T
Tunia85
Gość
wrublik choć mam kotka 4 lata od maleńkości, kocham moje zwierzątko, to wiem, że zatrzymanie go może kiedyś się źle skończyć, zresztą mój C. chyba mu łeb skręci jak wróci i zobaczy jak ja ZNÓW przez niego wyglądam, a gdyby to było moje dziecko w kołysce?
Kot jest kastrowany, domowy, a mimo to chce wychodzić na zewnątrz, właśnie przejrzałam na oczy i zobaczyłam to co inni widzieli, że ten kot się do domu nie nadaje i do dziecka też nie
Mam 3 wyjścia: oddać komuś, wywieźć na wieś albo uśpi, ale jak mam komuś oddać kota nie mówiąc, że jest agresywny, zrobi komuś krzywdę i ktoś do mnie wróci z pretensjami, jak go gdzieś wywiozę to on zginie, on ani nie umie polować ani nie wie, że w krzakach można kupę zrobić, jak go wywiozę to i tak zginie, uśpienie jest dla wielu niehumanitarne, ale jeśli zwierzę rzuca się na rękę, która go karmi, głaszcze, opiekuje się nim, były przypadki poranienia przez niego innych bliskich mi osób, tylko, że ja wtedy nie dopuszczałam myśli, że coś z nim nie tak, a nie będę trzymać kota, któremu trzeba by podawać psychotropy czy coś na uspokojenie, bo będę mieć dziecko malutkie w domu w grudniu i on mu może zrobić krzywdę albo nawet maluszka zagryźć
smutno mi, zniszczył mi cały weekend, bo będę się zastanawiać co z nim zrobić, jeśli do niedzieli ja nie zdecyduję, to wiem, że C. wyda na niego wyrok, bo on już nie toleruje jego wyskoków,
to trudne, ale ja chyba na prawdę najbardziej wolałabym go uśpić, zadzwonię do weterynarza, który się nim w moim rodzinnym mieście zajmował i wie o jego aktach agresji, dawał mu już środki na uspokojenie, może on mi jakoś pomoże, bo w wawie już wiem, że nikt się tego nie podejmie, bo to niezgodne z prawem jeśli zwierzę jest zdrowe, ale czy agresja nie jest niczym nienormalnym?
Kot jest kastrowany, domowy, a mimo to chce wychodzić na zewnątrz, właśnie przejrzałam na oczy i zobaczyłam to co inni widzieli, że ten kot się do domu nie nadaje i do dziecka też nie
Mam 3 wyjścia: oddać komuś, wywieźć na wieś albo uśpi, ale jak mam komuś oddać kota nie mówiąc, że jest agresywny, zrobi komuś krzywdę i ktoś do mnie wróci z pretensjami, jak go gdzieś wywiozę to on zginie, on ani nie umie polować ani nie wie, że w krzakach można kupę zrobić, jak go wywiozę to i tak zginie, uśpienie jest dla wielu niehumanitarne, ale jeśli zwierzę rzuca się na rękę, która go karmi, głaszcze, opiekuje się nim, były przypadki poranienia przez niego innych bliskich mi osób, tylko, że ja wtedy nie dopuszczałam myśli, że coś z nim nie tak, a nie będę trzymać kota, któremu trzeba by podawać psychotropy czy coś na uspokojenie, bo będę mieć dziecko malutkie w domu w grudniu i on mu może zrobić krzywdę albo nawet maluszka zagryźć
smutno mi, zniszczył mi cały weekend, bo będę się zastanawiać co z nim zrobić, jeśli do niedzieli ja nie zdecyduję, to wiem, że C. wyda na niego wyrok, bo on już nie toleruje jego wyskoków,
to trudne, ale ja chyba na prawdę najbardziej wolałabym go uśpić, zadzwonię do weterynarza, który się nim w moim rodzinnym mieście zajmował i wie o jego aktach agresji, dawał mu już środki na uspokojenie, może on mi jakoś pomoże, bo w wawie już wiem, że nikt się tego nie podejmie, bo to niezgodne z prawem jeśli zwierzę jest zdrowe, ale czy agresja nie jest niczym nienormalnym?