wracać.