Dziękuję dziewczyny
A więc o 1 zalały mnie wody, zdążyłam zejśc z łóżka i kałuże zrobiłam koło łóżka klęcząc
Skurcze były małe,na porodowce po drugiej rozwarcie na 4cm, o trzeciej lekkie 5 i poszłam na sale przedporodową. Miałam jeszcze pospać,ale skurcze sie rozkręcały i 15 po piątej poszłam znowu na porodówkę,rozwarcie w momencie z 8 zrobiło sie 10, kilka partych- trochę ciężko było,mocno parło na odbyt i kość ogonową,ale położna dobrze doradzała i poczułam jak mały ze mnie wypływa-- takie uczucie jak trzymasz mokra i śliską rybe i ona ci sie z rąk wyślizguje
i to uczucie ulgi, że jest po
. Parte trwały ok 30 min. Łożysko wyszło jakieś 10min później bezproblemowo.
Dostałam go na chwile na brzuch,potem poszedł się mierzyć i ważyć. Potem dostał cyca- ładnie złapał i ssał i tak leżeliśmy 2h na porodówce,a potem małego ubrali i przenieśli nas na oddział położniczy. Sale dwuosobowe,ale przez covid leży sie osobno.
Maseczka przy przyjęciu na oddział i każdym badaniu, wyjściu z pokoju. W pokoju i w trakcie boli i parcia na porodówce nie obowiązkowa.
Przy przyjęciu na oddział był pobierany wymaz na przeciwciała covidowe.
To tak w skrócie...
W końcu udało mi sie wstać i zaliczyć siku
, brzuch pobolewa i chodze przygarbiona.