Ja jestem tylko tego zdania, że jeżeli luteina i Duphaston nie mogą w żaden sposób mi zagrozić, to nie rozumiem dlaczego mój lekarz mi tego nie przepisał znając na pierwszej wizycie mój średni przyrost bety?
Z drugiej strony, jeżeli zarodek nie jest na tyle silny żeby sam się rozwijać, to też czy warto ingerować w naturę ryzykując komplikacjami w późniejszym czasie?
Już chyba z tego stresu tak filozofuję.
Aaa, i bym zapomniała. Ginekolog odpisała mi w końcu "Proszę o telefon w poniedziałek rano". Więc liczę na to, że w poniedziałek pojadę do niej na wizytę i będę wiedziała, na czym stoję.